25 grudnia, 2011

Święta w górach


                                          i świąteczne lenistwo :)



‎"Przykładanie osobistej wartości czy branie rzeczy do siebie to najwyższy wyraz samolubstwa, ponieważ z góry zakładamy, że wszystko dotyczy mojego “ja”. W okresie naszej edukacji czy udomowiania, nauczyliśmy się brać wszystko do siebie.Myślimy, że jesteśmy odpowiedzialni za wszystko. Ja, ja, zawsze ja!
Nic, co robią inni ludzie, nie dzieje się z Twojego powodu. Postępują tak, a nie inaczej, z uwa
gi na siebie. Wszyscy ludzie żyją w swoim własnym śnie, w swoim własnym umyśle, w świecie zupełnie różnym od naszego. Kiedy bierzemy coś do siebie, zakładamy, ze oni wiedzą, jak wygląda nasz świat, i próbujemy nałożyć nasz świat na ich. Nawet gdy sytuacja wydaje się być bardzo osobista, nawet, gdy inni ubliżają Ci wprost – nie ma to nic wspólnego z Tobą"



"To, co mówią i robią inni oraz opinie, które wygłaszają, wynikają z umów, które zachowują w swym umyśle. Punkt widzenia bierze się z zaprogramowania, jakie nam wszczepiono podczas udomowiania. Gdy ktoś wygłasza opinię na Twój temat, mówiąc: “jesteś gruby”, nie bierz tego do siebie, bo w istocie, osoba ta zajmuje się swoimi własnymi uczuciami, przekonaniami i opiniami.
Może z łatwością wziąć Cię na haczyk jedną niepozorną uwagą i nakarmić każdą trucizną, a ponieważ Ty bierzesz rzeczy do siebie, zjesz wszystko. Zjadasz wszystkie cudze emocjonalne śmieci, które stają się wtedy Twoimi śmieciami. Lecz jeżeli nie weźmiesz tego do siebie, pozostaniesz odporny na truciznę w samym środku piekła.

Odporność na truciznę w samym środku piekła to dar, który ofiarowuje Ci ta właśnie umowa. Kiedy bierzesz rzeczy do siebie, wtedy czujesz się dotknięty, a Twoją reakcją jest obrona swoich przekonań i wywoływanie konfliktów. Robisz z igły widły, ponieważ masz potrzebę posiadania racji i odmówienia jej wszystkim innym. Usilnie się starasz, aby mieć rację – wygłaszając swoje własne opinie.

Na tej samej zasadzie, wszystko, co mówisz i robisz jest projekcją Twojego własnego, prywatnego snu i odzwierciedleniem umów z samym sobą. To, co mówisz, to, co robisz i opinie, które wygłaszasz wynikają z umów, które zawarłeś z samym sobą – a opinie te nie mają nic wspólnego ze mną."




Don Miguel Ruiz-Cztery umowy Tolteków

23 grudnia, 2011

Spokój w górach, jak dobrze znów być sobą, porzucić stan wewnętrznej walki i czuć coraz mocniej, że życie może sobie płynąć spontanicznie i radośnie w zgodzie ze mną. Pogubiłam się ostatnio siedząc w mieście, ale tylko po to żeby znów się odnaleźć, wszystkie bezsensowne koncepcje i iluzje powychodziły na zewnątrz, pojawiło się dobre rozczarowanie od którego można zacząć wszystko od początku z pozytywnym nastawieniem.

Piękna zima za oknem, ostatnie przygotowania do świąt, ukochana osoba obok, piękna choinka, ciepły dom, Elka Fitzgerald śpiewa,  tego mi było trzeba.

23 listopada, 2011

 Music to quiet the mind



"Głos wielkiego ducha jest słyszany w świergotaniu
ptaków, szumie wód, słodkim oddechu kwiatów. Im bardziej przybywa mi lat tym bliższa staje się indiańska miłość do ziemi. Ziemia koi, wzmacnia, oczyszcza i uzdrawia. Dlatego ja, stara Indianka wciąż siadam na ziemi. Dla mnie siedzenie lub leżenie na niej umożliwia jaśniejsze widzenie tajemnic życia, głębsze myślenie i odczuwanie."

