29 października, 2009





http://www.youtube.com/watch?v=DAmxXrjVVsM ...mhmmmmm...St. James Infirmary

Ta książka mówi o tym, o czym mówią prawie wszystkie książki – ciągnął starzec. – O niezdolności ludzi do wybierania własnego losu. A na koniec pozwala uwierzyć w największe kłamstwo świata.

-A jakie jest największe kłamstwo świata – zapytał zaciekawiony młodzieniec.

- To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad własnym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata.

Jak trudno rozstać się z tym wszystkim co było tak bliskie.

Ile nowych rozmów ze sobą, ile wyjaśnień, ile mówienia : stop, już nie, ile nauki o nowym życiu. Nauczenie się nowej części życia ... na początku przychodzi jak u najbardziej tępego ucznia świata. Już nie będzie takiej zimy i nie będzie tego lata.

Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny. Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.

26 października, 2009

Lucy In The Sky With Diamonds

Właśnie obejrzałam film "I am Sam". Ten film mnie dziś bardzo wzruszył. Niejedna łza zakręciła mi się w oku.Kolejny film do którego będę wracać... Bardzo, bardzo polecam... Jest przepiękny

Krytycy i głupcy twierdzili, że ta piosenka ma podtekst,
ale John mówił, że inspiracją był rysunek jego syna, Juliana,
przedstawiający Lucy O'Connell.
Więc dobrze wybrałem imię ?
Bardzo dobrze...świetnie.



25 października, 2009




Obejrzałam w samotności jeden z moich ulubionych filmów, który przypomina mi zawsze o moich marzeniach - bardzo...
W końcu jestem wypełniona optymizmem, uśmiechnęłam się ale tak prawdziwie z głębin. Życie jest zaskakujące. Wszystko czego chcesz się spełni Stefka. To miłe zaskoczenie. Już wszystko wiem :)

To zdjęcie znalazłam dziś przypadkiem robiąc porządki, to było jakieś 4 lata temu. Ile to się pozmieniało...

21 października, 2009

Tak właśnie...

Zastanawiam się dlaczego tu wszyscy się robią na boki, nikt nikomu nie wystarcza, każdy z każdym leciał się choć raz, coraz mniej ludzi mówi o prawdziwej miłości, coraz mniej ludzi o prawdziwym szacunku. Tylko cały czas grają w porno, aż robi się duszno... och jakie ...ciężkie powietrze.


A ja sobie marze, i mam Cię bardzo blisko, i wszystko jest czyste i piękne. Jestem silna bo
mimo wszystko wierzę jeszcze w mocną, prawdziwą miłość – mam dzięki temu największe bogactwo świata.


Wchodzę do naszego domu, pachnie olejkiem cytrusowym, drewnem i kominkiem. Dawno się nie widzieliśmy. Dom wciąż taki sam, ciepły, pełen miłości, pasji, spokoju, radości. To nasze królestwo, zawsze znajduje w nim to samo, to miejsce zawsze mnie uspokaja...jest moją oazą. Słyszę Cię - jesteś na górze: Kochanie jesteś! Bardzo tęskniłem. Zbiegasz ze schodów, śmiejesz się, ja też, przytulamy się mocno bardzo stęsknieni. Kochanie zrobiłem Ci gołąbki...chodź do jadalni, ciągniesz mnie za rękę. Jadalnie mamy piękną, uwielbiamy tu siedzieć, jest przeszklona z widokiem na ogród, mamy długi, drewniany stół, obok pianino, na którym gramy czasem wieczorami, Uwielbiam też kominek, przy którym wygrzewają się nasze koty.
Dziś nie siadamy przy stole, siadamy na fotelach przy kominku...uwielbiam ten zapach i ten dźwięk strzelającego drzewa. Czuje się niesamowicie. Siedzimy tu, wciąż patrzymy na siebie stęsknionym wzrokiem. Poczekaj puszcze coś...Leci Fitzgerald...idealna na stęsknione wieczory przy kominku. Uwielbiam ten spokój. Zostańmy tu wieczność.
Tak chce żyć. Tak właśnie żyje, w tym momencie w marzeniach ale jak to blisko.
Jest takie szczęście,
które się znikąd bierze,
po prostu jest - jak powietrze,
nigdy nie pytam,
czy jutro też tu będzie,
tylko je wdycham - tak jak tlen.

Pikne słońce w tatrach, góry schowane, żadnych dalszych widoków ale są blizse, przystojni górale. hej!

20 października, 2009

Jestem w tatrach.
Góry dają mi niesamowitą przestrzeń umysłu. Tu zaczynam wierzyć, że zdobędę wszystko
czego chce. Zaczynam wierzyć, że jestem kimś. Tu jest spokój i ciepło. W mieście tego nie znajduje, może gdzieś jest... w małej szczelinie, w miejscu, które jest absolutną tajemnicą. Tu spotkasz to wszędzie...na każdym kroku. W tym miejscu czuje jak silnym jestem człowiekiem, odradzam się jak Feniks z popiołów : ). Wszystkie marzenia zaczynają mieć wyraźne kolory i są już spełnione...już zaczynają się dziać.

