31 grudnia, 2009
Nowy rok ??? Jak dziś przywitam nowy rok? Zawsze było pijaństwo, zawsze szaleństwo i to też było fajne ale ten sylwester będzie prawie jak w klasztorze, bardzo spokojny, a skoro tak to symbolicznie magicznie pożegnam się ze starym i przywitam nowy z optymistycznym umysłem, z otwartym sercem i oczyszczona ze wspomnień żeby zupełnie na świeżo przyjmować cuda w nowym roku. Bawcie się dziś fajnie.
"Tykanie zegara wypełnia chwile szarego dnia
Marnujesz i trwonisz godziny, które otrzymałeś
Okopujesz się na kawałku ziemi w rodzinnym miasteczku
Czekając na coś lub na kogoś, kto pokaże ci drogę
Masz dość leżenia w promieniach słońca
Zostajesz w domu, by oglądać deszcz
Jesteś młody, a życie jest długie
I masz trochę czasu do zabicia
Pewnego dnia odkryjesz, że minęło dziesięć lat
Nikt nie powiedział ci, kiedy biec, przegapiłeś sygnał na start
Więc biegniesz i biegniesz, by zrównać się ze słońcem
Lecz ono zachodzi
Pędzi wokoło, by znów ukazać się za tobą
Właściwie jest takie samo, ale ty jesteś starszy
Masz krótszy oddech i z każdym dniem zbliżasz się do śmierci
Każdy rok staje się krótszy, na nic nie znajdujesz czasu
Plany też się nie spełniają
Lub kończą się skrawkiem zabazgranej kartki
Pozostajesz w cichej rozpaczy — po angielsku
Czas już minął, piosenka się skończyła
Myślałem, że mam więcej do powiedzenia"
29 grudnia, 2009
28 grudnia, 2009
Czasem mam ochotę wybiec z domu i krzyknąć Heeej!!! Jestem tu, chodz ze mną!
Wędruje z muzyką na uszach, kilometry znikają mi za uszami, pędzę przed siebie i budzę się w zupełnie nowym miejscu, mam ochotę krzyczeć tak myślę, że chyba z radości.
Losing my touch I can't feel
Speak for me; do you see the same signs?
Do you know how to read between the lines?
All in all, it's all or none, all for one.
What you want?
24 grudnia, 2009
śyćkiego najpikniejsego !
Coby sie wom darzyło syćko boskie stworzynie
W kumorze, w oborze - wsyndyl dobrze
Coby sie wom darzyły kury cubate, gęsi siodłate
Cobyście mieli telo wołków kielo w dachu kołków
Telo cielicek kielo w lesie jedlicek
Telo owiecek kielo mak mo ziorecek
Telo krów kielo w sąsieku plów
Coby sie wom darzyły konie z biołymi nogami
Cobyście orali śtyroma pługami
Jak nie śtyroma - to trzoma
Jak nie trzoma - to dwoma
Jak nie dwoma - to jednym
Ale co godnym!
Sięgnijcie do pieca - wyjmijcie kołoca
Sięgnijcie do skrzynie - wyjmijcie pół świnie
Sięgnijcie na wyzke - wyjmijcie masła łyzke
Piekliście, kłóliście - kolędnikom daliście
Coby sie wom darzyły dzieci - kielo przy piecu śmieci
W kozdym kątku po dzieciątku, a na pościeli troje
Ino cobyście nie pedzieli, ze to ftore moje!
Na scęście, na zdrowie, na tyn Nowy Rok!
Coby wom wypod z pieca bok!
Coby wom z pieca wypadła ruła!
Coby wom gaździno zhrubła!
Coby wom nicego nie chybiało
Z roku na rok przybywało
A do reśty - cobyście byli scęśliwi i weseli
Jako w niebie janieli, haj!
17 grudnia, 2009
Gwizd-żąc
Pokąd zmierzasz - wszędzie Twoja ziemia.
Wykładowca-Pan Andrzej mówił o ludzkich dramatach, zadał pytanie czym są ludzkie dramaty i jak różny mają wymiar na dany moment.
Mówił o rutynie życia, która jest częstym ludzkim dramatem.
To wygląda tak : praca, dom, pomidorówa, gra wstępna ograniczona do minimum, szybki numerek, od lat ta sama niekochana żona ale są razem tylko z zasady zależności bo znów w tym miesiącu trzeba złożyć się na czynsz, niespokojny sen, psychotropy i następny dzień...od lat tak samo.
