30 listopada, 2010

Czasem próbujemy wytłumaczyć sobie czyjeś zachowanie, nasza wyobraźnia pracuje, wizualizujemy sobie sprawy tak jak myślimy, że wyglądają co często absolutnie nie ma nic wspólnego z rzeczywistym stanem rzeczy.  To wszystko z powodu bezpieczeństwa jakie chcemy sobie zapewnić,  natomiast z prawdziwym bezpieczeństwem nie wiele ma to wspólnego. 
Wypracowaliśmy do perfekcji ocenianie innych, w tym czujemy się bezpiecznie, tworzymy ludzi i sytuacje w swoich głowach, które tak na prawdę mogą wyglądać zupełnie inaczej, a to wszystko, że boimy się rozmawiać. Oceniając i tworząc wyobrażenia budujemy tak naprawdę ciężar, który na nas spoczywa. Budujemy mur obronny, który dźwigamy wszędzie ze sobą, tylko, że mur ten jest na tyle niski, że można wrzucić przez niego kamień, który uderza nas prosto w głowę, a wtedy nie dość, że boli to jeszcze jesteśmy zaskoczeni.
Odkąd postanowiłam, że chce się uczyć rozmawiać, życie mi pokazuje jak rozmowa o uczuciach jest ważna. Przez kilka dni taplałam się w przeszłości, było mi ciężko, ale okazało się, że jak wszystko i to było po COŚ. Nie ma przypadków.       Przyszła prosta odpowiedź : Żyć tu i teraz, ale jak trzeba było się nacierpieć, spaść ze schodów, nie spać po nocach, nie jeść, nakrzyczeć się, wylać łez żeby to zrozumieć. Wcale jednak nie musiało tak to wyglądać, wystarczyła rozmowa, ale jestem łaskawa dla siebie, uczę się. 

19 listopada, 2010

Jadę do Łodzi, busik wygląda tak jakby został porwany z trasy Zakopane - Bukowina tatrzańska. Ścisk jak cholera, ludzie się naburmuszają i nabzdyczają, kobieta siedząca przede mną narzeka, że będzie musiała leczyć kręgosłup przez miesiąc po takiej podróży. Mnie natomiast  ten mały busik poprawił zdecydowanie humor, czuje się jak w puszce po sardynkach ale uśmiech nie schodzi mi z twarzy, Polska jest urocza ;)
    Ten pobyt w górach był oczyszczający i to w sensie bardzo dosłownym, a nawet bolesnym, wyszło ze mnie wszystko co dusiłam przez długi czas.
    Kiedy przyjeżdżam do Łodzi mam wrażenie, że często umysły w mieście są bardzo poplątane, tutaj w górach ludzie mają te same problemy ale potrafią myśleć prościej, wszystko jest naturalne, a dzięki temu bliższe człowiekowi. Górale mówią, że tu bliżej jest Bóg  i zgodzę się, bo to co boskie kojarzy mi się z naturalnym stanem człowieka, który przeżywa życie zgodnie ze sobą. Kiedy przyjeżdżam do mojego dymiącego miasta widzę jak ludzie plączą to co mogłoby się odbywać w sposób naturalny. Przez kilka dni po pobycie tutaj utrzymuje dystans do tej gmatwaniny, lecz później albo się równieź wplątuje albo się buntuje nie mogąc się z tym pogodzić. Czasem to pytania są skomplikowane, a odpowiedzi proste. 
"Okrywamy się skorupą, zakładamy zbroję. To mądre i praktyczne rozwiązanie, zapewniające skuteczną ochronę przed zewnętrznym zagrożeniem. Odczuwamy ulgę, gdyż czujemy się wreszcie bezpieczni, lecz nie zauważamy, że tym samym radykalnie ograniczamy swoją autonomię. Pancerz ma bowiem zasadniczą wadę- hamuję nasz wzrost i ogranicza kontakt ze światem zewnętrznym.
Skorupa, zbroja gdy do nich przywykniemy- mogą skłonić nad do poświecenia autonomii dla bezpiczeństwa. Wtedy naszą naturalną otwartość zastępujemy zamknięciem, nasza elastyczność zmienia się w sztywność, kreatywność w otępienie, ruch w stagnacje, niezależność w konformizm, a w końcu radość życia ustępuje miejsca rozpaczy.  
Pancerz oferuje wygodne złudzenie autonomii i pozornie spełnia marzenie o niezależności i wolności. Aby uniknąć niebezpiecznej pułapki fałszywej autonomii, potrzebna jest pokora, która wbrew lękowi pozwoli nam porzucić zbroję, a potem przyznać przed sobą i światem, że nie tylko potrafimy bez niej żyć, lecz także żyje nam się mądrzej i szczęśliwiej. "


 Wiecie co bym teraz najchętniej zrobiła...położyłabym się na jakiejś pięknie oświetlonej słońcem górze i nie czekała zupełnie na nic. Lecz teraz siedzę na łóżku oświetlonym ciepłym światłem elektrycznym, za oknem mgła, noc, spokojna, piękna muzyka,  a ja wciąż marze i szukam odpowiedzi. Sztuka nieoczekiwania w stanach emocjonalnego zaangażowania to jedna z najtrudniejszych sztuk na świecie. 

