30 marca, 2006

"Kochanie przestań mnie krępować
Swymi pobożnymi wymaganiami
Przytulanki przepełnione nadzieją
Czy ty tego nie chwytasz?
Ja muszę przez to przejść
Należę do świata w którym
Nikt o nic nie dba ani nie kocha
Bez światła i powietrza do życia
Świat nazywany nienawiścią
Miasto lęku
Udaję że nie żyję
To koi ból

Udaję że nie żyję
I ból niknie
Czasami to jest jak spanie
Wijąc się w mych własnych mękach
Przytulam ból
Ściskam cierpienie
Pieszczę każde cierpienie

Udaję że nie żyję
To koi ból

jak mogłam być tak niedojrzała

By myśleć, że on zdoła zastąpić zgubione części mnie

Jakie to jest nieskończenie głupie" Bjork


24 marca, 2006



Wywiódł na polane złocistą czyli zbyt poważny, zyciowy wywiad z panna Stefa, a przeprowadział go pan Lotnik Piotr > >>
Piotr:nie boisz sie ze czasem zatrzesz i tak juz niewyraznia granice miedzy sztuką a rzeczywistościa w swoim zyciu?

Stefa: Nie boje się, bo jest to wspaniała sprava, dzięki temu mogę uciec do innego Swiata, z kolei gdy wracam do tego rzeczywistego...nagle uświadamiam sobie, ze w tym drugim mam jeszcze dużo bardzo przyziemnych sprav do załatwienia...często moja mama mi powtarza: obudź się dziewczyno, wróć do tego świata bo życie sobie zmarnujesz
P: skoro słowa mamy nie skutkują to może inna bliska osoba powinna o to zadbać? kim jest ta inna bliska osoba?
S: Tak napravde tą bliską osobą jestem ja, to ja moge sobie przetłumaczyć, codziennie pracuje nad sobą...ostatnimi czasy idzie mi to bardzo powolnie i ciężko. Żadna inna osoba która nawet bardzo by chciała nie jest w stanie zapanować nad tym idiotycznym chochlikiem który w mojej głowie się zadomowił...mam nadzieje nie na stałe
P: chochlik żywi się naiwnością i młodością... może by go tak podtruć miłością ?
S: Chochlik żywi się pędem myśli, głupotą, i bałaganem. Miłość to nie antidotum...chochlik jest w innej szufladce, żyje swoim życiem
P: a nie martwisz sie ze kiedyś przeskoczy do innej szuflady w najmniej oczekiwanym momencie i zepsuje coś ważnego?
S: Już przeskakuje ... i psuje, cały czas z nim walczę
P: może ktoś powinien ci pomoc w tej nierównej walce
S: jak już mówiłam pomóc moge sobie tylko ja, jestem ta najbliższą mi osobą która jako jedyna ma dostęp do chochlika, już próbowali...
P: pierwszy papieros? (wiek)
S: o mój boże, nie karz mi wygrzebywać takich rzeczy z pamięci, pamiętam tylko że gdzieś w podstawówce, moja koleżanka buntowniczka uczyła: no to teraz wdychaj dym i udaj ze się przestraszyłaś mówiąc :"o boże mama idzie!" w ten sposób się zaciągniesz. nie zasmakowało mi. rzuciłam to
P: pierwszy pocalunek?
S: pierwszy pocałunek...na który długo czekałam...smieszna historia, Kolonie w Słupi, Gimnastyka Korekcyjna, Mirosław...lat 13, odwzajemniona miłość. Któregoś dnia...wszedł do pokoju jak akurat z koleżankami skakałyśmy z parapetu udając goryle. Powiedział wtedy: „myślałem że chociaż ty jesteś normalna” i wyszedł...ale pocałunek już miałam za soba
P: pierwsze "kocham Cie"?
S: To długo po tym....podkochiwałam się w różnych gościach którzy byli gdzieś tam..., albo w gościach którzy byli za starzy lub poprostu nie zwracali na mnie uwagi...a pierwsze kocham Cię ...wcale nie tak dawno, nie rzucam słów na wiatr...zakochałam się wtedy mocno w facecie, który był daleko od tego wszystkiego mentalnie i daleko bo w Krakowie...to co nas tak obchodzi, obchodzi sie bez nas. Nic więcej, dziwna historia...
P: miłość odwzajemniona?
S: nie wiem czy kiedykolwiek takiej doświadczyłam....nie jestem pewna...całe życie na domysłach...może Mirek z korekcyjnej ...(tajemnicze drapanie sie po nosie... )
P "nadzieją karmisz mnie co dzień...do znudzenia" słowa piosenki "Lawa" jak bardzo odzwierciedlają twoje aktualne życie uczuciowe?
S: nadzieją karmie się ja że cokolwiek będzie będzie dobrze może i naiwnie...nadzieja ...tylko na co? żyje domysłami...to jest moje życie uczuciowe. Ale ma to też bardzo przyjemne strony.

