31 grudnia, 2009


Życzę Wam żeby nowy rok Wasz był pełen cudów, żebyście umieli  docenić te cuda które macie, MIŁOŚCI..., inspiracji.... Żeby każda minuta była wykorzystana, żebyście nie trwonili godzin, które otrzymaliście, żebyście sami sobie pokazywali drogę, żeby każdego dnia ogrzewało was słońce, żebyście dawali życie czasowi ale żebyście go nie zabijali, dawajcie też życiu czas,  żebyście mieli pewność, że te 10 lat które już minęło zostało docenione. Przez kolejne 10 lat ryzykuj, kochaj, wzrastaj, jedz, tańcz, śmiej się, żyj! Te życzenia składam też sobie.  :)

Nowy rok ??? Jak dziś przywitam nowy rok? Zawsze było pijaństwo, zawsze szaleństwo i to też było fajne ale ten sylwester będzie prawie jak w klasztorze, bardzo spokojny, a skoro tak to symbolicznie magicznie pożegnam się ze starym i przywitam nowy z optymistycznym umysłem, z otwartym sercem i oczyszczona ze wspomnień żeby zupełnie na świeżo przyjmować cuda w nowym roku. Bawcie się dziś fajnie.



"Tykanie zegara wypełnia chwile szarego dnia
Marnujesz i trwonisz godziny, które otrzymałeś
Okopujesz się na kawałku ziemi w rodzinnym miasteczku
Czekając na coś lub na kogoś, kto pokaże ci drogę

Masz dość leżenia w promieniach słońca
Zostajesz w domu, by oglądać deszcz
Jesteś młody, a życie jest długie
I masz trochę czasu do zabicia
Pewnego dnia odkryjesz, że minęło dziesięć lat
Nikt nie powiedział ci, kiedy biec, przegapiłeś sygnał na start

Więc biegniesz i biegniesz, by zrównać się ze słońcem
Lecz ono zachodzi
Pędzi wokoło, by znów ukazać się za tobą
Właściwie jest takie samo, ale ty jesteś starszy
Masz krótszy oddech i z każdym dniem zbliżasz się do śmierci

Każdy rok staje się krótszy, na nic nie znajdujesz czasu
Plany też się nie spełniają
Lub kończą się skrawkiem zabazgranej kartki
Pozostajesz w cichej rozpaczy — po angielsku
Czas już minął, piosenka się skończyła
Myślałem, że mam więcej do powiedzenia"

29 grudnia, 2009

Przychodzą mi na pocztę takie cuda codziennie, to pasuje mi bardzo do mojego ostatniego czasu. "Osoba, która nic nie ryzykuje, nic nie robi, nic nie ma, jest niczym i staje się niczym. Może uniknąć cierpienia i bólu, ale nie może uczyć się, czuć, zmieniać, wzrastać, kochać i żyć."

28 grudnia, 2009




Czasem mam ochotę wybiec z domu i krzyknąć Heeej!!! Jestem tu, chodz ze mną!
Wędruje z muzyką na uszach, kilometry znikają mi za uszami, pędzę przed siebie i budzę się w zupełnie nowym miejscu, mam ochotę krzyczeć tak myślę, że chyba z radości.

Losing my touch I can't feel
Speak for me; do you see the same signs?
Do you know how to read between the lines?
All in all, it's all or none, all for one.
What you want?

24 grudnia, 2009

śyćkiego najpikniejsego !

Na scęście, na zdrowie, na to Boze Narodzenie
Coby sie wom darzyło syćko boskie stworzynie
W kumorze, w oborze - wsyndyl dobrze

Coby sie wom darzyły kury cubate, gęsi siodłate
Cobyście mieli telo wołków kielo w dachu kołków
Telo cielicek kielo w lesie jedlicek
Telo owiecek kielo mak mo ziorecek
Telo krów kielo w sąsieku plów

Coby sie wom darzyły konie z biołymi nogami
Cobyście orali śtyroma pługami
Jak nie śtyroma - to trzoma
Jak nie trzoma - to dwoma
Jak nie dwoma - to jednym
Ale co godnym!

Sięgnijcie do pieca - wyjmijcie kołoca
Sięgnijcie do skrzynie - wyjmijcie pół świnie
Sięgnijcie na wyzke - wyjmijcie masła łyzke
Piekliście, kłóliście - kolędnikom daliście

Coby sie wom darzyły dzieci - kielo przy piecu śmieci
W kozdym kątku po dzieciątku, a na pościeli troje
Ino cobyście nie pedzieli, ze to ftore moje!

Na scęście, na zdrowie, na tyn Nowy Rok!
Coby wom wypod z pieca bok!
Coby wom z pieca wypadła ruła!
Coby wom gaździno zhrubła!

Coby wom nicego nie chybiało
Z roku na rok przybywało
A do reśty - cobyście byli scęśliwi i weseli
Jako w niebie janieli, haj!

17 grudnia, 2009

Gwizd-żąc





Z kiem Ty dziewcyno pod to jemioło ?
Kto ten co ponsy ust twych zbiera pod zielonym drzewkiem?
Ktoś Ty diewcyno i dokąd zmierzasz ?
Pokąd zmierzasz - wszędzie Twoja ziemia.

Jemiołom złotom przeczesz se włosy
Zdejm kierpce, włóż skarpet ciepły
I cykaj az w sercu gwizd - żąc
Zawoła Cie wiosna

                       Stefania spod Giewontu pod Łodzią
.




