27 listopada, 2009

handsome boy modeling school ...uwielbiam ich. Są najświeższą inspiracją. Jestem zmęczona. Kac. Fajny samotny wieczór po fajnym niesamotnym wieczorze.
Zaraz uciekam w góry. W następnym tygodniu. Miasto zdąrzyło zmęczyć. Zdąrzyłam bardzo zatęsknić. Auuuu

24 listopada, 2009




Mój znajomy niedawno poznany Robert Cyndler, który poprosił mnie o sesje.
Miłośnik kwiatów, o nich mówi z dużym uczuciem jak o dzieciach.
W domu podobno ma mnóstwo odmian kwiatów.
Kiedy przyszedł do mnie spojrzał tylko na moje kwiaty. Rzucił parę terminów i powiedział „brzydkie to jak cholera” . Ja na to ...ale jak to brzydkie...?  „Tak trzeba mówić, inaczej zapeszysz, przestaną rosnąć.”
Robert jest człowiekiem, który często odgrywa role-jego miłością jest aktorstwo jak widać na zdjęciach. Najbardziej wolę go w swojej roli-człowieka, który jest niezwykle wrażliwy na otaczający go świat.
(Te zdjęcia to tylko taka namiastka, pojawi się więcej.)

Minister bytu :)

23 listopada, 2009


Wicie co ? Ha... Cosik mi się tak dziwacznie zrobiło na sercu bo sobie tak to na wcześniejse posty zaźrzałam i tak sobie obacyłam, ze dużo mi rzeczy się pozmieniało, gdzieś umknęło..., a bardzo ich potrzebuje. Tak się wyciszam i wyciszam i pracuje na dusą-  prosem piknie - tak zamilkła mi ona trochę ostatnio. Potrzebuje trochę się ożywić, szaleństwo to "cyk" po staremu znów wcielić w życie ale tylko tak żeby to samo przychodziło jak kiedyś.  A wicie co jeszcze? Duszą jestem w górach, a ciałem w łodzi. ludziska tu jakies smutne, zmeczone życiem.

18 listopada, 2009



Taką fajną pare znalazłam dziś na polu, tak mi się spodobała, że zrobiłam zdjęcie komórką.  Opowiedziały mi stare góralskie drzewa trochę swojej historii. Kochają się bardzo. Niejeden halny już im wiał i musieli się mocno uginać. Patrzą na siebie z wielką miłością...prawda ?

16 listopada, 2009

Zdjęcia wygrzebane ze starej szafy Hendrixa




1950 r Otwieramy naszą grupę wszech-artystyczną „Bandahory”. Grupa dopiero co się rodzi, a już osiągamy ogromne sukcesy. Dzień po tych zdjęciach wyruszyłyśmy na koncert Hendrixa do jego rodzinnego Seattle. Oczywiście tam wtargnęłyśmy na scenę i od tego czasu Jimi przyjaźni się z nami.  Zostaje fanem naszej sztuki. Osiągamy ogromną popularność. To początek złotego okresu.































1952r Spotkanie z Kofy Lu, moim dobrym kumplem, znanym i cenionym fotografikiem. 
Nasze spotkanie było ciche, dość milczące lecz jak zawsze przepełnione dobrym alkoholem i muzyką świetlików.             






















  





1952r. Ciągłe zmiany. Nowe miejsca. "Schizofreniczne" życie z 
zachowaniem równowagi. Raz w mieście, raz na wsi. W tym czasie miasto brzydnie. Wieś jest dla mnie ukojeniem.
Zaczynam interesować się na poważnie psychologią. Naglę doznaję oświecenia. To przełom w moim życiu. Odkrywam wiele nowych pięknych rzeczy, udaję się w fajną podróż do swojego wnętrza. Od tego czasu zaczynam wiedzieć, że jestem nieskończona i wszystko co chcę się uda. Zaczynam czuć dużą siłę. Wprowadzam się na fajne poddasze, tam rozpoczynam na nowo romans z fotografią. Zaczynam robić dużo sesji zdjęciowych.


 
Bandahory zaczynają sprzedawać pierwsze awangardowe, bardzo odlotowe ciuchy. Coco Chanel nastawia ucho i zaczyna śledzić nasze poczynania. Lagerfeld przychodzi na nasz pokaz i proponuje nam współprace. Rozkwitamy.





Zimne mleko. Żadnych oczekiwań. Spokój. Zapomniałam o papierosach. Uwielbiam to powietrze.
Zimne powietrze pomieszane z zapachem dymu z kominów.
Zapachy wsi. 
Czuję się jakoś tak jakbym się bardzo zakochała.
W życiu. 