14 października, 2009

Lekcja miłości

W „Autobiografii Jogina”, Yogananda opisuje swoje spotkanie ze sławnym amerykańskim ogrodnikiem Lutherem Burbankiem, nazywanym cudotwórcą roślin. Dokonywał on rzeczy wręcz niepojętych, m.in. wyhodował kaktusy bez kolców. A osiągnął to przekonując cierpliwie rośliny ( dużo rozmawiał z roślinami), że skoro nie mają się czego obawiać, to kolce są im niepotrzebne...
-Tajemnicą wyhodowania udoskonalonej rośliny – powiedział Yoganandzie – jest oprócz wiedzy naukowej MIŁOŚĆ.
W codziennym życiu tak bardzo pragniemy miłości i tak źle o nią zabiegamy. Nie umiemy kochać i nie umiemy być kochani. Dzieje się tak głównie dlatego, że u progu życia rodzice znacznie więcej uwagi poświęcali potrzebom naszego ciała, niż potrzebą serca.
John Bradshaw, autor cenionych w Stanach Zjednoczonych książek o uzdrawianiu twierdzi
, że każdy z nas, ludzi dorosłych, nosi w sobie 25 tys. godzin taśm nagranych przez rodziców. I nie są dobre nagrania. Pełno w nich przestróg, gróźb, zakazów, nawoływań do ostrożności i nieufności do świata, a tak mało wizji szczęścia, życiowej pomyślności, tak mało słów bezgranicznego podziwu i aprobaty. O ileż częściej słychać na tych taśmach sakramentalne „ Mamusia będzie Cię kochała, jeśli...”, niż najwspanialszą deklaracje miłości „ kocham Cię takim jakim jesteś !„
Ale nawet jeśli u progu życia zabrakło nam tych najważniejszych słów, nic nie jest bezpowrotnie stracone.
Możemy zaprosić samych siebie na lekcję miłości. To ważna lekcja i warto przerobić ją starannie bez względu na wiek, bowiem miłość jest równie ważna w życiu siedemnastolatka, jak i siedemdziesięciolatka.
Louise Hay, której książki uczą nas miłości do samych siebie oraz odkrywania, jacy jesteśmy wspaniali, wyznała, że kieruje się w życiu przekonaniem, sformułowanym przez swego nauczyciela, Emmetta Foxa. Oto jego słowa :
„ Nie ma trudności, których miłość nie mogłaby pokonać. Nie ma choroby, której miłość nie mogłaby uleczyć. Nie ma drzwi, których miłość by nie otworzyła. Nie ma zatoki nad którą miłość nie wybudowałaby mostu. Nie ma muru, którego miłość nie mogłaby zburzyć. I nie ma grzechu, którego miłość nie mogłaby odkupić. To bez znaczenia, jak głęboko zakorzenione są kłopoty, jak beznadziejnie wygląda sytuacja, jak sprawa jest bardzo zawikłana, jak wielki jest błąd. Miłość zaradzi wszystkiemu. I jeśli będziesz mógł kochać wystarczająco silnie, będziesz najszczęśliwszą i najpotężniejszą osobą na świecie „


Nina Grella

Jeszcze chcę się tak całować żeby mieć łzy radości w oczach, które aż parzą spływając po policzkach i patrzeć na takie same oczy
Jeszcze chce poczuć taki dotyk przez który poczuje ciepły przypływ miłości, a ciało i dusza zwariują.

11 października, 2009

Porozmawiajmy...