Po tym jedna z kobiet siedzących na sali zadała wykładowcy mniej więcej takie pytanie :
"Tak to częsty ludzki dramat, ale co zrobić gdy sytuacja jest odwrotna, pniemy się po swojej górze,
realizujemy się, rozwijamy ale przychodzi moment kiedy rozglądamy się dookoła i już nie ma przy nas dawnych znajomych, już z nikim nie mamy wspólnego języka, czujemy się samotnie ."
No właśnie... nasza świadomość w miarę rozwoju rośnie i widzimy, że to w czym byliśmy przez długi czas wcale nie jest dla nas, że źle się w tym czujemy, że może i należy o tym komuś powiedzieć..., przychodzi moment kiedy po tym przebudzeniu większość znajomych znika, momentami czujesz się samotnie i kosztuje Cię to dużo odwagi ale tak naprawdę wiesz, że oddałeś sobie największą przysługę, uczyniłeś duży komfort, a dalej wszystko co będzie płynąć popłynie w dużej harmonii. Cierpliwość, cierpliwość,cierpliwość
12 grudnia, 2009
Nie plączę się i nie latam 10 metrów nad ziemią, normalność zachowana... rozmawiam jeszcze o cenie pietruszki, nie jestem wariatem ani świętą.)
Jedyne co robię to odkrywam, że życie naprawdę jest ze swojej przepięknej dzikiej natury cudownie p i ę k n e.
Odkrywam siebie i czuje się niesamowicie. Ta piękna podróż się zaczyna proszę państwa!, proszę patrzeć jakie piękne widoki, po lewej mamy zdrowie , po prawej kochanych bliskich, na wprost wielką miłość wszechobecną, obok miłości proszę państwa góra wszelkiego bogactwa. oczyszczenie oczyszczenie oczyszczenie. miłość miłość miłość
jeszcze Depeche oczywiście :
"Potępienie
Dlaczego
Ponieważ służyłem
Zawsze pięknu
I to była moja zbrodnia
Czuję podniecenie
Ekscytację
Jeśli widzisz czystość
Jako niedojrzałość
Nie jest to niespodzianka
Jeśli uprzejmość
Zastępujesz ślepotą
Proszę otwórz swoje oczy"
11 grudnia, 2009
10 grudnia, 2009
Fajnie mi się marzy przy nich...ach... niedługo ich koncerty...chyba oszaleje...uaaaaa!
javascript:void(0)
09 grudnia, 2009
Zdjęcie z komórki ... ładnie prawda ? Ostatnio właśnie spaceruje po takim polu (choć tu pole jest wszędzie tam gdzie jesteśmy poza domem)
Już w czwartek wracam do Łodzi, a szkoda bo się rozkręcam dopiero, a z drugiej strony nauka, wiedza, uczelnia wzywa na weekendowy zjazd, nigdy nie lubiłam chodzić do szkoły ale teraz pierwszy raz w życiu naprawdę polubiłam, być może dlatego, że się wewnętrznie bardzo uspokajam, a przede wszystkim odkryłam swoją kolejną dużą pasję.
Śmieszna sprawa bo ktoś(Anonim oczywiście) zostawił mi komentarz na moim blogu, którego nie umieściłam o takiej oto treści : "Ewa, co ze szkołą ?...martwię się " ...Bardzo mnie rozbawił ten komentarz jakiegoś troskliwego misia.
A propos Anonima, przypomniała mi się pewna historia... kiedyś w szkole...daaaawno temu...oj daaawno siedzimy z taką fajną Zośką na polaku...i mamy wykonać jakieś ćwiczenie w grupach na podstawie tekstu wiersza anonimowego autora...podpisane więc jest Anonim...A ja Zośki pytam (szeeeptem, w konspiracji przed prof. Nowacką) Zocha..., a kto to był ten Anonim ? Thihihihi...Zośka tak się zaczęła śmiać, ja też, że z tego co pamiętam dostałyśmy jakieś nagany czy cóś...taaak...ale mnie wzięło na wspomnienia.
Lubie opowiadać o swoich tego typu "głupotach" :)
Jutro długi ostatni spacer przed wyjazdem do Łodzi, ale niedługo tu wracam...