Byłam dziś na świetnym warsztacie psychologicznym, mówiliśmy o terapii, terapii instynktownej, ludzkiej, feel-ingowej, nie tej opartej na sztywnym klinicznym podejściu.
Wykładowca-Pan Andrzej mówił o ludzkich dramatach, zadał pytanie czym są ludzkie dramaty i jak różny mają wymiar na dany moment.
Mówił o rutynie życia, która jest częstym ludzkim dramatem.
To wygląda tak :  praca, dom, pomidorówa, gra wstępna ograniczona do minimum, szybki numerek, od lat ta sama niekochana żona ale są razem tylko z zasady zależności  bo znów w tym miesiącu trzeba złożyć się na czynsz, niespokojny sen, psychotropy i następny dzień...od lat tak samo.
Po tym jedna z kobiet siedzących na sali zadała wykładowcy mniej więcej takie pytanie :
"Tak to częsty ludzki dramat, ale co zrobić gdy sytuacja jest odwrotna, pniemy się po swojej górze,
realizujemy się, rozwijamy ale przychodzi moment kiedy rozglądamy się dookoła i już nie ma  przy nas dawnych znajomych, już z nikim nie mamy wspólnego języka, czujemy się samotnie ."
No właśnie... nasza świadomość w miarę rozwoju rośnie i widzimy, że to  w czym byliśmy przez długi czas wcale nie jest dla nas, że źle się w tym czujemy, że może i należy o tym komuś powiedzieć..., przychodzi moment kiedy po tym przebudzeniu większość znajomych znika, momentami czujesz się samotnie i kosztuje Cię to dużo odwagi ale tak naprawdę wiesz, że oddałeś sobie największą przysługę, uczyniłeś duży komfort, a dalej wszystko co będzie płynąć popłynie w dużej harmonii.  Cierpliwość, cierpliwość,cierpliwość

12 grudnia, 2009

Dziś, przed chwilą podczas moich ćwiczeń rytualnych, tybetańskich pociekły mi nagle łzy, łzy radości, łzy miłosne, otworzyła mi się w głowie miłosna klapka...i już...
Nie plączę się i nie latam 10 metrów nad ziemią, normalność zachowana...  rozmawiam jeszcze o cenie pietruszki, nie jestem wariatem ani świętą.)
Jedyne co robię to odkrywam, że życie naprawdę jest ze swojej przepięknej dzikiej natury cudownie p i ę k n e.
Odkrywam siebie i czuje się niesamowicie. Ta piękna podróż się zaczyna proszę państwa!, proszę patrzeć jakie piękne widoki, po lewej mamy zdrowie , po prawej kochanych bliskich, na wprost wielką miłość wszechobecną, obok miłości proszę państwa góra wszelkiego bogactwa. oczyszczenie oczyszczenie oczyszczenie. miłość miłość miłość

jeszcze Depeche oczywiście :

"Potępienie
Dlaczego
Ponieważ służyłem
Zawsze pięknu
I to była moja zbrodnia

Czuję podniecenie
Ekscytację
Jeśli widzisz czystość
Jako niedojrzałość
Nie jest to niespodzianka
Jeśli uprzejmość
Zastępujesz ślepotą
Proszę otwórz swoje oczy"

11 grudnia, 2009






mmmm...Depesze doprowadzają mnie do szał...łaał, mam wszystkie płyty...łaał
Jutro szkoła, a ja w jakimś śnie. Najlepsze jest to, że ten sen to jawa...czuje się jakbym się szaleńczo zakochała w życiu. mmmm....

10 grudnia, 2009

Dziś podróżowałam 9 godzin i przez te wszystkie godziny słuchałam Depechów, mam odjazd na ich punkcie...Dla mnie w tej muzyce jest ogromna wolność, przestrzeń,marzenia,ja,zakochanie, seks i "COŚ" jeszcze co mnie pociąga, a trudno to nazwać słowami.
Fajnie mi się marzy przy nich...ach... niedługo ich koncerty...chyba oszaleje...uaaaaa!
javascript:void(0)


09 grudnia, 2009

dziś spacerując po polu słuchałam ukochanych Depechów...dwie rozległe przestrzenie połączone ze sobą...można zwariować...uwielbiam taki stan

Zdjęcie z komórki ... ładnie prawda ? Ostatnio właśnie spaceruje po takim polu (choć tu pole jest wszędzie tam gdzie jesteśmy poza domem)
Już  w czwartek wracam do Łodzi, a szkoda bo się rozkręcam dopiero, a z drugiej strony nauka, wiedza, uczelnia wzywa na weekendowy zjazd, nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły ale teraz pierwszy raz w życiu naprawdę polubiłam, być może dlatego, że się wewnętrznie bardzo uspokajam, a przede wszystkim odkryłam swoją kolejną dużą pasję.
Śmieszna sprawa bo ktoś(Anonim oczywiście) zostawił mi komentarz na moim blogu, którego nie umieściłam o takiej oto treści : "Ewa, co ze szkołą ?...martwię się  " ...Bardzo mnie rozbawił ten komentarz jakiegoś troskliwego misia.
A propos Anonima, przypomniała mi się pewna historia... kiedyś w szkole...daaaawno temu...oj daaawno siedzimy z taką fajną Zośką na polaku...i mamy wykonać jakieś ćwiczenie w grupach na podstawie tekstu  wiersza anonimowego autora...podpisane więc jest Anonim...A ja Zośki pytam (szeeeptem, w konspiracji przed prof. Nowacką) Zocha..., a kto to był ten Anonim ? Thihihihi...Zośka tak się zaczęła śmiać, ja też, że z tego co pamiętam dostałyśmy jakieś nagany czy cóś...taaak...ale mnie wzięło na wspomnienia.
Lubie opowiadać o swoich tego typu "głupotach" :)

Jutro długi ostatni spacer przed wyjazdem do Łodzi, ale niedługo tu wracam...

Dobranoc


O ka Maluhia no me oe, Ku'u Maluhia a pau loa

07 grudnia, 2009


Postanowiłam pokazać zdjęcia robione jakiś miesiąc temu
Nadal jestem w górach.
I żyje mi się pięknie.
Oczyszczam się tu z wszelakości wszelakich.
Zbliżam się do stanu pustki z której wywodzi się wszelka inspiracja.
Zero ograniczeń
A jak tu wygląda mój dzień ?
Wypijam karton mleka zamiast wypalać paczkę papierosów, codziennie ćwiczę, pochłaniam książki, pochłaniam nową inspirującą wiedzę, która jest bardzo ciekawą podróżą dla mnie. Spaceruje, spaceruje, spaceruję wdychając górskie powietrze, a spacerując oczyszczam się, oczyszczam, oczyszczam.


O ka Maluhia no me oe, Ku'u Maluhia a pau loa

03 grudnia, 2009


Siedzę w górach u madre mojej kochanej, no uwielbiam te góry i będę mieć tu dom, blisko natury, bez niej zwyczajnie źle się czuje. Wystarczy tylko, że stanę na łące i popatrzę na góry i czuje się niesamowicie błogo, lubie też jeździć po górach to mi dodaję mnóstwo siły...ach kocham to życie.  Chciałabym pokazać Wam zdjęcia stąd ale ostatnio mam do dyspozycji tylko aparat w komórce, robie nim tu dużo zdjęć ale chyba są zbyt kiepskiej jakości...ale może wrzucę też jakieś zdjęcia z komóry.