12 listopada, 2009

"Nie powstrzymało mnie to, co ujrzałem, Max...
a raczej to, czego nie zobaczyłem.
Rozumiesz?
To, czego nie widziałem.
W całym tym mieście było wszystko, oprócz końca.
Nie było końca.
To, czego nie widziałem, to jak to wszystko zmierza do końca.
Końca świata.
Na przykład fortepian.
Klawisz początkowy.
Klawisz końcowy.
Wiesz, że jest ich 88. Nikt ci nie wmówi, że jest inaczej.
One nie są nieskończone.
To ty jesteś nieskończony.
To lubię.
Tak mogę żyć.
Postawiłeś mnie na tym mostku i rozłożyłeś przede mną...
klawiaturę złożoną z milionów i bilionów klawiszy, która nigdy się nie kończy.
I to jest prawda, Max. Nigdy się nie kończy.
Ta klawiatura jest bezkresna.
A jeśli ta klawiatura jest bezkresna, wtedy nie możesz grać muzyki.
Siedzisz na niewłaściwym stołku.
To fortepian Boga.
Chryste, widziałeś ulice? Same ulice.
Były ich tysiące.
Jak sobie tam poradzić? Jak wybrać tylko jedną?
Jedną kobietę.
Jeden dom.
Jeden kawałek ziemi, by nazwać go swym własnym, jeden krajobraz, by na niego patrzeć.
Jeden sposób, by umrzeć.
Cały ten świat po prostu cię przygniata.
I nawet nie wiesz, gdzie to się wszystko kończy.
Czy nigdy się nie boisz...że się załamiesz na samą myśl o tym? "

Pakuje się, wyjeżdżam tam gdzie mój umysł ma dla siebie przestrzeń, gdzie mam swój jeden ukochany krajobraz,spokój,spokój,spokój, a przede wszystkim bardzo kochaną osobę.
Zielone góry...nasze tęsknoty. hej!

11 listopada, 2009

Jeff Buckley - The other women





The other woman finds time to manicure her nails
The other woman is perfect where her rival fails
And she's never seen with pin curls in her hair


The other woman enchants her clothes with french perfume
The other woman keeps fresh cut flowers in each room
There are never toys that's scattered everywhere


And when her baby comes to call
He'll find her waiting like a lonesome queen
Cause when she's by his side
It's such a change from old routine


But the other woman will always cry herself to sleep
The other woman will never have his love to keep
And as the years go by the other woman
Will spend her life alone
Robie się jakoś dziwnie odważna w zachowaniu, aż czasem wydaje mi się, że coś co powiedziałam nie należy do mnie, że coś mi się wymsknęło. Zastanawiam się chwile : Stefanko miła czy to z Ciebie właśnie takie słowa się wydobyły przed chwilą ? Jest to niepokojące ale mam nadzieje, że oznacza to rozwój. Nie chętnie wychodzę ostatnio z domu bo przeżywam samotność chcianą czyli taką na którą pozwalam. Widuje się bardzo chętnie ale już nie dopuszczam do siebie wszystkich tak jak kiedyś. To jakiś dziwny stan umysłu, w którym zastanawiam się na jakiej krawędzi ja stoję...czy jak w końcu odważnie skoczę w dół to czy na dobrą stronę ? Czy wskoczę w głęboką, przejrzystą i czystą wodę i będę płynąć spokojnie i pewnie, z dumnie rozstawionym żaglem. Zmęczona burz szaleństwem, jak statek pijany już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy. Skałą trzeba stać i grozić, obłokom- deszcze przewozić, błyskawicom - grzmieć i ginąć, mnie płynąć, płynąć i płynąć...

08 listopada, 2009

Satisfied Mind

Dzisiejszy wieczór spędzam z Jeffem ;) Dziele się...może ktoś będzie chciał posłuchać ze mną.

How many times have you heard someone say,
"If I had money, I would do things my way."
But little they know, that it's so hard to find
one rich man in ten, with a satisfied mind.

Money can't buy back all your youth when you're old,
a friend when you're lonely, or peace to your soul.
The wealthiest person, is a pauper at times
compared to the man with a satisfied mind.

When my life is over and my time has run out,
my friends and my loved ones, I will leave there's no doubt.
But one thing's for certain, when it comes my time,
I'll leave this old world with a satisfied mind.
But one thing's for certain, when it comes my time,
I'll leave this old world with a satisfied mind mind mind, mind mind,
satisfied mind.