Dobranoc
O ka Maluhia no me oe, Ku'u Maluhia a pau loa
07 grudnia, 2009
Nadal jestem w górach.
I żyje mi się pięknie.
Oczyszczam się tu z wszelakości wszelakich.
Zbliżam się do stanu pustki z której wywodzi się wszelka inspiracja.
Zero ograniczeń
A jak tu wygląda mój dzień ?
Wypijam karton mleka zamiast wypalać paczkę papierosów, codziennie ćwiczę, pochłaniam książki, pochłaniam nową inspirującą wiedzę, która jest bardzo ciekawą podróżą dla mnie. Spaceruje, spaceruje, spaceruję wdychając górskie powietrze, a spacerując oczyszczam się, oczyszczam, oczyszczam.
O ka Maluhia no me oe, Ku'u Maluhia a pau loa
03 grudnia, 2009
Właśnie się dowiedziałam przed chwilą , że u przyjaciela mojego brata, na urodzinach pojawił się Bill Murray, podobno posprzątał imprezowy bałagan w kuchni, wyniósł butelki na korytarz, podpalił później korek od wina nad gazem i pomalował tym korkiem twarze imprezowiczów.
Szkoda, że mnie tam nie było, pośpiewalibyśmy razem przy karaoke. :)
( a na zdjęciach fragment mojego górskiego domu na razie bardzo wyraźnie w myślach i na zdjęciach ale już w nim mieszkam i już pokochałam :) )
27 listopada, 2009
24 listopada, 2009
23 listopada, 2009
20 listopada, 2009
18 listopada, 2009
16 listopada, 2009
Zdjęcia wygrzebane ze starej szafy Hendrixa
1950 r Otwieramy naszą grupę wszech-artystyczną „Bandahory”. Grupa dopiero co się rodzi, a już osiągamy ogromne sukcesy. Dzień po tych zdjęciach wyruszyłyśmy na koncert Hendrixa do jego rodzinnego Seattle. Oczywiście tam wtargnęłyśmy na scenę i od tego czasu Jimi przyjaźni się z nami. Zostaje fanem naszej sztuki. Osiągamy ogromną popularność. To początek złotego okresu.
1952r Spotkanie z Kofy Lu, moim dobrym kumplem, znanym i cenionym fotografikiem.
Nasze spotkanie było ciche, dość milczące lecz jak zawsze przepełnione dobrym alkoholem i muzyką świetlików.
12 listopada, 2009
a raczej to, czego nie zobaczyłem.
Rozumiesz?
To, czego nie widziałem.
W całym tym mieście było wszystko, oprócz końca.
Nie było końca.
To, czego nie widziałem, to jak to wszystko zmierza do końca.
Końca świata.
Na przykład fortepian.
Klawisz początkowy.
Klawisz końcowy.
Wiesz, że jest ich 88. Nikt ci nie wmówi, że jest inaczej.
One nie są nieskończone.
To ty jesteś nieskończony.
To lubię.
Tak mogę żyć.
Postawiłeś mnie na tym mostku i rozłożyłeś przede mną...
klawiaturę złożoną z milionów i bilionów klawiszy, która nigdy się nie kończy.
I to jest prawda, Max. Nigdy się nie kończy.
Ta klawiatura jest bezkresna.
A jeśli ta klawiatura jest bezkresna, wtedy nie możesz grać muzyki.
Siedzisz na niewłaściwym stołku.
To fortepian Boga.
Chryste, widziałeś ulice? Same ulice.
Były ich tysiące.
Jak sobie tam poradzić? Jak wybrać tylko jedną?
Jedną kobietę.
Jeden dom.
Jeden kawałek ziemi, by nazwać go swym własnym, jeden krajobraz, by na niego patrzeć.
Jeden sposób, by umrzeć.
Cały ten świat po prostu cię przygniata.
I nawet nie wiesz, gdzie to się wszystko kończy.
Czy nigdy się nie boisz...że się załamiesz na samą myśl o tym? "
Pakuje się, wyjeżdżam tam gdzie mój umysł ma dla siebie przestrzeń, gdzie mam swój jeden ukochany krajobraz,spokój,spokój,spokój, a przede wszystkim bardzo kochaną osobę.
Zielone góry...nasze tęsknoty. hej!