Właśnie się dowiedziałam przed chwilą , że u przyjaciela mojego brata, na urodzinach pojawił się Bill Murray, podobno posprzątał imprezowy bałagan w kuchni, wyniósł butelki na korytarz, podpalił później korek od wina nad gazem i pomalował tym korkiem twarze imprezowiczów.
Szkoda, że mnie tam nie było, pośpiewalibyśmy razem przy karaoke. :)

 ( a na zdjęciach fragment mojego górskiego domu na razie bardzo wyraźnie w myślach i na zdjęciach ale już w nim mieszkam i już pokochałam  :) )

27 listopada, 2009

handsome boy modeling school ...uwielbiam ich. Są najświeższą inspiracją. Jestem zmęczona. Kac. Fajny samotny wieczór po fajnym niesamotnym wieczorze.
Zaraz uciekam w góry. W następnym tygodniu. Miasto zdąrzyło zmęczyć. Zdąrzyłam bardzo zatęsknić. Auuuu

24 listopada, 2009




Mój znajomy niedawno poznany Robert Cyndler, który poprosił mnie o sesje.
Miłośnik kwiatów, o nich mówi z dużym uczuciem jak o dzieciach.
W domu podobno ma mnóstwo odmian kwiatów.
Kiedy przyszedł do mnie spojrzał tylko na moje kwiaty. Rzucił parę terminów i powiedział „brzydkie to jak cholera” . Ja na to ...ale jak to brzydkie...?  „Tak trzeba mówić, inaczej zapeszysz, przestaną rosnąć.”
Robert jest człowiekiem, który często odgrywa role-jego miłością jest aktorstwo jak widać na zdjęciach. Najbardziej wolę go w swojej roli-człowieka, który jest niezwykle wrażliwy na otaczający go świat.
(Te zdjęcia to tylko taka namiastka, pojawi się więcej.)

Minister bytu :)

23 listopada, 2009


Wicie co ? Ha... Cosik mi się tak dziwacznie zrobiło na sercu bo sobie tak to na wcześniejse posty zaźrzałam i tak sobie obacyłam, ze dużo mi rzeczy się pozmieniało, gdzieś umknęło..., a bardzo ich potrzebuje. Tak się wyciszam i wyciszam i pracuje na dusą-  prosem piknie - tak zamilkła mi ona trochę ostatnio. Potrzebuje trochę się ożywić, szaleństwo to "cyk" po staremu znów wcielić w życie ale tylko tak żeby to samo przychodziło jak kiedyś.  A wicie co jeszcze? Duszą jestem w górach, a ciałem w łodzi. ludziska tu jakies smutne, zmeczone życiem.

18 listopada, 2009



Taką fajną pare znalazłam dziś na polu, tak mi się spodobała, że zrobiłam zdjęcie komórką.  Opowiedziały mi stare góralskie drzewa trochę swojej historii. Kochają się bardzo. Niejeden halny już im wiał i musieli się mocno uginać. Patrzą na siebie z wielką miłością...prawda ?

16 listopada, 2009

Zdjęcia wygrzebane ze starej szafy Hendrixa




1950 r Otwieramy naszą grupę wszech-artystyczną „Bandahory”. Grupa dopiero co się rodzi, a już osiągamy ogromne sukcesy. Dzień po tych zdjęciach wyruszyłyśmy na koncert Hendrixa do jego rodzinnego Seattle. Oczywiście tam wtargnęłyśmy na scenę i od tego czasu Jimi przyjaźni się z nami.  Zostaje fanem naszej sztuki. Osiągamy ogromną popularność. To początek złotego okresu.































1952r Spotkanie z Kofy Lu, moim dobrym kumplem, znanym i cenionym fotografikiem. 
Nasze spotkanie było ciche, dość milczące lecz jak zawsze przepełnione dobrym alkoholem i muzyką świetlików.             






















  





1952r. Ciągłe zmiany. Nowe miejsca. "Schizofreniczne" życie z 
zachowaniem równowagi. Raz w mieście, raz na wsi. W tym czasie miasto brzydnie. Wieś jest dla mnie ukojeniem.
Zaczynam interesować się na poważnie psychologią. Naglę doznaję oświecenia. To przełom w moim życiu. Odkrywam wiele nowych pięknych rzeczy, udaję się w fajną podróż do swojego wnętrza. Od tego czasu zaczynam wiedzieć, że jestem nieskończona i wszystko co chcę się uda. Zaczynam czuć dużą siłę. Wprowadzam się na fajne poddasze, tam rozpoczynam na nowo romans z fotografią. Zaczynam robić dużo sesji zdjęciowych.


 
Bandahory zaczynają sprzedawać pierwsze awangardowe, bardzo odlotowe ciuchy. Coco Chanel nastawia ucho i zaczyna śledzić nasze poczynania. Lagerfeld przychodzi na nasz pokaz i proponuje nam współprace. Rozkwitamy.





Zimne mleko. Żadnych oczekiwań. Spokój. Zapomniałam o papierosach. Uwielbiam to powietrze.
Zimne powietrze pomieszane z zapachem dymu z kominów.
Zapachy wsi. 
Czuję się jakoś tak jakbym się bardzo zakochała.
W życiu. 

12 listopada, 2009

"Nie powstrzymało mnie to, co ujrzałem, Max...
a raczej to, czego nie zobaczyłem.
Rozumiesz?
To, czego nie widziałem.
W całym tym mieście było wszystko, oprócz końca.
Nie było końca.
To, czego nie widziałem, to jak to wszystko zmierza do końca.
Końca świata.
Na przykład fortepian.
Klawisz początkowy.
Klawisz końcowy.
Wiesz, że jest ich 88. Nikt ci nie wmówi, że jest inaczej.
One nie są nieskończone.
To ty jesteś nieskończony.
To lubię.
Tak mogę żyć.
Postawiłeś mnie na tym mostku i rozłożyłeś przede mną...
klawiaturę złożoną z milionów i bilionów klawiszy, która nigdy się nie kończy.
I to jest prawda, Max. Nigdy się nie kończy.
Ta klawiatura jest bezkresna.
A jeśli ta klawiatura jest bezkresna, wtedy nie możesz grać muzyki.
Siedzisz na niewłaściwym stołku.
To fortepian Boga.
Chryste, widziałeś ulice? Same ulice.
Były ich tysiące.
Jak sobie tam poradzić? Jak wybrać tylko jedną?
Jedną kobietę.
Jeden dom.
Jeden kawałek ziemi, by nazwać go swym własnym, jeden krajobraz, by na niego patrzeć.
Jeden sposób, by umrzeć.
Cały ten świat po prostu cię przygniata.
I nawet nie wiesz, gdzie to się wszystko kończy.
Czy nigdy się nie boisz...że się załamiesz na samą myśl o tym? "

Pakuje się, wyjeżdżam tam gdzie mój umysł ma dla siebie przestrzeń, gdzie mam swój jeden ukochany krajobraz,spokój,spokój,spokój, a przede wszystkim bardzo kochaną osobę.
Zielone góry...nasze tęsknoty. hej!