17 listopada, 2011




"Wraz z innymi mnichami, Gowinda zatrzymał się kiedyś na odpoczynek w owym ogrodzie, który kurtyzana Kamala ofiarowała uczniom Gautamy. Doszły go słuchy o starym przewoźniku, który mieszka nad wodą o jeden dzień marszu stąd i przez wielu uważany jest za mędrca. Kiedy Gowinda ruszał dalej, wybrał drogę wiodącą koło przeprawy, chcąc koniecznie zobaczyć owego przewoźnika. Gdyż, jakkolwiek przez całe życie przestrzegał reguły, a z racji wieku i właściwej sobie skromności cieszył się szacunkiem i czcią młodszych mnichów, w jego sercu nie wygasł niepokój i gorączka poszukiwania.

Dotarł do rzeki, poprosił starego, by go przewiózł, a gdy wysiadali na drugim brzegu, rzekł:
— Świadczysz wiele dobrego nam, mnichom i pielgrzymom, wielu z nas przewiozłeś na drugi brzeg. Czy i ty, przewoźniku, jesteś poszukiwaczem drogi prawdy?
— Mienisz siebie samego poszukiwaczem, o czcigodny — odrzekł Siddhartha i w jego starych oczach zamigotał uśmiech — a czyż nie osiągnąłeś już podeszłego wieku i nie nosisz szaty uczniów Gautamy?
— To prawda, jestem już stary — rzekł Gowinda — ale szukam dalej. Nigdy nie przestanę szukać, takie już chyba moje przeznaczenie. I ty, jak mi się zdaje, kiedyś szukałeś. Czy zechcesz mi coś powiedzieć, o czcigodny?
— Cóż miałbym ci powiedzieć? — rzekł Siddhartha — Może, że za dużo szukasz, że szukając tak dużo, nie możesz znaleźć?
— Jakże to? — rzekł Gowinda.
— Kiedy ktoś szuka — rzekł Siddhartha — wówczas łatwo może się zdarzyć, że oczy jego widzą już tylko to, czego szukają, że nie jest w stanie niczego znaleźć, nic do siebie dopuścić, bo myśli tylko o tym, czego szuka, bo ma przed sobą cel, bo jest opętany myślą o celu. Wszak szukać znaczy mieć cel. Zaś znajdować, to być wolnym, być otwartym, nie mieć żadnego celu. Ty, o czcigodny, jesteś może w istocie poszukiwaczem, bo goniąc za celem, nie dostrzegasz pew nych rzeczy, które masz przed oczyma."

"Siddhartha” Hermann Hesse

07 listopada, 2011


"Dla większości ludzi chwila obecna prawie nie istnieje. Ponieważ to czym są naprawdę zainteresowani to następny moment albo jeszcze kolejny więc, żyją zawsze "w kierunku" przyszłości. Żyją w kierunku następnego momentu i nieświadomie traktują następny moment, następny punkt w przyszłości, do którego muszą dotrzeć jako ważniejszy niż obecny moment. Nie zdając sobie sprawy, że przyszły moment do którego tak desperacko chcą się dostać dziś wieczorem, jutro itd…albo w jakiejkolwiek czynności chcą pozbyć się tego z drogi, chcą znaleźć się już na mecie.  Nie rozpoznają, że przyszłość nie istnieje, jedynie jako forma myślowa. Tak więc, kiedy żyjesz zawsze " w kierunku" przyszłości, żyjesz uwięziony w koncepcyjnej rzeczywistości form myślowych, która udaje większe znaczenie dla ciebie niż bezpośrednia rzeczywistość życia, która jest zawsze Teraz ponieważ Twoje życie składa się, w całości z teraźniejszej chwili. Twoje życie nie jest nigdy, nie tym momentem. Nawet jeżeli pamiętasz przeszłość, możesz pamiętać ją jedynie Teraz. Kiedy myślisz o przyszłości, możesz o niej myśleć jedynie Teraz ale ludzie żyją tak jakby obecna chwila była przeszkodą, którą muszą sforsować w celu dostania się do jakiegoś lepszego momentu, który nigdy nie przychodzi. Tak więc, jest to obłąkany sposób życia i to czyni życie ciężkim, to czyni życie wysiłkiem"                  E.Tolle

02 listopada, 2011

Proste historie łódzkie.