11 listopada, 2009
Jeff Buckley - The other women
The other woman finds time to manicure her nails
The other woman is perfect where her rival fails
And she's never seen with pin curls in her hair
The other woman enchants her clothes with french perfume
The other woman keeps fresh cut flowers in each room
There are never toys that's scattered everywhere
And when her baby comes to call
He'll find her waiting like a lonesome queen
Cause when she's by his side
It's such a change from old routine
But the other woman will always cry herself to sleep
The other woman will never have his love to keep
And as the years go by the other woman
Will spend her life alone
08 listopada, 2009
Satisfied Mind
How many times have you heard someone say,
"If I had money, I would do things my way."
But little they know, that it's so hard to find
one rich man in ten, with a satisfied mind.
Money can't buy back all your youth when you're old,
a friend when you're lonely, or peace to your soul.
The wealthiest person, is a pauper at times
compared to the man with a satisfied mind.
When my life is over and my time has run out,
my friends and my loved ones, I will leave there's no doubt.
But one thing's for certain, when it comes my time,
I'll leave this old world with a satisfied mind.
But one thing's for certain, when it comes my time,
I'll leave this old world with a satisfied mind mind mind, mind mind,
satisfied mind.
06 listopada, 2009
Poezja życia...
03 listopada, 2009
O matko... robię porządki w komputerze i znalazłam korespondencje Short Message Service z Ginger, z przed paru lat jeszcze . Ale to były czasy, gdzie nas ta fantazyja ruska ponosiła.
Strach przed zupełnym spokojem
01 listopada, 2009
Rozmawialiśmy dziś z ojcem wracając z cmentarza na temat tej nieuchronności. Tak trudno mi się z tym pogodzić, dlaczego skoro to takie naturalne, wydaje mi się nienaturalne i nie zgodne z moich myśleniem o życiu. Więc jak żyć wobec tej nieuchronności ? Trzeba nauczyć się mówić kocham, trzeba nauczyć się szacunku, trzeba nauczyć się trzymać swoich marzeń. Jest jeszcze tyle osób z którymi chciałabym widywać się częściej, jest jeszcze tyle osób, których jeszcze nie poznałam, a już na siebie czekamy. Jest jeszcze tyle rzeczy. Znalazłam coś co napisałam parę lat temu. Mmm...
Spotkałam dziś kogoś, kto zadał mi najtrudniejsze pytanie jakiego mogłam się spodziewać.
I nie było wykrętów, musiałam na nie odpowiedzieć.
Chodząc po mrocznych zakamarkach miasta spotkałam zupełnie nie mrocznego, jasnego, dzikiego anioła i to on właśnie mnie zapytał: Jaki ma sens ludzkie życie?
Chodziliśmy długi czas po ulicy, z której bram wybiegały co chwile roześmiane dzieci, my zaś milczeliśmy długo, tylko anioł cicho śpiewał: „Szczęście trzeba rwać jak świeże wiśnie, przyjdzie czas i szczęście pryśnie” . W końcu usiedliśmy gdzieś w barze, anioł trącał mnie co chwile skrzydłami i wciąż nucił tą piosenkę.
Opowiem Ci coś, powiedziałam :
Przystanek. Stoję oparta o kiosk, słucham muzyki.
Ale jakby mnie tu nie było.
Prawdopodobnie jestem niewidzialna
Dzięki tej muzyce mogę przeszyć każdego na wskroś.
I widze mnóstwo samotnych twarzy, większość wraca do domu, nie wyglądają na często przytulanych, zdradzili się przede mną, a na pewno dziewczyna, której spojrzałam w oczy i one opowiedziały mi jej krótką historię.
Obok – starszy pan w kaszkiecie szeptał boleśnie w głowie o tym że chciałby sie zakochać na starość, aż muzyka przerwała się na chwilę i w uszach pozostał tylko nieprzyjemny pisk który przerodził się z owego szeptu.
Przyjechał autobus. Wsiadam
Z tą samą muzyką przeglądam innych ludzi.
Zmęczona matka z ok. 20 letnim synem. Codzienny, ten sam temat. Powtarza się zawsze między nimi w tym autobusie, zawsze wracają razem do domu. A temat to : milczenie. Syn ma naciągniętą przyzwoicie czapkę na uszy, zapewne przez mamę. Z torby którą ona trzyma na kolanach wystają marchewki i kawałek kurczęcej nogi. Dziś rosół.