11 listopada, 2009

Jeff Buckley - The other women





The other woman finds time to manicure her nails
The other woman is perfect where her rival fails
And she's never seen with pin curls in her hair


The other woman enchants her clothes with french perfume
The other woman keeps fresh cut flowers in each room
There are never toys that's scattered everywhere


And when her baby comes to call
He'll find her waiting like a lonesome queen
Cause when she's by his side
It's such a change from old routine


But the other woman will always cry herself to sleep
The other woman will never have his love to keep
And as the years go by the other woman
Will spend her life alone
Robie się jakoś dziwnie odważna w zachowaniu, aż czasem wydaje mi się, że coś co powiedziałam nie należy do mnie, że coś mi się wymsknęło. Zastanawiam się chwile : Stefanko miła czy to z Ciebie właśnie takie słowa się wydobyły przed chwilą ? Jest to niepokojące ale mam nadzieje, że oznacza to rozwój. Nie chętnie wychodzę ostatnio z domu bo przeżywam samotność chcianą czyli taką na którą pozwalam. Widuje się bardzo chętnie ale już nie dopuszczam do siebie wszystkich tak jak kiedyś. To jakiś dziwny stan umysłu, w którym zastanawiam się na jakiej krawędzi ja stoję...czy jak w końcu odważnie skoczę w dół to czy na dobrą stronę ? Czy wskoczę w głęboką, przejrzystą i czystą wodę i będę płynąć spokojnie i pewnie, z dumnie rozstawionym żaglem. Zmęczona burz szaleństwem, jak statek pijany już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy. Skałą trzeba stać i grozić, obłokom- deszcze przewozić, błyskawicom - grzmieć i ginąć, mnie płynąć, płynąć i płynąć...

08 listopada, 2009

Satisfied Mind

Dzisiejszy wieczór spędzam z Jeffem ;) Dziele się...może ktoś będzie chciał posłuchać ze mną.

How many times have you heard someone say,
"If I had money, I would do things my way."
But little they know, that it's so hard to find
one rich man in ten, with a satisfied mind.

Money can't buy back all your youth when you're old,
a friend when you're lonely, or peace to your soul.
The wealthiest person, is a pauper at times
compared to the man with a satisfied mind.

When my life is over and my time has run out,
my friends and my loved ones, I will leave there's no doubt.
But one thing's for certain, when it comes my time,
I'll leave this old world with a satisfied mind.
But one thing's for certain, when it comes my time,
I'll leave this old world with a satisfied mind mind mind, mind mind,
satisfied mind.

Geniusz

She is free

06 listopada, 2009

Upiłam się ciut, ale w jakim towarzystwie... wspaniałym. Taka c h w i l o proszę trwaj wiecznie i częściej, częściej proszę ja Ciebie. Już późna pora więc zakładam ja kierpce, portki łozółcone, odymione, piękne i idem pomarzyć do swojego domu gdzie za lat najbliższych pare, moi najbliżsi sercu mojemu liczyć możecie na wspaniałe kolacje przy Porto, i takich momentach które Waszą duszę nakarmią na długi, długi czas.
Poezja życia...

03 listopada, 2009

Gaba Kulka - Love me







O matko... robię porządki w komputerze i znalazłam korespondencje Short Message Service z Ginger, z przed paru lat  jeszcze . Ale to były czasy, gdzie nas ta fantazyja ruska ponosiła.
                            Ginger i Steffa  ODCINEK, WYCINEK, PRZECINEK 1.
Akcja sms.
"Ja myślałam dzisiaj poliść sznur jutro wykręt, a w przyszłym tygodniu berko trt bombadil ale jak uważasz katapulto? Latarka"

"To mi też na ręke ta  twa nieobecność bo ostatni odcinek przystanku alaska mnie nieco wytrącił z tej czasoprzestrzeni. Jutro o 17 jestem Twoja bez sandałów "

"Tu rura do kobzy czy prócz spotkania rekreacyjnego jakoś mogłabyś mi podrzucić me klucze jeślisz masz i jeszcze jedna prośba czy wypożyczyłabyś by mi zegarek znaleźny apteczny na jakiś tydzień, ja w zamian pod zastaw dam ci magiczne pudełko. Am?"

 " *CYK* grażdanin to po rosyjsku obywatel, mieszkaniec miasta – jakiego, teraz już wiesz.*CYK * "


"Okijawa, upić się trza że się szkoły już nie zobaczy, co ja z sobą zrobię?
Zrozpaczona 18 "

"Zataczan. Się. Kocham cie piłem z połówko hfdone cyk jest w zyciu zawe i w nitkę a ja cię kocham i tam innych muzykalnych tez. Musim się 3synona bądź wdzwonić baj ide prać chwiejąc się.ginger "

"Wiedz ze Cie kocham miłością krakowską i choć chmury grzmią to ja wiem ze w sercu słonce chowasz."

