29 czerwca, 2006
Na chvile wróciłam z dzialki do miasta..., ono od razu wsysa, ponuryzm...az zaczełam się zastanawiać czy coś się nie stało, czy za lada chwila ma się zacząć wojna i wszyscy chodzą na to z opuszczonymi głowami..., wiec jak tylko zrobie co mam zrobić wracam na działke, panie doktorze...niech pan mnie już odłączy ....od miasta. Na dzialce najwiecej czasu spedzam z małym, prowadzimy"lekkie" rozmowy o robaszkach, jowejkach, mamutach z epoki lodowcowej,traktojkach,"lepszych gupotach"wuja Tadea, co chwile gramy w piłe, niczym sie nie przejmujemy, ja się bardzo wczuwam w role małej iv i przychodzi mi to gładko. gdybym tak miała jeszcze z kim innym takie relacje.ale niektórzy się mnie tak boją, że strach się spotkać....tak...i wracając tu do miasta oczywiście musiałam zajrzeć na strone pevnego pana który sie mnie tak własnie boi...po cholere mi to było. nie nawidze odrealnionego, wirtualnego zycia,takiego"życia " obok Życia. Życie na wsi mi odpowiada, robie co chce, słucham piosenek ciotki Jadwigi która chodzi po podwórku i wyspiewuje stare przeboje(skręciłam film o niej), gram w piłe z małym, robie zdjecia, jem co jest, i jestem szcześliwa(prawie, bo jednak wciaż kogoś brak) Wiec uciekam tam. Zostawiam po sobie zdjecia.
24 czerwca, 2006
...Pam pam pam. Bim bom. Nie wiem czy odczuwam takie zmęczenie, że w głowie tylko wszędobylskie siano i niedomówienia czy kurcze coś co mnie męczy ciągnie się za mną tak długo i nic się nie zmienia a tak bardzo a tak bardzo a tak bardzo bym chciała żeby było inaczej. Nie wiem co powoduje strach. Jak napisał mi ostatnio kolega Kosa, nie zawsze układa nam się z innymi po naszej myśli(które czasem aż wrą i kipią). No nic, musze się z tym uporać, wyjeżdżam stąd na działkę do tuszyna samotnie. Nie będę na nikogo czekać. Mając to gdzieś bo czekania i złudnych nadziei mam dość, wiec znów zaczyna się lato solo i pewnie tak się też skończy. Przepraszam za mój wszedobylski pesymizm ale wynika on z dwóch rodzajów zmęczenia. Dość o sobie. Byłam dziś z Mamusią na filmie skok przez płot, poszłyśmy usłyszeć naszych zdolnych dubingujących tam jeże: Marcela i Kacpra. Myśle, żę był to swojego rodzaju prezent dla mamy bo dziś ma imieniny. Lecz jest tak potfornie zmęczona, a zmęczenie to nie ma końca i jakoś trochę się martwię o nią. Ehh. Jakoś damy rade razem. Finito , te quiero, te adoro
23 czerwca, 2006
18 czerwca, 2006
wczoraj mimo zmęczenia po całym dniu chłopcy nabrali sił wieczorem...i zaczęła się niezła impreza w domu a raczej w dworze : Elvis i jego dwór...możecie zobaczyć filmik na którym jest Elvis bo on nadal żyje oraz Szalony pianista-czarny charakter. Filmik nie jest poprawiany w zaden sposób ale chodzi o niesamowite doznania jakich dostarcza Elvis i spółka.
17 czerwca, 2006
14 czerwca, 2006
miejscami-świete miasto - tak nazwe te 2 zdjecia. jest ich cała seria ale wstawiam narazie tylko 2, tak...w tym miejscami swietym mescie trudno jest życ,ale co pocieszające to, to, że co dzien można wyjsc na rower, co dzien można wyjść w okolice: "Kwintes Łodzi" i zatrzymać moment czyjegos zycie na papierze..i przez to siła nie ucieka choć problemy są ogromne... ale są jeszcze
Wiosenne gwiazd obroty
Księzyc bezczelnie złoty
Poety swit mazurski
I koncert brandenburski
Przypomnij sobie że...
Jest jeszcze śledź w śmietanie
Metafizyczne danie
I jabłoń w twym ogródku
Sadzona w chwili smutku
Są spacery nad rzeką
Wiosenny chór słowików....
13 czerwca, 2006
08 czerwca, 2006
gloomy week
tak mi sie kur*a zycie skomplikowało przez ten tydzien...no cóż myślałam już ze wszystko wychodzi na prostą ale jednak to nie takie łatwe znów runeło wszystko w dół, no coż jak to kiedyś powiedział mi mój brat czego nie zapomne do konca życia: "życie kopneło cię w dupe? to oddaj mu dwa razy mocniej"...zobaczymy jak to będzie narazie staram się nie podłamywać za bardzo i jeszcze być w miare "trzeźwa"-tak życiowo, i pozbierana, bo jak sie rozkrusze to znów nie pozbieram siebie a przez to nie bede mogła pomóc osobie, która napravde tego potrzebuje. pieprze cie miasto, jesteś jak stare ciasto.miasto pasożycie niecierpie cię nad życie...
05 czerwca, 2006
dziendobry.co slychać pani e.? jak zwykle wszystko robie na ostatnią chwile nie będe narzekać, mam zamiar naprawiać i patrzeć co będzie dalej, nad niczym głeboko się nie nastawiam, i zrodziła sie bardzo przydatna idea : ja i odczucia, ja nie jestem uczuciem, szczęscie jest szczęsciem, ja jestem ja, przygnebienie-przygnębieniem i ja obok, to bardzo przydatne bo skutki po...szczesciu, nie są przygnebiające,a przygnebienie szybciej znika itd, itd... takie mądrości. Kuruje się po wypadku, bo to i owo pobolewa- a to plecy, a to noga. wstawiam zdjecia, bo pisanie idzie mi ciężko,.
Dos gardenias para ti
Con ellas quiero decir:
Te quiero, te adoro, mi vida
Ponle toda tu atención
Porque son (que sera) tu corazón y el mio
Dos gardenias para ti
Que tendrán todo el calor de un beso
De esos besos que te dí
Y que jamás encontrarás
En el calor de otro querer
A tu lado vivirán y se hablarán
Como cuando estás conmigo
Y hasta creerás que te dirán:
Te quiero.
Pero si un atardeces
Las gardenias de mi amor se mueren
Es porque han adivinado
Que tu amor me ha traicionado
Porque existe otro querer.
01 czerwca, 2006
vitam, Vitam ja powypadkowa Iva, miałam własnie wczoraj wypadek, razpo, poraz pierwszy zostałam potracona, w godzinach popołudniowych jechałam spokojnie(jak rzadko) na rowerze, pevien pan nie zauważywszy mnie, uderzył samochodem we mnie, a ja odbiwszy się wleciałam na drugi samochód,pan wysiadł z samochodu, najpierw obejrzał swoje przedłuzenie(wgniecione przeze mnie), a pozniej spytał jak sie czuje i czy moge chodzić, chopaki-skejciaki z ośki zaczeli wyzywać faceta od *uja itd. :> jestem troszku poobijana, pobolewa mnie to i tamto i przez ten tydzien chodzić będe pieszo. co po za tym?pada deszcz, lekko ukośnie w prawo jak teraz patrze , siedze w pracovni i przeglądam zdjęcia. tararara trt rtr.
Subskrybuj:
Posty (Atom)