Obok mnie siedzi urzędniczka, śmieje się w moim kierunku bo wie, że widziałam jak wstawała do skasowania biletów i spadło jej siedzisko z krzesła. I widzę w jej oczach, że zaraz wróci do domu i już nie będzie miała do kogo tak się zaśmiać.
Przejrzałam ich na wylot. I nikt mnie nie oszuka. Nikt mi nie powie, że co dzień ma się z kim upijać, ma z kim zjeść pierogi, posłuchać muzyki. Jesteśmy tu bardzo podobni...
Nowo-poznany,dziki przyjacielu może chodzi w ich życiu o posiadanie marzeń i dążenie do ich spełniania
Wszelkie sukcesy warte są tylko na kila chwil.
Wykształcenie- tak wiele warte ale cóż po nim jeśli dusza ucieka od marzeń, jeśli smutek serce rozdziera kiedy wracamy do pustego domu. I cóż to za idea życia kiedy dotyka i widzi się nie duszą, a odbiera rozumem i racjonalnie spogląda- wtedy świat staje się szary i nieznośnie poukładany.
I sądzę, że warto oceniać rzeczy nie ze względu na ich wartość ale znaczenie,
Śnić i marzyć, iść przed siebie kiedy inni siadają, ubierać się prosto i nie pozwolić na to żeby uciekało nam słońce- rzucać się ku niemu co dzień.
Zakochać się na starość bo ludzie starzeją się właśnie dlatego, że unikają miłości.
I pamiętać, że nie sztuką i radością jest życie na wierzchołku ale moment i sposób w jaki wspinamy sie na niego. I warto mówić zawsze co się czuje i robić to co się myśli. Mówić kocham- nie zakładać, że ktoś o tym wie. Bo dziś może być wszystkim co nam pozostaje. Życie można wziąć jako jeden aspekt, życie jako życie płynące bez specjalnych wysiłków, równie dobrze można zamienić się w suchą, łykowatą miazgę kaktusową, skałę, kamień...byle co. Bo życie wszak składa się z drobiazgów, z chwil które prosimy żeby trwały wiecznie. Dziękować i doceniać . Warto to robić. Mając tego świadomość możemy latać naprawdę wysoko.
Anioł przerwał mi, spojrzał przez otwarte drzwi baru i powiedział : Widzisz te dzieciaki?
Dałem im skrzydła. Odbiorę im je kiedy już nauczą się latać samodzielnie.
29 października, 2009
Ta książka mówi o tym, o czym mówią prawie wszystkie książki – ciągnął starzec. – O niezdolności ludzi do wybierania własnego losu. A na koniec pozwala uwierzyć w największe kłamstwo świata.
-A jakie jest największe kłamstwo świata – zapytał zaciekawiony młodzieniec.
- To mianowicie, że nadchodzi taka chwila, kiedy tracimy całkowicie panowanie nad własnym życiem i zaczyna nim rządzić los. W tym tkwi największe kłamstwo świata.Jak trudno rozstać się z tym wszystkim co było tak bliskie.
Ile nowych rozmów ze sobą, ile wyjaśnień, ile mówienia : stop, już nie, ile nauki o nowym życiu. Nauczenie się nowej części życia ... na początku przychodzi jak u najbardziej tępego ucznia świata. Już nie będzie takiej zimy i nie będzie tego lata.
Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawyi pomrzemy bez rutyny. Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć. Miniesz - a więc to jest piękne.
26 października, 2009
Lucy In The Sky With Diamonds
Krytycy i głupcy twierdzili, że ta piosenka ma podtekst,
ale John mówił, że inspiracją był rysunek jego syna, Juliana,
przedstawiający Lucy O'Connell.
Więc dobrze wybrałem imię ?
Bardzo dobrze...świetnie.
25 października, 2009
Obejrzałam w samotności jeden z moich ulubionych filmów, który przypomina mi zawsze o moich marzeniach - bardzo...
W końcu jestem wypełniona optymizmem, uśmiechnęłam się ale tak prawdziwie z głębin. Życie jest zaskakujące. Wszystko czego chcesz się spełni Stefka. To miłe zaskoczenie. Już wszystko wiem :)
To zdjęcie znalazłam dziś przypadkiem robiąc porządki, to było jakieś 4 lata temu. Ile to się pozmieniało...
21 października, 2009
Tak właśnie...