Głowy ludzi siedzących w autobusie kołysały się tak jakby nie miało ich nic już dobrego spotkać. Zdawało się jakby to było zupełnie po za ich kontrolą. Poszarzałe oczy, usztywnione prozą życia karki. Obok mnie starszy pan elegancko ubrany jak na popołudniową mszę, oparty o biurową teczkę, z której przed momentem wyjął plik różnych ulotek zapakowanych starannie w torbę foliową.  Pozory są zachowane ale na drugi rzut oka coś mnie w nim niepokoi, spod spodni garniturowych, luźno kantem odstających nogawek z lat sześćdziesiątych wystają spodnie od piżamy.


i znów Buckley...przypomniało mi się

24 października, 2011


W miarę upływu życia, które przysparza nam trudnych sytuacji wiele osób traci wrażliwość co nazywa się psychopatyzacją. Pozostając jedynie w sferze psychologicznej, przywiązując się do każdej myśli wytwarzanej przez szalony umysł stajemy się "suchymi żywymi trupami" - jak mówi mój profesor Lipiński. 

Jak uniknąć utraty wrażliwości ? Mój ulubiony temat to ten, który mówi o związkach i miłości. Ludzie boją się miłości, coraz trudniej im zaufać, poddać się miłości, przestać kontrolować. Wciąż szukając recepty na udany związek, mają wrażenie, że za chwilę ją złapią wciąż nie mogąc jej dogonić, zamiast cieszyć się sobą tu i teraz, biegną zmęczeni pomijając obecną chwile i tym samym tracą prawdziwe życie. W rezultacje wprowadzają do związku zamęt, cierpienie, które daje im poczucie żywości zwiazku ..."walczymy więc nadal żyjemy", w rezultacje odwrażliwiają się w poczuciu strachu i zmęczeni poszukują nadal  tej wyobrażonej miłości, pełnej oczekiwań.  Zaprzestanie ciągłej gonitwy, zatrzymanie się w sobie czyli w tym momencie, poznanie siebie, wejście do sfery duchowej, a opuszczenie i obserwowanie tej psychologicznej daje nam szanse na wewnętrzną młodość i po prostu porzucenie cierpienia. Rozmawiałam na ten temat z  ludźmi ze studiów i niektórzy mówili : "dobrze…ale co to jest duchowość, gdzie jej szukać ( wskazując rękoma na zewnątrz ) , jak duchowość ma nam zapewnić spokój skoro to takie niepewne?, przecież nie potrafię porzucić wymiaru psychologicznego bo moje życie dzieje się właśnie w nim, nie wierze w Boga więc jak mam szukać sfery ducha"
Dla analitycznego umysłu duchowość należałoby wsadzić do pudełka z takim napisem : Duchowość. Co nam daje ? : prawdopodobnie spokój, powinno dać szczęście, dobrą miłość, dobre życie. A czym to jest ? …i tu umysł zaczyna się niepokoić bo na to już nie zna odpowiedzi ponieważ potrzebuje kolejnej koncepcji. 
Ludzie nie chcą wyjść z psychologicznego wymiaru i tu mając na myśli ludzi nie mówię o wszystkich po za mną, mówię o sobie, która dziś rano robiąc śniadanie, złapałam się nad tym, że już ponad pół godziny jestem w kuchni, nie będąc w niej naprawdę, krojąc pomidory byłam u swojego chłopaka, w autobusie w górach, u promotora, w dziekanacie, u swoich starych znajomych obaw itd…dałam się ponieść umysłowi jak tylko chciał, nie poczułam zapachu pomidorów, nie poczułam smaku sera błądząc gdzieś nieprawdziwie. Tak mija większości życie. Nie chcemy wyjść z psychologicznego wymiaru przechodząc do duchowego bo dla umysłu to jakieś głupie, nie można znaleźć na to koncepcji, a  'skoro to nie może być poznane, złapane, w żadnej formie to co to za banialuki, może i gdzieś tam jest jakaś duchowość, może i mamy jakiegoś ducha, który może będzie błądził gdzieś tam kiedyś  ale to wszystko takie odległe i niepewne' , zostańmy więc tam gdzie byliśmy powtarzając w kółko 90 procent schematów myślowych.  Tak dalecy jesteśmy duchowości mając swojego ducha tak blisko, tak bardzo jesteśmy pogrążeni w naszych umysłach, nasza kultura stymuluje je dając nam złudzenie braku wyboru, programuje nas, to przerażające jak bardzo i jak bardzo stajemy się odlegli dla siebie samych. 