18 listopada, 2010

Niespodzianka dla świata czyli dziennik introwertyka.  2

Jeśli przyznasz się przed sobą, że jesteś zamknięty przed resztą świata, sprawia Ci to problem i decydujesz się ( odważnie) nad tym pracować to stwórcza siła zrobi wszystko żebyś zaczął się uczyć otwierać przed światem w tempie natychmiastowym. 
Była taka sprawa, którą bardzo długi czas chowałam w sobie przed kimś mi bliskim, wydawało mi się, że zatrzymując ją dla siebie w wersji prawdziwej, a podając komuś w wersji nieco przetworzonej czyli nieprawdziwej mogę kogoś uchronić przed cierpieniem. Przez tą sprawę chodziłam napięta jak struna, często to do mnie wracało i nie czułam się dobrze sama ze sobą w tej sytuacji. Absolutnie nie mogłam się przemóc żeby jasno postawić sprawę. Zaczynałam momentami obwiniać i karać siebie 'Oj…stara…jesteś nie w porządku ale z drugiej strony chcesz uchronić kogoś przed cierpieniem…" . …I tak w tym trwałam. Natomiast jednocześnie będąc w tym prosiłam "Pozwól mi godać ludziom to co czuje , niechże ja się tego w końcu zacznę uczyć … najświętsza siło co tam nade mną czuwasz"
I tak się stało, dostałam o co prosiłam, zwykła 'drobna' sytuacja sprawiła, że osoba dowiedziała się o sytuacji z innego źródła. Od razu kiedy się o tym dowiedziałam, najpierw zastygłam, później zaczęłam się miotać, złapałam za butelkę z winem, i w trakcie dobierania się do niej pękło we mnie wszystko, nagromadzone myśli ukryte w samym środku oceanu wylały się w postaci mnóstwa  łez. Na początku miałam żal  do samej siebie, że jestem tak cholernym tchórzem aż w końcu przyszedł moment parę chwil po tym, kiedy uznałam to wszystko za wielkie błogosławieństwo. Dawno nie przeprowadziłam tak szczerej rozmowy, szczerej do bólu, w której było miejsce na wszystko oprócz strachu, który jest tylko tam gdzie nie ma odpowiedzi. 
Rozmawiać. Jakie to proste…. 














Jest 5 nad ranem... i o tej porze człowiek się uczy o własnych słabościach, które przemieniają się w zalety, emocje opadły, oczy mi się zamykają. Padam Padam Dobranoc.

16 listopada, 2010

Pare zdjęć z cmentarza żydowskiego w Krakowie, po cmentarzu  oprowadzał mnie kot, a raczej zdawałoby się kot-duch-przewodnik, który ocierał mi się o nogi i szedł ścieżkami cmentarza obok mnie. 




15 listopada, 2010


Niespodzianka dla świata czyli dziennik introwertyka.

Często słyszę, że jestem introwertykiem -  zamykam się w sobie i nie wiele mówię. Przeżywam wewnętrznie. I to wszystko prawda. Prawdą jest też to, że ja i wielu innych introwertyków, których znam, mają takie jedno duże pragnienie: bardzo chcieliby dzielić się swoim światem wewnętrznym z resztą.                                                                                                              