A ja sobie marze, i mam Cię bardzo blisko, i wszystko jest czyste i piękne. Jestem silna bo
mimo wszystko wierzę jeszcze w mocną, prawdziwą miłość – mam dzięki temu największe bogactwo świata.
Wchodzę do naszego domu, pachnie olejkiem cytrusowym, drewnem i kominkiem. Dawno się nie widzieliśmy. Dom wciąż taki sam, ciepły, pełen miłości, pasji, spokoju, radości. To nasze królestwo, zawsze znajduje w nim to samo, to miejsce zawsze mnie uspokaja...jest moją oazą. Słyszę Cię - jesteś na górze: Kochanie jesteś! Bardzo tęskniłem. Zbiegasz ze schodów, śmiejesz się, ja też, przytulamy się mocno bardzo stęsknieni. Kochanie zrobiłem Ci gołąbki...chodź do jadalni, ciągniesz mnie za rękę. Jadalnie mamy piękną, uwielbiamy tu siedzieć, jest przeszklona z widokiem na ogród, mamy długi, drewniany stół, obok pianino, na którym gramy czasem wieczorami, Uwielbiam też kominek, przy którym wygrzewają się nasze koty.
Dziś nie siadamy przy stole, siadamy na fotelach przy kominku...uwielbiam ten zapach i ten dźwięk strzelającego drzewa. Czuje się niesamowicie. Siedzimy tu, wciąż patrzymy na siebie stęsknionym wzrokiem. Poczekaj puszcze coś...Leci Fitzgerald...idealna na stęsknione wieczory przy kominku. Uwielbiam ten spokój. Zostańmy tu wieczność.
Tak chce żyć. Tak właśnie żyje, w tym momencie w marzeniach ale jak to blisko.
20 października, 2009
Góry dają mi niesamowitą przestrzeń umysłu. Tu zaczynam wierzyć, że zdobędę wszystko
czego chce. Zaczynam wierzyć, że jestem kimś. Tu jest spokój i ciepło. W mieście tego nie znajduje, może gdzieś jest... w małej szczelinie, w miejscu, które jest absolutną tajemnicą. Tu spotkasz to wszędzie...na każdym kroku. W tym miejscu czuje jak silnym jestem człowiekiem, odradzam się jak Feniks z popiołów : ). Wszystkie marzenia zaczynają mieć wyraźne kolory i są już spełnione...już zaczynają się dziać.
15 października, 2009
14 października, 2009
Lekcja miłości
-Tajemnicą wyhodowania udoskonalonej rośliny – powiedział Yoganandzie – jest oprócz wiedzy naukowej MIŁOŚĆ.
W codziennym życiu tak bardzo pragniemy miłości i tak źle o nią zabiegamy. Nie umiemy kochać i nie umiemy być kochani. Dzieje się tak głównie dlatego, że u progu życia rodzice znacznie więcej uwagi poświęcali potrzebom naszego ciała, niż potrzebą serca.
John Bradshaw, autor cenionych w Stanach Zjednoczonych książek o uzdrawianiu twierdzi
, że każdy z nas, ludzi dorosłych, nosi w sobie 25 tys. godzin taśm nagranych przez rodziców. I nie są dobre nagrania. Pełno w nich przestróg, gróźb, zakazów, nawoływań do ostrożności i nieufności do świata, a tak mało wizji szczęścia, życiowej pomyślności, tak mało słów bezgranicznego podziwu i aprobaty. O ileż częściej słychać na tych taśmach sakramentalne „ Mamusia będzie Cię kochała, jeśli...”, niż najwspanialszą deklaracje miłości „ kocham Cię takim jakim jesteś !„
Ale nawet jeśli u progu życia zabrakło nam tych najważniejszych słów, nic nie jest bezpowrotnie stracone.
Możemy zaprosić samych siebie na lekcję miłości. To ważna lekcja i warto przerobić ją starannie bez względu na wiek, bowiem miłość jest równie ważna w życiu siedemnastolatka, jak i siedemdziesięciolatka.