21 października, 2011


Jakie jeszcze doświadczenia ?
Ile ofiar ponieść trzeba?
Ile czasu ma przecieknąć by zrozumieć, że głód serca żywi się obrokiem prawdy, a nie złotem co uśmierca...
Ile jeszcze krwi upłynie, ile zjemy beczek soli żeby pojąć skąd łaknienie, żeby wiedzieć co nas boli ?
"Człowiek szukający poczucia bezpieczeństwa, choćby tylko w sferze psychiki, przypomina kogoś, kto odrąbałby sobie nogi po to, by zastąpić je protezami, które nie sprawią mu bólu, ani też nie przysporzą kłopotów".

20 października, 2011


Haiku absurdalne  wpadło nam do głowy oczywiście nie wiadomo skąd ale jest bardzo uwalniające i relaksacyjne,  a może nawet prześmiewcze, jak to tak ładnie się mówi pozwala popuścić wodze fantazji i rozwijać wyobraźnie, po godzinie jest męczące ale następnego dnia można zacząć od początku i znów sprawia to przyjemność. Czy ktoś taki absurd lubi albo rozumie - nie wiem ale podzielę się naszym haiku częścią 1 a czy będzie kontynuowane to zależy od naszej rozchulanej, pstrokatej dzikiej fantazji. Haiku część 1 powstała podczas przygotowywania obiadu, co tam Janiak robiła w tym czasie nie wiem gdyż wieczorek poetycki odbył się w marnej cyberprzestrzeni:

Ixon Janiak: 

Podstępny pojemnik na psie odchody pożerał moją korespondencję, podczas gdy trzymałam kredens

Stefania Dworczyk : 

Zagryzawszy piętą niesłaby trunek pomyślałam sobię iżby trzebaby się przyodziać się w kanarkową sukienkę,
 a pstrokatę zwierzę w ten czas sam przebiegło mi po głowie. 

Ixon Janiak: 

Będąc w zakresie planetadoidarnym za za winkla wystawiłam mikser, który upadł na wprost do tego o czym nie wiadomo następnie trzymajac się za skarpetę zbierałam groch  w celu doczepienia implantowych zaczepów przy szyji po chwili  spadałam na góre i już wszytsko było ciemniejsze od najciemniejszej ciemności. 

Stefania Dworczyk : 

Schyliłam się po hybrydowy spinacz hadronów w celu przygotowania szpinaku na zimno, nic by mnie nie zdziwiło gdyby nie fakt że potargałam sobie przy tym włos. Jak włos to i kapusta, myślę, że była surowa bo pachniało jak w stajni.                  Konik sobie jechał i z nagła strzelił kopytem. A to nie fart! - pomyślałam sobie grzejąc ziemniaka, wtedy to z obrzydłej ciemnicy wypadł mi ząb ale w taki sposób, że nawet wróżka od zębów złamawszy obcasa pobiegła na rowerze po pałasz. Nic w tym dziwnego by nie było gdyby nie fakt, że czarne dziury bywają niebezpieczne.

Błądziłam mokrymi stopami po mieszkaniu, a przez głowę przychodziły mi coraz to inne, nowsze, pozbawione głębszego sensu i urocze w swojej prostocie myśli, z których "mogłaby nawet powstać jakaś tam książka" Od tego zalążka postała kolejna myśl, która złapała poprzednie "Jakaś Tam"  i do tego się przyczepiła jak pies do zarzepionego ogona.  A no właśnie…i tu mój umysł zaczął bardzo poważnie to rozważać, a nawet jakby miałam wrażenie… zwołał całą poważną debatę( jak te polityczne) wokół dziwnie okrągłej kory mózgowej i tu rozpoczęła się jakże ważna dysputa nad   "Jakaś Tam". Prowadził ją jakiś nadęty bubek, który miał kilogramy  sprytnie wykorzystywanej wiedzy na głowie i sztuczny dystans do sprawy, którą musiały "NeuronyTe" przedyskutować przekrzykując się nawzajem. Wracając do konsensusu, poważne " Jakieś Tam" przemawiało w tonie: "można to zrobić ale to nie będzie na tyle mocne i oryginale na ile byśmy chcieli". Otóż wydawało mi się, a tak przynajmniej mówił mój umysł ( który, teraz bacznie był obserwowany), że owszem mogę zostać fotografikiem, mogę napisać książkę, ale którą drogą lub jak mam to zrobić żeby było to nie tyle smaczne na jeden raz do pierwszego odbicia i zapomnienia co do przetrawienia, nasycenia, ponownego i jeszcze kolejnego wrażenia, do poruszenia najczulszych strun jakie sobie można wyobrazić, do trafienia w te najgłębsze rewiry, których już nawet sam umysł nie pojmuje,trafienia do tych, którzy  się poznali na najgłębszej prawdzie albo chcących ją poznać.
Ach i znów wtrącił się na to mój koncepcyjny umysł : " Mamy misję ! Trzeba tam dotrzeć, odpalajmy zderzacze hadronów, bądźmy szybsi od światła! "
Po czym po chwili porzuciłam przywiązanie do swojego szalonego umysłu i z pełnym spokojem pomyślałam, że jeśli to ma się ziścić to nic innego jak tylko zaufać, a w tej chwili po prostu iść spać.