Geniusz

She is free

06 listopada, 2009

Upiłam się ciut, ale w jakim towarzystwie... wspaniałym. Taka c h w i l o proszę trwaj wiecznie i częściej, częściej proszę ja Ciebie. Już późna pora więc zakładam ja kierpce, portki łozółcone, odymione, piękne i idem pomarzyć do swojego domu gdzie za lat najbliższych pare, moi najbliżsi sercu mojemu liczyć możecie na wspaniałe kolacje przy Porto, i takich momentach które Waszą duszę nakarmią na długi, długi czas.
Poezja życia...

03 listopada, 2009

Gaba Kulka - Love me







O matko... robię porządki w komputerze i znalazłam korespondencje Short Message Service z Ginger, z przed paru lat  jeszcze . Ale to były czasy, gdzie nas ta fantazyja ruska ponosiła.
                            Ginger i Steffa  ODCINEK, WYCINEK, PRZECINEK 1.
Akcja sms.
"Ja myślałam dzisiaj poliść sznur jutro wykręt, a w przyszłym tygodniu berko trt bombadil ale jak uważasz katapulto? Latarka"

"To mi też na ręke ta  twa nieobecność bo ostatni odcinek przystanku alaska mnie nieco wytrącił z tej czasoprzestrzeni. Jutro o 17 jestem Twoja bez sandałów "

"Tu rura do kobzy czy prócz spotkania rekreacyjnego jakoś mogłabyś mi podrzucić me klucze jeślisz masz i jeszcze jedna prośba czy wypożyczyłabyś by mi zegarek znaleźny apteczny na jakiś tydzień, ja w zamian pod zastaw dam ci magiczne pudełko. Am?"

 " *CYK* grażdanin to po rosyjsku obywatel, mieszkaniec miasta – jakiego, teraz już wiesz.*CYK * "


"Okijawa, upić się trza że się szkoły już nie zobaczy, co ja z sobą zrobię?
Zrozpaczona 18 "

"Zataczan. Się. Kocham cie piłem z połówko hfdone cyk jest w zyciu zawe i w nitkę a ja cię kocham i tam innych muzykalnych tez. Musim się 3synona bądź wdzwonić baj ide prać chwiejąc się.ginger "

"Wiedz ze Cie kocham miłością krakowską i choć chmury grzmią to ja wiem ze w sercu słonce chowasz."

"Flamingo ma słyshalam ze nos trzym w knigach, żeś pilna. Najdroższa mnie zdradliva febra w szpony złapała i wlewajo mi lejkiem do gardła specyfiki dlategóż o nie pełnej 19... nie było mnie tam albo jeno stałam się przezroczystą  zebrą. Fatamorgana"

Strach przed zupełnym spokojem



Wczoraj w ciągu dnia mój spokój przerodził się znów w totalny chaos.
Musiałam się uspokoić, zasnąć wreszcie.  Bez jakieś pomocy nie było o tym mowy, znowu  oddawałam się zupełnie zbędnym rozmyślaniom.
Medytacja – gdyby nie to dzisiejszy dzień byłby do niczego, nie mówiąc o nocy.
Medytacja z sylabom  OM.
Nagle, w którejś minucie poczułam coś dziwnego czego dotąd nie znałam – głęboki spokój.
Przestraszyłam się ale kontynuowałam dalej.
Po kilku minutach poczułam jakbym unosiła się centymetry nad moim ciałem.
Poczułam zupełny spokój ale tak się go przestraszyłam, że nie umiałam w nim trwać.
Otworzyłam szeroko, przestraszone oczy i przełknęłam ślinę.
Próbuje teraz zrozumieć dlaczego tak bardzo się boje zupełnego spokoju.
Może jestem jak dziki zwierz. Zupełny Spokój  musi mnie dopiero ujarzmić. Potrzyma mnie chwilę na wodzy, kiedy tracę świadomość sytuacji poddaje się mu, po czym jak się na moment przebudzę, szeroko otwieram przestraszone oczy i  wierzgam nogami. Musimy się siebie nauczyć.