Louise Hay, której książki uczą nas miłości do samych siebie oraz odkrywania, jacy jesteśmy wspaniali, wyznała, że kieruje się w życiu przekonaniem, sformułowanym przez swego nauczyciela, Emmetta Foxa. Oto jego słowa :
„ Nie ma trudności, których miłość nie mogłaby pokonać. Nie ma choroby, której miłość nie mogłaby uleczyć. Nie ma drzwi, których miłość by nie otworzyła. Nie ma zatoki nad którą miłość nie wybudowałaby mostu. Nie ma muru, którego miłość nie mogłaby zburzyć. I nie ma grzechu, którego miłość nie mogłaby odkupić. To bez znaczenia, jak głęboko zakorzenione są kłopoty, jak beznadziejnie wygląda sytuacja, jak sprawa jest bardzo zawikłana, jak wielki jest błąd. Miłość zaradzi wszystkiemu. I jeśli będziesz mógł kochać wystarczająco silnie, będziesz najszczęśliwszą i najpotężniejszą osobą na świecie „
Nina Grella
Jeszcze chcę się tak całować żeby mieć łzy radości w oczach, które aż parzą spływając po policzkach i patrzeć na takie same oczy
Jeszcze chce poczuć taki dotyk przez który poczuje ciepły przypływ miłości, a ciało i dusza zwariują.
11 października, 2009
Porozmawiajmy...
Jeden z psychologów amerykańskich, specjalizujący się w problematyce konfliktów małżeńskich, przeprowadził niedawno badania dotyczące czasu poświęcanego na rozmowy pomiędzy przeciętnymi małżonkami. Czuły mikrofon, podłączony do magnetofonu, rejestrował każde wypowiedziane w ciągu tygodnia słowo. I cóż okazało się ? Przeciętne małżeństwo ze 168 godzin, jakie liczy tydzień, na rozmowę ze sobą poświęciło...17 minut! Podkreślam! 17 minut w ciągu tygodnia, nie w ciągu dnia !
Jak więc ci ludzie mieli się wzajemnie rozumieć, czuć ze sobą trwale związani, skoro praktycznie rzecz biorąc wyłącznie komunikowali się ze sobą – wydawali polecenia, udzielali informacji, ale nie rozmawiali, nie starali się spojrzeć w głąb siebie.
Charlie Sheed, autor popularnych w USA poradników psychologicznych, napisał w jednej ze swoich książek, iż zaraz po ślubie zawarł ze swoją żoną swoistą umowę.
Postanowili przynajmniej raz w tygodniu zjadać jeden wspólny posiłek. Tylko we dwoje.
Bez rodziców, przyjaciół, dzieci. Z biegiem lat stawało się to coraz trudniejsze. Rodziły się dzieci ( pięcioro!), przybywało obowiązków, ale rytuał trwał. Nawet w okresach największego obciążenia udawało się im uciec od najbliższych na intymny obiad lub kolacje we dwoje.
Drugi punkt umowy przewidywał codzienne piętnastominutowe wnikanie w głąb siebie.
To znaczy piętnaście minut absolutnie szczerej rozmowy, wzajemnego odsłaniania duszy.
To wystarczyło, by stworzyć bardzo trwały, wręcz modelowy związek.
Charlie i Marta stali się bowiem nie tylko mężem i żoną, ale parę najbliższych przyjaciół.
Takie chwile tylko dla siebie są potrzebne w każdym związku, nie tylko małżeńskim. Powinni zarezerwować je dla siebie przyjaciele, rodzeństwo i rodzice z dziećmi.
Któż z nas potrafi szczerze i otwarcie rozmawiać z dziećmi ? Pouczamy je, strofujemy, krytykujemy lub chwalimy, ale nie rozmawiamy z nimi spokojnie, bez pośpiechu – więcej słuchając, niż mówiąc. To także bardzo ważne. Prawdziwa przyjaźń bowiem częściej słucha, niż mówi...
Piękną sztukę rozmowy, którą tak wysoko ceniła starożytność, a nowożytność znakomicie rozwinęła, zabijają stały pośpiech, pogoń za groszem, telewizja. Spróbujmy jednak wziąć przykład z Charliego i Marty Sheddów, a staniemy się sobie prawdziwie bliscy.
Nina Grella
...Nic, tylko chciałam się upewnić, że jesteś
Właśnie przed chwilą skończyłam wykłady z filozofii i już tak mnie doprowadzili do śmiechu Ci greccy filozofowie, że stwierdziłam, że to nic innego jak myśli Kubusia Puchatka
„Im bardziej Puchatek zaglądał do środka, tym bardziej tam Prosiaczka nie było”
„– Puchatku?
– Tak Prosiaczku?