P: Co ma większą wartość merytoryczną dla Ciebie, słowa czy czyny...?(jedna odp. do wyboru)
S: Czyny

23 marca, 2006


Przypominam sobie miejsce... z płowym żytem i czerwonymi makami powpinanymi w żyto. Uśmiecham się ponieważ ten obraz przywiódł mi na myśl lato, porę, w której jest zawsze ciepło, plecy można obrócić do słońca , a dzieci biegają bez butów

20 marca, 2006


"Wyspa, na której wszystko się wyjaśnia.
Tu można stanąć na gruncie dowodów.
Nie ma dróg innych oprócz drogi dojścia.
Krzaki aż uginają się od odpowiedzi.
Rośnie tu drzewo Słusznego Domysłu
o rozwikłanych odwiecznie gałęziach.
Olśniewajśco proste drzewo Zrozumienia
przy źródle, co się zwie Ach Więc To Tak.
Im dalej w las, tym szerzej się otwiera
Dolina Oczywiśtosci.
Jeśli jakieś zwątpienie, to wiatr je rozwiewa.
Echo bez wywołania głos zabiera
i wyjaśnia ochoczo tajemnice światów.
W prawo jaskinia, w której leży sens.
W lewo jezioro Głębokiego Przekonania.
Z dna odrywa się prawda i lekko na wierzch wypływa.
Góruje nad doliną Pewność Niewzruszona.
Ze szczytu jej roztacza się istota rzeczy.
Mimo powabów wyspa jest bezludna,
a widoczne po brzegach drobne ślady stóp
bez wyjątku zwrócone są w kierunku morza.
Jak gdyby tylko odchodzono stąd
i bezpowrotnie zanurzano się w topieli

W zyciu nie do pojęcia."W.Szymborska



Tefuanie, dzisejszy, obecny w tej godzinie i w paru ostatnich- stan można by nazwać bezsmakowym i przejsciowym mam nadzieje, ...do przejścia, a jesli bardzo by się chciało przebiec-jest to nie do zrobienia.Droga Abłoputo pytasz dlaczego tak jest? zawsze mam problem z odpowiedzią i tym razem nie umiem jej dokonać,gdyz przyszedł ten stan z "Niewiadomo" i nie chce powiedzieć d l a c z e g o trafił on do mnie.Gdy zdradzi mi tą tajemnice podziele się nią z Tobą szybko. Drogi Tefuanie bardzo mnie martwi moja postawa społeczna którą powinnam odgrywać bynajmniej nie dla społeczeństwa, a dla samej siebie, ale kiedy przychodzi do mnie cichy Ktoś z "Niewiadomo" naprawde niewiem jak sie uporac z moja słabą wolą, którą wiem że już jutro albo już w tym momecie powinnam usprawnić, ale niestety rozłożenie tego wszystkiego w czasie wychodzi mi też nie tak jak powinno...Droga Abłoputo czy masz na to idiotum antidotum? co zrobić z takim dictum? Tefuanie,wilk, z którym własnie jestem na wycieczce roverowej krzyczy, ze zmieniło się już światło, powiedział także ze jestem
upierdliwa tak wiec koncze, jade. Tefuanie i Abłoputo pozdrawiam Was serdecznie i przepraszam za moje bezsensowne zwierzenia.ah i zkapomniec powiedziała Abłoputo i Tefuanie ze obrazki cykane w sekundach paru bardzo podnosza na duchu i milo okiem o nie zachaczyc.

14 marca, 2006


Vczoraj niespodzievanie przybyła rodzyna, bardzo miło mi się zrobiło bo tesknota za nimi ostatnimi czasy była duża, szkoda tylko, że na tak krótko. Teraz moja kolej. Teraz ja vpadam do Va-vy niespodzievanie któregoś dnia bo tesknota znów narasta ...rodzina ach rodzina..bo kiedy jej ni ma samotnyś jak pies

12 marca, 2006

>

Czekam...podnosze ...czekam. nie mogę. Czekam, zczyszczam się...zczyszcza się człowiek, machina, whisky... tylko czasem cichy bar...tylko czasem cicho w głowie . czekam. leżę. znów czekam.. przyszły do cichego baru 3 prostytutki swiata, jedna z nich jest pieniadzem tych dvoch nie zdarzyłam poznać...zbyt głosne.ogłuszyły. Nagle się budze w obcym miescie...obcy język. Nie ma języka. Wyłowiona jako biedronka z wielkiego stworzeń gara, siedze tu machając nóżkami. Jako biedronka nie powinnam...jako biedronka nie musze już nic... Jako biedronka nie powinnam..tyle myśleć-a jednak. Jak na biedronkę za dużo czuje- ale to mi stwórca zapevne za grzechy zostawił z poprzedniego wcielenia.