"Flamingo ma słyshalam ze nos trzym w knigach, żeś pilna. Najdroższa mnie zdradliva febra w szpony złapała i wlewajo mi lejkiem do gardła specyfiki dlategóż o nie pełnej 19... nie było mnie tam albo jeno stałam się przezroczystą  zebrą. Fatamorgana"

Strach przed zupełnym spokojem



Wczoraj w ciągu dnia mój spokój przerodził się znów w totalny chaos.
Musiałam się uspokoić, zasnąć wreszcie.  Bez jakieś pomocy nie było o tym mowy, znowu  oddawałam się zupełnie zbędnym rozmyślaniom.
Medytacja – gdyby nie to dzisiejszy dzień byłby do niczego, nie mówiąc o nocy.
Medytacja z sylabom  OM.
Nagle, w którejś minucie poczułam coś dziwnego czego dotąd nie znałam – głęboki spokój.
Przestraszyłam się ale kontynuowałam dalej.
Po kilku minutach poczułam jakbym unosiła się centymetry nad moim ciałem.
Poczułam zupełny spokój ale tak się go przestraszyłam, że nie umiałam w nim trwać.
Otworzyłam szeroko, przestraszone oczy i przełknęłam ślinę.
Próbuje teraz zrozumieć dlaczego tak bardzo się boje zupełnego spokoju.
Może jestem jak dziki zwierz. Zupełny Spokój  musi mnie dopiero ujarzmić. Potrzyma mnie chwilę na wodzy, kiedy tracę świadomość sytuacji poddaje się mu, po czym jak się na moment przebudzę, szeroko otwieram przestraszone oczy i  wierzgam nogami. Musimy się siebie nauczyć.

01 listopada, 2009




Rozmawialiśmy dziś z ojcem wracając z cmentarza na temat tej nieuchronności. Tak trudno mi się z tym pogodzić, dlaczego skoro to takie naturalne, wydaje mi się nienaturalne i nie zgodne z moich myśleniem o życiu.  Więc jak żyć wobec tej nieuchronności ? Trzeba nauczyć się mówić kocham, trzeba nauczyć się szacunku, trzeba nauczyć się trzymać swoich marzeń. Jest jeszcze tyle osób z którymi chciałabym widywać się częściej, jest jeszcze tyle osób, których jeszcze nie poznałam, a już na siebie czekamy. Jest jeszcze tyle rzeczy.   Znalazłam coś co napisałam parę lat temu. Mmm...
                                                                                                                                                            Spotkałam dziś kogoś, kto zadał mi najtrudniejsze pytanie jakiego mogłam się spodziewać.
I nie było wykrętów, musiałam na nie odpowiedzieć.
Chodząc po mrocznych zakamarkach miasta spotkałam zupełnie nie mrocznego, jasnego, dzikiego anioła i to on właśnie mnie zapytał: Jaki ma sens ludzkie życie?
Chodziliśmy długi czas po ulicy, z której bram wybiegały co chwile roześmiane dzieci, my zaś milczeliśmy długo, tylko anioł cicho śpiewał: „Szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie, przyjdzie czas i szczęście pryśnie” . W końcu usiedliśmy gdzieś w barze, anioł trącał mnie co chwile skrzydłami i wciąż nucił tą piosenkę. 
Opowiem Ci coś, powiedziałam :
Przystanek. Stoję oparta o kiosk, słucham muzyki.
Ale jakby mnie tu nie było.
Prawdopodobnie jestem niewidzialna
Dzięki tej muzyce mogę przeszyć każdego na wskroś.
I widze mnóstwo samotnych twarzy, większość wraca do domu, nie wyglądają na często przytulanych, zdradzili się przede mną, a na pewno dziewczyna, której spojrzałam w oczy i one opowiedziały mi jej krótką historię.
Obok – starszy pan w kaszkiecie szeptał boleśnie w głowie o tym że chciałby sie zakochać na starość, aż muzyka przerwała się na chwilę i w uszach pozostał tylko nieprzyjemny pisk który przerodził się z owego szeptu.
Przyjechał autobus. Wsiadam
Z tą samą muzyką przeglądam innych ludzi.
Zmęczona matka z ok. 20 letnim synem. Codzienny, ten sam temat. Powtarza się zawsze między nimi w tym autobusie, zawsze wracają razem do domu. A temat to : milczenie. Syn ma naciągniętą przyzwoicie czapkę na uszy, zapewne przez mamę. Z torby którą ona trzyma na kolanach wystają marchewki i kawałek kurczęcej nogi. Dziś rosół.
Obok mnie siedzi urzędniczka, śmieje się w moim kierunku bo wie, że widziałam jak wstawała do skasowania biletów i spadło jej siedzisko z krzesła. I widzę w jej oczach, że zaraz wróci do domu i już nie będzie miała do kogo tak się zaśmiać.
Przejrzałam ich na wylot. I nikt mnie nie oszuka. Nikt mi nie powie, że co dzień ma się z kim upijać, ma z kim zjeść pierogi, posłuchać muzyki. Jesteśmy tu bardzo podobni...
Nowo-poznany,dziki przyjacielu może chodzi w ich życiu o posiadanie marzeń i dążenie do ich spełniania
Wszelkie sukcesy warte są tylko na kila chwil. 
Wykształcenie- tak wiele warte ale cóż po nim jeśli dusza ucieka od marzeń, jeśli smutek serce rozdziera kiedy wracamy do pustego domu. I cóż to za idea życia kiedy dotyka i widzi się nie duszą, a odbiera rozumem i racjonalnie spogląda- wtedy świat staje się szary i nieznośnie poukładany.
I sądzę, że warto oceniać rzeczy nie ze względu na ich wartość ale znaczenie,
Śnić i marzyć, iść przed siebie kiedy inni siadają, ubierać się prosto i nie pozwolić na to żeby uciekało nam słońce- rzucać się ku niemu co dzień. 
Zakochać się na starość bo ludzie starzeją się właśnie dlatego, że unikają miłości. 
I pamiętać, że nie sztuką i radością jest życie na wierzchołku ale moment i sposób w jaki wspinamy sie na niego. I warto mówić zawsze co się czuje i robić to co się myśli. Mówić kocham- nie zakładać, że ktoś o tym wie. Bo dziś może być wszystkim co nam pozostaje. Życie można wziąć jako jeden aspekt, życie jako życie płynące bez specjalnych wysiłków, równie dobrze można zamienić się w suchą, łykowatą miazgę kaktusową, skałę, kamień...byle co. Bo życie wszak składa się z drobiazgów, z chwil które prosimy żeby trwały wiecznie.  Dziękować i doceniać  .  Warto to robić.  Mając tego świadomość możemy latać naprawdę wysoko.

Anioł przerwał mi, spojrzał przez otwarte drzwi baru i powiedział : Widzisz te dzieciaki?
Dałem im skrzydła. Odbiorę im je kiedy już nauczą się latać samodzielnie.