– Nic, tylko chciałem się upewnić, że jesteś.”
Tak czasem wyglądają moje studia, kiedy już nic nie jestem w stanie przyswoić na poważnie.
Potrzebuje psychicznego refugium – ma kolor zielony, szumi w nich wiatr, ptaki śpiewają, pachną lasy, dziwią góry. Otóż tam się udaje.
08 października, 2009
07 października, 2009
06 października, 2009
01 października, 2009
Oni tak tymi oczami się wodzą w tym tańcu przez całe życie...
Czasem będą od siebie odskakiwać ale w oczach zawsze pozostanie płomień
To jest właśnie MIŁOŚĆ
W tym wszystkim jeszcze jedno jest dziwne.
Przychodzą dzieci, rosną, my się starzejemy. Wytańczyliśmy wszystko to co mieliśmy... Więc co jest z później ?
Respekt.
To już jest miłość nie ta, która śpiewa, nie ta która tańczy, ale ta w której jest godność.
Czystość to jest to, że człek w drugim człeku Boga może oglądać
30 września, 2009
27 września, 2009
Cry me a river...
23 września, 2009
Z. Bandahora : )
16 września, 2009
15 września, 2009
Ja pierdole(sorry, inaczej nie mogę)... ta ludzka bezmyślność. Jak już się dzieje to na maxa...wszystko. Wyszłam z psem na spacer żeby się zrelaksować po egzaminie. Idę...i nagle podbiega do mnie wielki deberman –
(pies bezmózgowców, kretynów
z mojej ulicy, którzy chleją wódę w bramie.) Zaczyna szarpać mojego Miszkolca. Wyrwałam mu go w ostatnim momencie. Doberman zaczął się rzucać na mnie, tupnęłam stanowczo nogą, wrzasnęłam, uciekł. Wzięłam Miszkolca na ręcę i przybiegliśmy do domu cali zakrwawieni. Krew zatamowana. Piesek uspokoił się po środkach uspokajających, a mnie tak trzęsą się ręce, że ledwo trafiam w klawisze. Głupota ludzka nie zna granic.
14 września, 2009
Egzamin z życia dla zaawansowanych
Przemijanie rzecz naturalna, wszystko mija, wszystko się kończy. Miało być odrodzenie feniksa, a jest składanie ciała i duszy znów w całość. Ach ... miał być Feniks, i miały być piękne skrzydła, na których będę przewozić jeszcze ukochane mi osoby. Skrzydła się połamały. Obydwa skrzydła złamał mi wiatr miłości. Każda z nich jest inna. Teraz jestem Ne f i k s, trochę mi zajmie zanim poukładam literki znów w prawidłowym porządku. Próbuje zrozumieć.
13 września, 2009
Pojawiają mi się przez moment przed oczyma, mają intensywne, szalone kolory ale takie...takie
subtelne proszę państwa, są takie niedostępne, przebiegle inteligentne, niezwykle ciekawe, mają w sobie wszystkie kolory i najciekawsze dźwięki świata.
Chłoną kwintesencję z najciekawszych rozmów, miejsc i ludzi. Z tej kwintesencji są uszyte. Ich wewnętrzne bogactwo jest szybko rozpoznawalne przez tych, którzy go pragną. Są jak najśmielsze lekarstwo duszy, wystarczy tylko, że się pojawią. Są moje i tyko moje, ja jestem ich i tylko ich.
W głowie mam złość, w brzuchu niepewność, w gardle strach i niemoc, w uszach brak chęci słuchania o negatywnej stronie przeszłości ( bo to tylko cofa do tyłu) .
Wszystko sobie tam zgniło co mnie dręczyło, po tej chorobie będę ... ach
Jakże się cieszę, że mam te swoje zjawy, które mnie uleczą.
08 września, 2009
Jeśli kogoś kochasz,
Jeśli wiesz czym jest miłość, jaki jest jej sens.
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie szeptem
Co dalej jest? Co dalej jest?
Jeśli się nie boisz mówić nic,
Jeśli się nie boisz mówić nie
Jeśli wszechświat to wszystko
Powiedz może wiesz
Co dalej jest? Co dalej jest?
Jeśli zawsze znasz odpowiedz
Jeśli wiesz
Jeśli tylko szczęście widzieć chcesz-
Mów do mnie czule,
Mów do mnie jeszcze- KOCHAM CIE