12 października, 2011

Chcę, żebyś mnie słuchał, ale mnie nie
osądzał
Chcę, żebyś wyrażał swoje zdanie, ale
nie doradzał mi.
Chcę, żebyś mi ufał, ale nie domagał
się ode mnie.
Chcę, żebyś mi pomagał, ale bez
intencji decydowania za mnie.
Chcę, żebyś o mnie dbał, ale nie
odbierał mi znaczenia.
Chcę, żebyś na mnie patrzył, ale nie
stosował projekcji swoich spraw na
mnie.
Chcę, żebyś mnie obejmował, ale mnie
nie dusił.
Chcę, żebyś mnie zachęcał, ale mnie nie
popychał.
Chcę, żebyś mnie wspierał, ale nie brał
mnie na swoje barki.
Chcę, żebyś mnie chronił, ale mnie nie
oszukiwał.
Chcę, żebyś się do mnie zbliżał, ale
nie napadał na mnie.
Chcę, żebyś znał moje sprawy, te, które
wcale Ci się nie podobają.
Chcę, żebyś je akceptował i nie starał
się ich zmieniać.
Chcę, żebyś wiedział, że DZIŚ możesz na
mnie liczyć....
bez żadnych warunków.

Jorge M. Bucay
(definicja miłości przyjaciół,
partnerów, rodziców i dzieci....)

21 września, 2011

"Nadal bawisz się w ten, zwiewno-niepewno duchowy nonsens ?":)

"Nadal bawisz się w ten, zwiewno-niepewno duchowy nonsens ?":) "Nadal nie masz pracy, co ? "

Noc w moim świecie z Melody Gordot. Lubie się do niego chować od czasu do czasu. Cisza, delikatne światło, Melody leci cicho, książka w ręku, spokój.

Birds may cease to spread their wings
But it don't matter
But it don't matter
When does May envelop spring
But it don't matter
But it don't matter, cuz
When I'm with you
My whole world stands still
You're my one and only thrill

15 września, 2011

 Wiek określa ilość doświadczeń ale  ważniejsze jest wyciąganie z nich nauki niż ich gromadzenie w celu określania rzeczywistości, które redukują ją do wyobrażenia o niej. Tworzymy w ten sposób kolejne koncepcje dotyczące rzeczywistości odbierając tym samym przestrzeń dla rzeczy świeżych i prawdziwych, które mogłyby się w niej wydarzyć. 
Odpuszczenie oceny wynikającej z naszych doświadczeń daję nam wolność i przestrzeń. Odnoszenie się do świata bez bagażu nagromadzonego w umyśle jest możliwe tylko w chwili obecnej. 