11 marca, 2006


Wyjechać. Ręce wytrzeć o liście.
Cały kurz, tłuszcz miasta.
Wytrzeć o liście. Wyjechać.
Wyjechać natychmiast.

Wyjechać.
Wyjechać samotnie.
W pustym przedziale..
..przekroczyć wiele granic.

Przez sen dać się kontrolować celnikom.
Kopniak między oczy.
But z rozwiązanymi sznurowadłami.
Światło latarki w oczy.

Przejechać wiele granic..
..aż paszport wytrze się,
zanieczyści..
..tysiącami palców.

Wyjechać i się zbudzić w obcym mieście.
Koniec świata. Ludzie chodzą do góry głowami.
Szyldy nic nie znaczą.
Obcy język. Nie ma języka.

Ludzie niczego nie chcą ode mnie.
I nikt nic, nikt nic.

Stanąć w pełnym świetle.
Znaleźć pierwszą knajpę.
Przejrzeć się w podłodze.
I nikt nic. Nikt nic. Nikt nic, nikt nic..

..nikt nic.
..nikt nic.

08 marca, 2006


W tym dniu nieistniejącym święta kobiet
A jednak właśnie ten dzień się pamięta
Doprawdy składam tę wiązankę tobie
Z wyrzutów sumienia

Niech że na gorsze nic już nigdy się nie zmieni
I nikt nie każe ci być twardą i bez wad
Miej zawsze dużo dobrych rzeczy do jedzenia
Bezpieczny własny świat

Cóż jeszcze tylko bukiet szczerych chęci
Co nie jest więcej wart niż ćwiartka w bramie
Niech nic już nigdy złego się nie święci
Święte niech - święci się

Nie telep się samotnie w czterech ścianach
W każdy odgłos się nie wsłuchuj jak ten pies
Niech tylko słońce w twoje okno skośnie wpada
Nie tylko ciągle deszcz

A życie twoje niechże będzie żywe
I pełne miłych żywych niespodzianek
I nie bierz dobrych monet za fałszywe
Mimo że mimo że

Ubieraj się w kolory - nie na czarno
I niech telefon dzwoni bodaj cały dzień
I nie trać wiary - niech na twoją przyszłość całą
Nie padnie nigdy cień

W tym dniu nieistniejącym święta kobiet...

07 marca, 2006











Ta nić czarna się przędzie
Ona za mną przede mną i przy mnie
Ona w każdym oddechu
Ona w każdym uśmiechu
Ona we łzie w miłości i w hymnie

Nie rozerwę bo silna
Może święta choć mylna
Może nie chcę rozerwać tej wstążki
Ale wszędzie - o! wszędzie -
Gdzie ja będę ta będzie

Ona za mną przede mną i przy mnie
Ona w każdym oddechu
Ona w każdym uśmiechu Ona we łzie w radości i w hymnie

03 marca, 2006


<"Czy macie czasami takie poczucie, że wszystko jest nie to? Że takie jest, jak jest, a jednak nie to - jakby całkiem inne? Co? "

01 marca, 2006

Otworze sobie głowe...i powiem..., a tak..
By sumienie i dusza nie gryzły bo to najbliżsi świadkowie rozterek
...mieć Cie i martwić się dlaczego wróciłeś 3 godziny później..
Nasza pracownia magiczna
Z jednej jej strony muzyka
Z drugiej zdjecia
Kłócimy się o to że do późna grasz,ja nie mogę spać
Kłócimy się o mój bałagan
Za stołem stoję i podaje Ci w sosie serca
Szerokie łóżko, nad nim świetlik
Hamak rozwieszony między drewnianymi belami w którym czekam na Ciebie.
Przez okno...na dach na którym latem grzejemy się w słońcu.
Wyjeżdżasz. koncert
Wyjeżdżam. Zdjęcia
Wchodzisz po schodach
Otwierasz.
Ja gdzieś...na rowerze
Wracam. Leżysz zmęczony
Przytulam. Leżymy razem
Pod świetlikiem.
Przychodzą twoi koledzy
Pijemy.
Robie dla was obiad
Słuchamy
Śmiejemy.
Później jedziemy gdzieś...
RAZEM. RAZEM. RAZEM

Ale nie można się przywiązywać. Nie można. Traktujmy to jako miłą przygode od gdzieś do gdzieś. Od kiedy do kiedy. Od moich marzeń do marzeń które aż wrą i kipią...