29 października, 2009





http://www.youtube.com/watch?v=DAmxXrjVVsM ...mhmmmmm...St. James Infirmary

Ta książka mówi o tym, o czym mówią prawie wszystkie książki – ciągnął starzec. – O niezdolności ludzi do wybierania własnego losu. A na koniec pozwala uwierzyć w największe kłamstwo świata.

-A jakie jest największe kłamstwo świata – zapytał zaciekawiony młodzieniec.

- To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad własnym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata.

Jak trudno rozstać się z tym wszystkim co było tak bliskie.

Ile nowych rozmów ze sobą, ile wyjaśnień, ile mówienia : stop, już nie, ile nauki o nowym życiu. Nauczenie się nowej części życia ... na początku przychodzi jak u najbardziej tępego ucznia świata. Już nie będzie takiej zimy i nie będzie tego lata.

Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny. Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

26 października, 2009

Lucy In The Sky With Diamonds

Właśnie obejrzałam film "I am Sam". Ten film mnie dziś bardzo wzruszył. Niejedna łza zakręciła mi się w oku.Kolejny film do którego będę wracać... Bardzo, bardzo polecam... Jest przepiękny

Krytycy i głupcy twierdzili, że ta piosenka ma podtekst,
ale John mówił, że inspiracją był rysunek jego syna, Juliana,
przedstawiający Lucy O'Connell.
Więc dobrze wybrałem imię ?
Bardzo dobrze...świetnie.



25 października, 2009




Obejrzałam w samotności jeden z moich ulubionych filmów, który przypomina mi zawsze o moich marzeniach - bardzo...
W końcu jestem wypełniona optymizmem, uśmiechnęłam się ale tak prawdziwie z głębin. Życie jest zaskakujące. Wszystko czego chcesz się spełni Stefka. To miłe zaskoczenie. Już wszystko wiem :)

To zdjęcie znalazłam dziś przypadkiem robiąc porządki, to było jakieś 4 lata temu. Ile to się pozmieniało...

21 października, 2009

Tak właśnie...

Zastanawiam się dlaczego tu wszyscy się robią na boki, nikt nikomu nie wystarcza, każdy z każdym leciał się choć raz, coraz mniej ludzi mówi o prawdziwej miłości, coraz mniej ludzi o prawdziwym szacunku. Tylko cały czas grają w porno, aż robi się duszno... och jakie ...ciężkie powietrze.


A ja sobie marze, i mam Cię bardzo blisko, i wszystko jest czyste i piękne. Jestem silna bo
mimo wszystko wierzę jeszcze w mocną, prawdziwą miłość – mam dzięki temu największe bogactwo świata.


Wchodzę do naszego domu, pachnie olejkiem cytrusowym, drewnem i kominkiem. Dawno się nie widzieliśmy. Dom wciąż taki sam, ciepły, pełen miłości, pasji, spokoju, radości. To nasze królestwo, zawsze znajduje w nim to samo, to miejsce zawsze mnie uspokaja...jest moją oazą. Słyszę Cię - jesteś na górze: Kochanie jesteś! Bardzo tęskniłem. Zbiegasz ze schodów, śmiejesz się, ja też, przytulamy się mocno bardzo stęsknieni. Kochanie zrobiłem Ci gołąbki...chodź do jadalni, ciągniesz mnie za rękę. Jadalnie mamy piękną, uwielbiamy tu siedzieć, jest przeszklona z widokiem na ogród, mamy długi, drewniany stół, obok pianino, na którym gramy czasem wieczorami, Uwielbiam też kominek, przy którym wygrzewają się nasze koty.
Dziś nie siadamy przy stole, siadamy na fotelach przy kominku...uwielbiam ten zapach i ten dźwięk strzelającego drzewa. Czuje się niesamowicie. Siedzimy tu, wciąż patrzymy na siebie stęsknionym wzrokiem. Poczekaj puszcze coś...Leci Fitzgerald...idealna na stęsknione wieczory przy kominku. Uwielbiam ten spokój. Zostańmy tu wieczność.
Tak chce żyć. Tak właśnie żyje, w tym momencie w marzeniach ale jak to blisko.
Jest takie szczęście,
które się znikąd bierze,
po prostu jest - jak powietrze,
nigdy nie pytam,
czy jutro też tu będzie,
tylko je wdycham - tak jak tlen.

Pikne słońce w tatrach, góry schowane, żadnych dalszych widoków ale są blizse, przystojni górale. hej!

20 października, 2009

Jestem w tatrach.
Góry dają mi niesamowitą przestrzeń umysłu. Tu zaczynam wierzyć, że zdobędę wszystko
czego chce. Zaczynam wierzyć, że jestem kimś. Tu jest spokój i ciepło. W mieście tego nie znajduje, może gdzieś jest... w małej szczelinie, w miejscu, które jest absolutną tajemnicą. Tu spotkasz to wszędzie...na każdym kroku. W tym miejscu czuje jak silnym jestem człowiekiem, odradzam się jak Feniks z popiołów : ). Wszystkie marzenia zaczynają mieć wyraźne kolory i są już spełnione...już zaczynają się dziać.