29 sierpnia, 2011

"Najdelikatniej jak tylko mógł Księżyc rozpromieniał posępną czerń nocy.
Uhu - zasygnalizował Pan Sowa. Yhm - potwierdził Lis Lis.
Słyszałeś - Wiewiórka się zakochała! powiedział Sowa. Tak wiem - odparł Lis Lis - ale nie mogę myśleć o cudzej miłości kiedy tak trudno przychodzi mi walczyć o własną! Co jest Lisie Lisie wal śmiało - rzekł Sowa. Nie wiem , nie wychodzi mi... byliśmy w kinie, na kawie, na pikniku, na spacerze, jedliśmy razem zupy japońskie lecz nadal nie wiem czy to już to?
Czekam na znak od Niej lecz go nie widzę, Oh! - zwierzył się Lis Lis, naprędce i mimowolnie. Hmh...sam nie wiem Lisie Lisie - niewiele wiem o miłości i jej znakach - odparł Sowa - niewiele. Zapadła cisza, nie krępowała nikogo, a Księżyc skwierczał i skwierczał. Panowie pozwolą - usłyszeli czyjś głos z za krzaka. Ktoś Pan? - rezolutnie zagaił Sowa. Mirosław Słowik - artysta - zatrelikał Słowik. Usłyszałem niechcący rozmowę Panów i mam jeśli pozwolicie myśl w tem temacie - dokończył. Proszę Pan mówi - wyjęczał Lis Lis.
Otóż, przebywałem na tourne w dalekiej Japonii i w trakcie mego pobytu, jak to mówią liznąłem tamtejszej kultury i obyczajowości. I już mówię co myślę - oto, być może to już jest to na co Pan panie Lisie Lisie czekasz, a być może jeszcze nie, czas pokaże, tempo się Panu nie podoba? To co innego. Jednak czas odgrywa tu rolę kluczową i tego się Pan trzymaj! Też mi rada! Prosto z buta! - ocenił Sowa. Czas, mówisz Pan Panie Słowik? Cóż tego się będę trzymał - odrzekł Lis Lis i podkulił ogon pod głowę. A może Ona cię nie chce człowieku - wyszeptał Księżyc i zgasł do imentu. Chce - wymamrotał Lis Lis i zasnął. Sowa zamrugał i wyjął szkła kontaktowe Night Vision. Czym jest miłość - zasromał się Słowik Mirosław i zaległ za krzakiem. Kiedy tak smacznie wszyscy robili co swoje, Ona rozmyślała o tym samym...jedliśmy deser i zupę...gdzie znak do cholery!"

Michał Dworczyk ( mój brat ) :)

25 sierpnia, 2011



Spokój. Cicha przestrzeń. Jestem w stanie boskiej niewiedzy, a jakakolwiek odpowiedź jest mi zupełnie niepotrzebna

22 sierpnia, 2011


Większość ludzi jednocześnie pragnąc miłości, chce od niej uciec kiedy tylko ona się pojawi. Póki rządzi nami egotyczny umysł, póki nie jesteśmy świadomi tych wszystkich zalęknionych głosów przebiegających przez głowę - nigdy nie będziemy szczęśliwi, to myśli typu " nie może być, aż tak pięknie" 
" zaraz na pewno ucieknie, to i ja ucieknę w ramiona innego" 
" to na pewno nie jest czyste uczucie, ona na pewno czegoś ode mnie chcę, więc dam jej moje pieniądze bo niemożliwe jest żeby ktoś mnie pokochał " . Ludzie przeżywają w ten sposób życie czekając wciąż na zbawienie w kolejnej chwili, najczęściej w postaci ukochanej osoby, która pojawi się w życiu i jak magiczną różdżką usunie cały nasz strach i pokaże czym jest miłość.  Wszystkie gry w związkach, wszystkie zdrady, wszystkie próby zapełnienia iluzorycznej pustki, którą wciąż odczuwa ego wynikają ze strachu.
 Poczucie spokoju w miłości wypływa z bycia w chwili teraźniejszej, to wszystko łączy się ze sobą w milczącą przestrzeń. 
Nic szybciej nie zabija miłości niż strach. Nic szybciej nie oddala nas od miłości jak życie poza chwilą obecną. Jak często poddajemy się tym podszeptom naszego ego, które poprzez stawanie ofiarą zdaję się czerpać korzyści, a bycie ofiarą wynika z trzymania się przeszłych doświadczeń lub dążenia do przyszłości mając chwilę teraźniejszą za nic. 
Nie ma nic piękniejszego jak odczuć dotyk ukochanej osoby w tej właśnie chwili nigdzie nie błądząc umysłem.