Na naszych oczach ginie jedna z najcudowniejszych sztuk a zarazem najlepszy lek dla skołatanej psychiki - szczera rozmowa. Umiemy prezentować własne poglądy, przemawiać, kłócić się, opowiadać, ale nie umiemy rozmawiać. Bo rozmowa to nie tylko wyrzucanie z siebie tego, co nas gnębi, denerwuje czy oburza, to także wsłuchiwanie się w drugiego człowieka, szczere zainteresowanie się jego problemami i przeżyciami. I jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego tak trudno dziś o prawdziwą przyjaźń, także w małżeństwie, to odpowiedź jest jedna- odejście od tego, co stanowiło niegdyś istotę każdego bliskiego związku dwojga ludzi, odejście od rozmawiania ze sobą.
Jeden z psychologów amerykańskich, specjalizujący się w problematyce konfliktów małżeńskich, przeprowadził niedawno badania dotyczące czasu poświęcanego na rozmowy pomiędzy przeciętnymi małżonkami. Czuły mikrofon, podłączony do magnetofonu, rejestrował każde wypowiedziane w ciągu tygodnia słowo. I cóż okazało się ? Przeciętne małżeństwo ze 168 godzin, jakie liczy tydzień, na rozmowę ze sobą poświęciło...17 minut! Podkreślam! 17 minut w ciągu tygodnia, nie w ciągu dnia !
Jak więc ci ludzie mieli się wzajemnie rozumieć, czuć ze sobą trwale związani, skoro praktycznie rzecz biorąc wyłącznie komunikowali się ze sobą – wydawali polecenia, udzielali informacji, ale nie rozmawiali, nie starali się spojrzeć w głąb siebie.
Charlie Sheed, autor popularnych w USA poradników psychologicznych, napisał w jednej ze swoich książek, iż zaraz po ślubie zawarł ze swoją żoną swoistą umowę.
Postanowili przynajmniej raz w tygodniu zjadać jeden wspólny posiłek. Tylko we dwoje.
Bez rodziców, przyjaciół, dzieci. Z biegiem lat stawało się to coraz trudniejsze. Rodziły się dzieci ( pięcioro!), przybywało obowiązków, ale rytuał trwał. Nawet w okresach największego obciążenia udawało się im uciec od najbliższych na intymny obiad lub kolacje we dwoje.
Drugi punkt umowy przewidywał codzienne piętnastominutowe wnikanie w głąb siebie.
To znaczy piętnaście minut absolutnie szczerej rozmowy, wzajemnego odsłaniania duszy.
To wystarczyło, by stworzyć bardzo trwały, wręcz modelowy związek.
Charlie i Marta stali się bowiem nie tylko mężem i żoną, ale parę najbliższych przyjaciół.
Takie chwile tylko dla siebie są potrzebne w każdym związku, nie tylko małżeńskim. Powinni zarezerwować je dla siebie przyjaciele, rodzeństwo i rodzice z dziećmi.
Któż z nas potrafi szczerze i otwarcie rozmawiać z dziećmi ? Pouczamy je, strofujemy, krytykujemy lub chwalimy, ale nie rozmawiamy z nimi spokojnie, bez pośpiechu – więcej słuchając, niż mówiąc. To także bardzo ważne. Prawdziwa przyjaźń bowiem częściej słucha, niż mówi...
Piękną sztukę rozmowy, którą tak wysoko ceniła starożytność, a nowożytność znakomicie rozwinęła, zabijają stały pośpiech, pogoń za groszem, telewizja. Spróbujmy jednak wziąć przykład z Charliego i Marty Sheddów, a staniemy się sobie prawdziwie bliscy.

Nina Grella

...Nic, tylko chciałam się upewnić, że jesteś

Ktoś umieszcza mi jakieś komentarze o bardzo poważnych treściach na moim blogu, których przeczytać do końca nie mogę, umieścić tym bardziej. To zbyt ciężkie jak na mój stan, wcale nie zły... Dobry lecz zmęczony.
Właśnie przed chwilą skończyłam wykłady z filozofii i już tak mnie doprowadzili do śmiechu Ci greccy filozofowie, że stwierdziłam, że to nic innego jak myśli Kubusia Puchatka

„Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej tam Prosiaczka nie było”

„– Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
– Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.”

Tak czasem wyglądają moje studia, kiedy już nic nie jestem w stanie przyswoić na poważnie.

Potrzebuje psychicznego refugium – ma kolor zielony, szumi w nich wiatr, ptaki śpiewają, pachną lasy, dziwią góry. Otóż tam się udaje.

08 października, 2009

Zachować harmonie w mieście jest o wiele trudniej niż na wsi. Doświadczyłam ostatnio tych dwóch światów, tam miałam czas "dla siebie", tu muszę o to walczyć. Jest tu więcej różnych przeplatających się energii, które trzeba starannie selekcjonować. Tu nie usiądę sobie z książką pod drzewem z niesamowicie rozluźnionym umysłem. Tu zaszywam się pod moim dachem i odchodzę w niesamowitą podróż umysłu, daje mi to dużo świeżej siły. Pozbywam się chaosu, który przeszkadza mi w pełnym wykorzystaniu czasu. A czas to przecież czyny i uczucia. Mój umysł w tym brzydkim mieście jest zestresowany, tak jak się stresuje niektóre rośliny żeby rosły...Ja też rosnę, czuje rozwój. Jutro jestem niedostępna, jutro czas dla siebie.

01 października, 2009

W tym tańcu najważniejsze są oczy bo w oczach całą dusze widać.
Oni tak tymi oczami się wodzą w tym tańcu przez całe życie...
Czasem będą od siebie odskakiwać ale w oczach zawsze pozostanie płomień
To jest właśnie MIŁOŚĆ
W tym wszystkim jeszcze jedno jest dziwne.
Przychodzą dzieci, rosną, my się starzejemy. Wytańczyliśmy wszystko to co mieliśmy... Więc co jest z później ?
Respekt.
To już jest miłość nie ta, która śpiewa, nie ta która tańczy, ale ta w której jest godność.

Czystość to jest to, że człek w drugim człeku Boga może oglądać