14 października, 2009

Lekcja miłości

W „Autobiografii Jogina”, Yogananda opisuje swoje spotkanie ze sławnym amerykańskim ogrodnikiem Lutherem Burbankiem, nazywanym cudotwórcą roślin. Dokonywał on rzeczy wręcz niepojętych, m.in. wyhodował kaktusy bez kolców. A osiągnął to przekonując cierpliwie rośliny ( dużo rozmawiał z roślinami), że skoro nie mają się czego obawiać, to kolce są im niepotrzebne...
-Tajemnicą wyhodowania udoskonalonej rośliny – powiedział Yoganandzie – jest oprócz wiedzy naukowej MIŁOŚĆ.
W codziennym życiu tak bardzo pragniemy miłości i tak źle o nią zabiegamy. Nie umiemy kochać i nie umiemy być kochani. Dzieje się tak głównie dlatego, że u progu życia rodzice znacznie więcej uwagi poświęcali potrzebom naszego ciała, niż potrzebą serca.
John Bradshaw, autor cenionych w Stanach Zjednoczonych książek o uzdrawianiu twierdzi
, że każdy z nas, ludzi dorosłych, nosi w sobie 25 tys. godzin taśm nagranych przez rodziców. I nie są dobre nagrania. Pełno w nich przestróg, gróźb, zakazów, nawoływań do ostrożności i nieufności do świata, a tak mało wizji szczęścia, życiowej pomyślności, tak mało słów bezgranicznego podziwu i aprobaty. O ileż częściej słychać na tych taśmach sakramentalne „ Mamusia będzie Cię kochała, jeśli...”, niż najwspanialszą deklaracje miłości „ kocham Cię takim jakim jesteś !„
Ale nawet jeśli u progu życia zabrakło nam tych najważniejszych słów, nic nie jest bezpowrotnie stracone.
Możemy zaprosić samych siebie na lekcję miłości. To ważna lekcja i warto przerobić ją starannie bez względu na wiek, bowiem miłość jest równie ważna w życiu siedemnastolatka, jak i siedemdziesięciolatka.
Louise Hay, której książki uczą nas miłości do samych siebie oraz odkrywania, jacy jesteśmy wspaniali, wyznała, że kieruje się w życiu przekonaniem, sformułowanym przez swego nauczyciela, Emmetta Foxa. Oto jego słowa :
„ Nie ma trudności, których miłość nie mogłaby pokonać. Nie ma choroby, której miłość nie mogłaby uleczyć. Nie ma drzwi, których miłość by nie otworzyła. Nie ma zatoki nad którą miłość nie wybudowałaby mostu. Nie ma muru, którego miłość nie mogłaby zburzyć. I nie ma grzechu, którego miłość nie mogłaby odkupić. To bez znaczenia, jak głęboko zakorzenione są kłopoty, jak beznadziejnie wygląda sytuacja, jak sprawa jest bardzo zawikłana, jak wielki jest błąd. Miłość zaradzi wszystkiemu. I jeśli będziesz mógł kochać wystarczająco silnie, będziesz najszczęśliwszą i najpotężniejszą osobą na świecie „


Nina Grella

Jeszcze chcę się tak całować żeby mieć łzy radości w oczach, które aż parzą spływając po policzkach i patrzeć na takie same oczy
Jeszcze chce poczuć taki dotyk przez który poczuje ciepły przypływ miłości, a ciało i dusza zwariują.

11 października, 2009

Porozmawiajmy...

Na naszych oczach ginie jedna z najcudowniejszych sztuk a zarazem najlepszy lek dla skołatanej psychiki - szczera rozmowa. Umiemy prezentować własne poglądy, przemawiać, kłócić się, opowiadać, ale nie umiemy rozmawiać. Bo rozmowa to nie tylko wyrzucanie z siebie tego, co nas gnębi, denerwuje czy oburza, to także wsłuchiwanie się w drugiego człowieka, szczere zainteresowanie się jego problemami i przeżyciami. I jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego tak trudno dziś o prawdziwą przyjaźń, także w małżeństwie, to odpowiedź jest jedna- odejście od tego, co stanowiło niegdyś istotę każdego bliskiego związku dwojga ludzi, odejście od rozmawiania ze sobą.
Jeden z psychologów amerykańskich, specjalizujący się w problematyce konfliktów małżeńskich, przeprowadził niedawno badania dotyczące czasu poświęcanego na rozmowy pomiędzy przeciętnymi małżonkami. Czuły mikrofon, podłączony do magnetofonu, rejestrował każde wypowiedziane w ciągu tygodnia słowo. I cóż okazało się ? Przeciętne małżeństwo ze 168 godzin, jakie liczy tydzień, na rozmowę ze sobą poświęciło...17 minut! Podkreślam! 17 minut w ciągu tygodnia, nie w ciągu dnia !
Jak więc ci ludzie mieli się wzajemnie rozumieć, czuć ze sobą trwale związani, skoro praktycznie rzecz biorąc wyłącznie komunikowali się ze sobą – wydawali polecenia, udzielali informacji, ale nie rozmawiali, nie starali się spojrzeć w głąb siebie.
Charlie Sheed, autor popularnych w USA poradników psychologicznych, napisał w jednej ze swoich książek, iż zaraz po ślubie zawarł ze swoją żoną swoistą umowę.
Postanowili przynajmniej raz w tygodniu zjadać jeden wspólny posiłek. Tylko we dwoje.
Bez rodziców, przyjaciół, dzieci. Z biegiem lat stawało się to coraz trudniejsze. Rodziły się dzieci ( pięcioro!), przybywało obowiązków, ale rytuał trwał. Nawet w okresach największego obciążenia udawało się im uciec od najbliższych na intymny obiad lub kolacje we dwoje.
Drugi punkt umowy przewidywał codzienne piętnastominutowe wnikanie w głąb siebie.
To znaczy piętnaście minut absolutnie szczerej rozmowy, wzajemnego odsłaniania duszy.
To wystarczyło, by stworzyć bardzo trwały, wręcz modelowy związek.
Charlie i Marta stali się bowiem nie tylko mężem i żoną, ale parę najbliższych przyjaciół.
Takie chwile tylko dla siebie są potrzebne w każdym związku, nie tylko małżeńskim. Powinni zarezerwować je dla siebie przyjaciele, rodzeństwo i rodzice z dziećmi.
Któż z nas potrafi szczerze i otwarcie rozmawiać z dziećmi ? Pouczamy je, strofujemy, krytykujemy lub chwalimy, ale nie rozmawiamy z nimi spokojnie, bez pośpiechu – więcej słuchając, niż mówiąc. To także bardzo ważne. Prawdziwa przyjaźń bowiem częściej słucha, niż mówi...
Piękną sztukę rozmowy, którą tak wysoko ceniła starożytność, a nowożytność znakomicie rozwinęła, zabijają stały pośpiech, pogoń za groszem, telewizja. Spróbujmy jednak wziąć przykład z Charliego i Marty Sheddów, a staniemy się sobie prawdziwie bliscy.

Nina Grella

...Nic, tylko chciałam się upewnić, że jesteś

Ktoś umieszcza mi jakieś komentarze o bardzo poważnych treściach na moim blogu, których przeczytać do końca nie mogę, umieścić tym bardziej. To zbyt ciężkie jak na mój stan, wcale nie zły... Dobry lecz zmęczony.
Właśnie przed chwilą skończyłam wykłady z filozofii i już tak mnie doprowadzili do śmiechu Ci greccy filozofowie, że stwierdziłam, że to nic innego jak myśli Kubusia Puchatka

„Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej tam Prosiaczka nie było”

„– Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
– Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.”