05 sierpnia, 2011

Obserwuje ludzi i widzę jak bardzo umysł przywiązany jest do formy. Ludzie  siedząc na łonie natury nie potrafią milczeć, nie potrafią rozejrzeć się dookoła, usłyszeć śpiewu ptaków, odczuć tego wszystkiego bez ciągłego przyklejania etykiet "o jakie to ładne, a tamto to już nie tak bardzo"
Umysł wciąż nie pojmujący wymiaru całkowitej pełni ma potrzebę zagadania piękna teraźniejszej chwili setką zbędnych słów,  forma jaką jest tysiąc słów przesłania teraźniejszą chwilę, pełne jej odczuwanie. 
 A przecież tak miło posiedzieć sobie we dwójkę, patrzeć na piękno i spokój otaczającej przyrody i uśmiechać się do siebie nie mówiąc ani słowa, w takiej chwili odkryć można między sobą ogromną przestrzeń, w której jest miejsce na to co płynie z naszej prawdziwej natury.





27 lipca, 2011

Umysł egotyczny cały czas poddaje wszystko ocenie, jest w stanie ciągłego oczekiwania na coś, ciągłego pragnienia, ciągłego odczuwania braku, poszukiwania "szczęścia" w następnej chwili , omija chwilę obecną bo ta dla ego jest zawsze nie dość pełna,  niewystarczająca. Przyglądam się związkom, relacjom między ludźmi i zaskakujące jest to jakie gry prowadzi ego dla zaspokojenia swoich potrzeb, te gry między kobietą, a mężczyzną - odgrywanie ról, które przynosi iluzoryczne szczęście, po czym za chwilę  przemienia się w cierpienie. Gdyby więcej osób wiedziało o ile można prościej i jak blisko jest to za czym tak gonią.


" We wczesnym stadium związków romantycznych odgrywanie ról jest zjawiskiem powszechnym i ma na celu przyciągnięcie do siebie i zatrzymanie kogoś, kto uznany jest przez ego za osobę, która "uczyni mnie szczęśliwym, wyjątkowym i zaspokoi wszystkie moje potrzeby".
"Zagram kogoś, kim chciałbyś, żebym był, a ty zagrasz kogoś, kim ja chciałbym, abyś była". Na tym polega niewypowiedziana i nieświadoma umowa. Odgrywanie ról to jednak ciężka praca i dlatego nie może trwać w nieskończoność, zwłaszcza gdy postanowicie razem mieszkać. Kiedy te role znikają, co widzisz ? Niestety, w większości przypadków nie prawdziwą istotę tego człowieka, lecz to co ją przykrywa- surowe ego odarte ze swych ról, z jego bólem oraz niespełnionymi oczekiwaniami, które teraz zmieniają się w złość, najczęściej skierowaną na współmałżonka lub partnera za to, że nie udało mu się usunąć głębokiego lęku i poczucia braku będącego nieodłącznym elementem egotycznego poczucia własnego ja.
To , co zwykle nazywamy "zakochaniem się", jest w większości przypadków intensyfikacją egotycznych potrzeb i oczekiwań. Uzależniasz się od drugiej osoby lub raczej od jej wizerunku, który sobie stworzyłeś. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwą miłością, w której nie stawia się żadnych wymagań. Język hiszpański w sposób najuczciwszy formułuje konwencjonalne pojęcia miłości : 'te quiero' znaczy zarówno 'ja ciebie chcę' jak i 'ja cię kocham'. Innego wyrażenia oznaczającego "kocham cię", 'te amo', w którym nie ma tej dwuznaczności, używa się dość rzadko - pewnie dlatego, że prawdziwa miłość jest także rzadkością. "    Eckhart Tolle
"Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd.

Góry pozwalają doświadczyć trudu wspinaczki, strome podejścia kształtują charakter, kontakt z przyrodą daje pogodę ducha.

Wobec piękna gór czuję, że On jest.
I wtedy zaczynam się modlić.

W górach niknie bezładny zgiełk miasta, panuje cisza bezimiennych przestrzeni, która pozwala człowiekowi wyraźniej usłyszeć wewnętrzne echo głosu Boga.


Dar ten jest dla mnie szczególnie cenny gdyż przybliża mi tę część polskiej ziemi, której czułem się zawsze ogromnie bliski. Polskim Wierchom zawdzięczam wiele dobrych chwil w moim życiu, w kształtowaniu mojego stosunku do przyrody, do ludzi, do Boga."

Jan Paweł II

26 lipca, 2011

Wróciłam z ukochanych gór, gdzie jak zwykle poczułam wolność, głęboki spokój i ten stan bez ciągłego myślenia. Teraz na chwilkę zajrzałam do Łodzi i tak mi tu miło...ach...i dalej na mazury z kochaną rodzinką. I niech ten stan trwa zawsze...oj niech trwa.