01 listopada, 2009




Rozmawialiśmy dziś z ojcem wracając z cmentarza na temat tej nieuchronności. Tak trudno mi się z tym pogodzić, dlaczego skoro to takie naturalne, wydaje mi się nienaturalne i nie zgodne z moich myśleniem o życiu.  Więc jak żyć wobec tej nieuchronności ? Trzeba nauczyć się mówić kocham, trzeba nauczyć się szacunku, trzeba nauczyć się trzymać swoich marzeń. Jest jeszcze tyle osób z którymi chciałabym widywać się częściej, jest jeszcze tyle osób, których jeszcze nie poznałam, a już na siebie czekamy. Jest jeszcze tyle rzeczy.   Znalazłam coś co napisałam parę lat temu. Mmm...
                                                                                                                                                            Spotkałam dziś kogoś, kto zadał mi najtrudniejsze pytanie jakiego mogłam się spodziewać.
I nie było wykrętów, musiałam na nie odpowiedzieć.
Chodząc po mrocznych zakamarkach miasta spotkałam zupełnie nie mrocznego, jasnego, dzikiego anioła i to on właśnie mnie zapytał: Jaki ma sens ludzkie życie?
Chodziliśmy długi czas po ulicy, z której bram wybiegały co chwile roześmiane dzieci, my zaś milczeliśmy długo, tylko anioł cicho śpiewał: „Szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie, przyjdzie czas i szczęście pryśnie” . W końcu usiedliśmy gdzieś w barze, anioł trącał mnie co chwile skrzydłami i wciąż nucił tą piosenkę. 
Opowiem Ci coś, powiedziałam :
Przystanek. Stoję oparta o kiosk, słucham muzyki.
Ale jakby mnie tu nie było.
Prawdopodobnie jestem niewidzialna
Dzięki tej muzyce mogę przeszyć każdego na wskroś.
I widze mnóstwo samotnych twarzy, większość wraca do domu, nie wyglądają na często przytulanych, zdradzili się przede mną, a na pewno dziewczyna, której spojrzałam w oczy i one opowiedziały mi jej krótką historię.
Obok – starszy pan w kaszkiecie szeptał boleśnie w głowie o tym że chciałby sie zakochać na starość, aż muzyka przerwała się na chwilę i w uszach pozostał tylko nieprzyjemny pisk który przerodził się z owego szeptu.
Przyjechał autobus. Wsiadam
Z tą samą muzyką przeglądam innych ludzi.
Zmęczona matka z ok. 20 letnim synem. Codzienny, ten sam temat. Powtarza się zawsze między nimi w tym autobusie, zawsze wracają razem do domu. A temat to : milczenie. Syn ma naciągniętą przyzwoicie czapkę na uszy, zapewne przez mamę. Z torby którą ona trzyma na kolanach wystają marchewki i kawałek kurczęcej nogi. Dziś rosół.
Obok mnie siedzi urzędniczka, śmieje się w moim kierunku bo wie, że widziałam jak wstawała do skasowania biletów i spadło jej siedzisko z krzesła. I widzę w jej oczach, że zaraz wróci do domu i już nie będzie miała do kogo tak się zaśmiać.
Przejrzałam ich na wylot. I nikt mnie nie oszuka. Nikt mi nie powie, że co dzień ma się z kim upijać, ma z kim zjeść pierogi, posłuchać muzyki. Jesteśmy tu bardzo podobni...
Nowo-poznany,dziki przyjacielu może chodzi w ich życiu o posiadanie marzeń i dążenie do ich spełniania
Wszelkie sukcesy warte są tylko na kila chwil. 
Wykształcenie- tak wiele warte ale cóż po nim jeśli dusza ucieka od marzeń, jeśli smutek serce rozdziera kiedy wracamy do pustego domu. I cóż to za idea życia kiedy dotyka i widzi się nie duszą, a odbiera rozumem i racjonalnie spogląda- wtedy świat staje się szary i nieznośnie poukładany.
I sądzę, że warto oceniać rzeczy nie ze względu na ich wartość ale znaczenie,
Śnić i marzyć, iść przed siebie kiedy inni siadają, ubierać się prosto i nie pozwolić na to żeby uciekało nam słońce- rzucać się ku niemu co dzień. 
Zakochać się na starość bo ludzie starzeją się właśnie dlatego, że unikają miłości. 
I pamiętać, że nie sztuką i radością jest życie na wierzchołku ale moment i sposób w jaki wspinamy sie na niego. I warto mówić zawsze co się czuje i robić to co się myśli. Mówić kocham- nie zakładać, że ktoś o tym wie. Bo dziś może być wszystkim co nam pozostaje. Życie można wziąć jako jeden aspekt, życie jako życie płynące bez specjalnych wysiłków, równie dobrze można zamienić się w suchą, łykowatą miazgę kaktusową, skałę, kamień...byle co. Bo życie wszak składa się z drobiazgów, z chwil które prosimy żeby trwały wiecznie.  Dziękować i doceniać  .  Warto to robić.  Mając tego świadomość możemy latać naprawdę wysoko.

Anioł przerwał mi, spojrzał przez otwarte drzwi baru i powiedział : Widzisz te dzieciaki?
Dałem im skrzydła. Odbiorę im je kiedy już nauczą się latać samodzielnie.