Tak czasem wyglądają moje studia, kiedy już nic nie jestem w stanie przyswoić na poważnie.

Potrzebuje psychicznego refugium – ma kolor zielony, szumi w nich wiatr, ptaki śpiewają, pachną lasy, dziwią góry. Otóż tam się udaje.

08 października, 2009

Zachować harmonie w mieście jest o wiele trudniej niż na wsi. Doświadczyłam ostatnio tych dwóch światów, tam miałam czas "dla siebie", tu muszę o to walczyć. Jest tu więcej różnych przeplatających się energii, które trzeba starannie selekcjonować. Tu nie usiądę sobie z książką pod drzewem z niesamowicie rozluźnionym umysłem. Tu zaszywam się pod moim dachem i odchodzę w niesamowitą podróż umysłu, daje mi to dużo świeżej siły. Pozbywam się chaosu, który przeszkadza mi w pełnym wykorzystaniu czasu. A czas to przecież czyny i uczucia. Mój umysł w tym brzydkim mieście jest zestresowany, tak jak się stresuje niektóre rośliny żeby rosły...Ja też rosnę, czuje rozwój. Jutro jestem niedostępna, jutro czas dla siebie.

01 października, 2009

W tym tańcu najważniejsze są oczy bo w oczach całą dusze widać.
Oni tak tymi oczami się wodzą w tym tańcu przez całe życie...
Czasem będą od siebie odskakiwać ale w oczach zawsze pozostanie płomień
To jest właśnie MIŁOŚĆ
W tym wszystkim jeszcze jedno jest dziwne.
Przychodzą dzieci, rosną, my się starzejemy. Wytańczyliśmy wszystko to co mieliśmy... Więc co jest z później ?
Respekt.
To już jest miłość nie ta, która śpiewa, nie ta która tańczy, ale ta w której jest godność.

Czystość to jest to, że człek w drugim człeku Boga może oglądać



27 września, 2009

Cry me a river...

Uwielbiam ten utwór w wykonaniu Bjork, wykonuje go z takim uczuciem, że wszystko mi się przewraca i zagrzewa na wysokości pępka, co dalej pompuje mi łzy do oczu. Uwielbiam... Teraz wieczorem przysiadłam przy komputerze stacjonarnym, z którym dawno nie miałam styczności i zaczęłam odgrzebywać moją muzyke. Cuda...uwielbiam takie wieczory ...u w i e l b i a m, bez muzyki nie mogłabym żyć.

23 września, 2009

Z. Bandahora : )











Zuza.Przypadek sprawił, że też Czapajewna jak ja, Bandahor rzecz jasna 1 z 2 na całym Świecie. Zuza Czapajewna Bandahora twierdzi, że Bandahory będą rządzić światem. Jakimś napewno... Oto sesja z przedwczoraj

15 września, 2009

Ja pierdole(sorry, inaczej nie mogę)... ta ludzka bezmyślność. Jak już się dzieje to na maxa...wszystko. Wyszłam z psem na spacer żeby się zrelaksować po egzaminie. Idę...i nagle podbiega do mnie wielki deberman –

(pies bezmózgowców, kretynów

z mojej ulicy, którzy chleją wódę w bramie.) Zaczyna szarpać mojego Miszkolca. Wyrwałam mu go w ostatnim momencie. Doberman zaczął się rzucać na mnie, tupnęłam stanowczo nogą, wrzasnęłam, uciekł. Wzięłam Miszkolca na ręcę i przybiegliśmy do domu cali zakrwawieni. Krew zatamowana. Piesek uspokoił się po środkach uspokajających, a mnie tak trzęsą się ręce, że ledwo trafiam w klawisze. Głupota ludzka nie zna granic.

14 września, 2009

Egzamin z życia dla zaawansowanych


Przemijanie rzecz naturalna, wszystko mija, wszystko się kończy. Miało być odrodzenie feniksa, a jest składanie ciała i duszy znów w całość. Ach ... miał być Feniks, i miały być piękne skrzydła, na których będę przewozić jeszcze ukochane mi osoby. Skrzydła się połamały. Obydwa skrzydła złamał mi wiatr miłości. Każda z nich jest inna. Teraz jestem Ne f i k s, trochę mi zajmie zanim poukładam literki znów w prawidłowym porządku. Próbuje zrozumieć.

13 września, 2009

Spokój


...to to czego mi teraz najbardziej potrzeba, teraz i zawsze. Inaczej się skończę.
Jestem chora. Wiem skąd każdy mój ból się bierze. Przykładowo w głowie mam złość. Mam wysoką gorączkę i mówię jakieś dziwne rzeczy ale wtapiając się w ten stan coraz bardziej go akceptuje. Myślę, że to lepsze od Waszych narkotyków. Widzę witkacowskie zjawy.
Pojawiają mi się przez moment przed oczyma, mają intensywne, szalone kolory ale takie...takie
subtelne proszę państwa, są takie niedostępne, przebiegle inteligentne, niezwykle ciekawe, mają w sobie wszystkie kolory i najciekawsze dźwięki świata.
Chłoną kwintesencję z najciekawszych rozmów, miejsc i ludzi. Z tej kwintesencji są uszyte. Ich wewnętrzne bogactwo jest szybko rozpoznawalne przez tych, którzy go pragną. Są jak najśmielsze lekarstwo duszy, wystarczy tylko, że się pojawią. Są moje i tyko moje, ja jestem ich i tylko ich.
W głowie mam złość, w brzuchu niepewność, w gardle strach i niemoc, w uszach brak chęci słuchania o negatywnej stronie przeszłości ( bo to tylko cofa do tyłu) .
Wszystko sobie tam zgniło co mnie dręczyło, po tej chorobie będę ... ach
Jakże się cieszę, że mam te swoje zjawy, które mnie uleczą.

08 września, 2009

Bardzo lubię tą piosenkę

Jeśli kogoś kochasz,
Jeśli wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens.
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie szeptem
Co dalej jest? Co dalej jest?

Jeśli się nie boisz mówić nic,
Jeśli się nie boisz mówić nie
Jeśli wszechświat to wszystko
Powiedz może wiesz
Co dalej jest? Co dalej jest?

Jeśli zawsze znasz odpowiedz
Jeśli wiesz
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie czule,
Mów do mnie jeszcze- KOCHAM CIE

Dirty Sticky Floor

...już nie mogę się doczekać