Więc jak do tego dochodzi, że tak ciężko im to przychodzi ?
Ja pamiętam obrazy z dzieciństwa, a jeszcze wyraźniej obrazy z okresu dojrzewania kiedy dużo miałam do przekazania, kiedy to chciałam podzielić się moimi odczuciami z najbliższymi, z tymi którym najmocniej ufałam i mogłam powierzyć im swoje odkrycia(tajemnice) dotyczące coraz to doroślejszego, zadziwiającego świata. 
Miałam jednak wrażenie, że moje pełne emocji wywody wpadają najbliższym jednym uchem, a zaraz drugim wypadają. Na początku w środku narastał żal, później bunt, a później zwykłe przekonanie, że może to co mówię nie ma żadnego sensu, że jest błahe, nieistotne dla reszty świata, a może nawet czasem to, że po prostu pewnie jestem upierdliwym dzieciakiem. Teraz kiedy patrze na to z perspektywy czasu widzę, że działanie osób mi najbliższych często było nieświadome, wynikało z częstego zmęczenia, ciągłego zapracowania, gonitwy myśli, braku wiedzy na ten temat, strachu.  
  Później w coraz to doroślejszym życiu czułam, że trudno mi jest się przebić z każdym słowem, często miałam wrażenie, że osoby nie mają ochoty mnie słuchać ( to było tylko moje przekonanie), dziwiłam się bardzo kiedy ktoś czasem mówił       " Eva powiedziała to i to" - myślałam wtedy, o matko! to on mnie słuchał i to nawet dokładnie! . Lecz z takim oto przekonaniem  nie mogłam często "przebić" się ze swoimi pomysłami, często czułam, że jestem "niesłyszalna" i przyciągałam ludzi, którzy 'dopasowywali' się do mojego przekonania.  
  Piszę o tym co było, co nie znaczy, że nadal nad tym nie pracuje, teraz niedawno   dopiero zaczął się świadomy proces zdejmowania warstw "cebuli", pracy nad otwieraniem się z zaufaniem do świata. To długi proces i bolesny ale otwierający na wymarzone życie, w którym mówi się o swoich uczuciach. Absolutnie nie chce nikogo o nic oskarżać czy mieć pretensji, miałam czas wszystko przemyśleć wiele razy. Piszę ten tekst po to też, żeby rodzice dorastających dzieciaków czytając go pomyśleli sobie : hm…a może warto  przestać się w końcu bać swojego dziecka i z nim porozmawiać, ba! a nawet wysłuchać!. Często słyszę w różnych rodzinach : "Warto rozmawiać" ale cóż z tego jeśli nie znają znaczenia słowa " rozmawiać ". Rozmawiać to znaczy mówić o swoich uczuciach i też wysłuchiwać ! , a nawet wsłuchiwać się w czyjeś uczucia!. Widzę często rodziców, którzy podejmują próby rozmowy ze swoim dzieckiem, a wygląda ona mniej więcej tak, rodzic pyta dzieciaka : Dziecko, wszystko dobrze u Ciebie ? Tak - odpowiada dzieciak znając już dalszą reakcję rodzica. 
Rodzic :Dobrze, słuchaj to tak podjedziemy teraz do sklepu, czego w domu nie ma do jedzenia? Słuchaj na jutro mam do zrobienia robotę, więc Ty zrobisz obiad i odrób lekcje, lekturę przeczytaj chociaż bo ostatnio nic nie robisz, niczym się nie interesujesz. Bo masz jakąś lekturę do przeczytania, prawda ? .  

   Wiecie co robi taki introwertyk w swoim świecie ? Czyta książki,rysuje, realizuje po cichu swoje pasje, marzy, rozwija się, a rodzic  o wielu z tych rzeczy nic  nie wie!.  Dzieciak przy
okazji czasem też odrzucając wszelkie nadzieje na sprawiedliwy, słuchający go  świat zaczyna pić, ćpać i zadawać się z byle-jakimi ludźmi byleby tylko można było "pogadać"  i czuć jakieś zainteresowanie. Kiedy już się wchodzi w ten dorosły świat i nie zeszło się gdzieś po drodze na taką ścieżkę żeby zapomnieć o własnym rozwoju, to zaczyna się po trochu rozumieć i wybaczać.  
Zauważam też, że osoby, które najczęściej zarzucają mi zamkniętą postawę, same bardzo często zamykają się w swoich światach, a na rozmowy z nimi o uczuciach trzeba długo czekać. Więc jak to naprawdę jest ?  Może to efekt lustra?


08 listopada, 2010

Na nic pośpiech, lepiej wyruszyć w czas...

"Córką pokory jest Autonomia, która jest zarazem wnuczką Wolności, matką Wizji i babcią Wiary. Autonomię wspiera jej siostra Świadomość. "

05 listopada, 2010



Birds may cease to spread their wings
But it don't matter, but it don't matter
Winters may envelop spring
But it don't matter, but it don't matter

'Cause when I'm with you
My whole world stands still
You're my one and only thrill

Ships may never leave the dock
But it don't matter, but it don't matter
Ticks may never hear a tock
But it don't matter, but it don't matter

'Cause when I'm with you
My whole world stands still
You're my one and only thrill

Shores may never reach the tide
But it don't matter, but it don't matter
Buds may never open wide
But it don't matter, but it don't matter

'Cause when I'm with you
My whole world stands still
You're my one and only thrill

You're my, you're my
You're my one and only thrill