W mojej głowie jest tyle zajęć, że zabrakło mi czasu na "swoje" pisanie. Czy czas mam wypełniony górą roboty ? Praktycznie raczej nie. Ale w głowie mam tyle zadań, że zabrakło mi miejsca. Obrona, praca, dwa domy, nieustająca podróż. Wykonuje czynności, które mają mnie przybliżyć do zupełnie samodzielnego życia, czy to jest to czym na prawdę chcę się zajmować ? coś mi mówi, że na razie muszę. Nadal sobie marzę ogromnie o tym, że chcę robić to co kocham. I tak będzie bo czemu by nie. Oczywiście cały czas krążę między górami, w których bez końca jestem zakochana, a Łodzią, która mnie zadziwia na różne sposoby czasem w taki sposób, że szybko potrzebuje od niej odpocząć. Przyzwyczajona do życia blisko natury tu w górach, w mieście siadam wieczorami wśród mnóstwa kwiatów na moim balkonie, nawet mnie nie ciągnie do gwaru, nie ciągnie mnie do tego hałasu. On czeka na mnie, ja czekam na niego. Tak mija mi ostatni czas. Po za tym cały czas ćwiczę bycie tu i teraz, bez tego całego zamieszania w głowie, i poczucie, że za jedną cholerną rzeczą przychodzi następna.
31 maja, 2012
11 maja, 2012
Ludzie boją się tego, co w środku,a tylko tam znajdą to,czego im potrzeba.
Ty źle sypiasz. Może dlatego, że nocą,gdy cichną hałasy wokół ciebie,a ty leżysz sam i nikogo nie ma w pobliżu czujesz strach.
Strach przed nagłym poczuciem pustki. Mówisz, że chcesz być kimś wiecej,niż małpa pokazującą na kółkach dwie wyćwiczone sztuczki.Że chcesz wykorzystywać swoje ciało i umysł w sposób,na jaki większość ludzi nie ma odwagi...
Ty źle sypiasz. Może dlatego, że nocą,gdy cichną hałasy wokół ciebie,a ty leżysz sam i nikogo nie ma w pobliżu czujesz strach.
Strach przed nagłym poczuciem pustki. Mówisz, że chcesz być kimś wiecej,niż małpa pokazującą na kółkach dwie wyćwiczone sztuczki.Że chcesz wykorzystywać swoje ciało i umysł w sposób,na jaki większość ludzi nie ma odwagi...
09 maja, 2012
Na
naszych oczach ginie jedna z najcudowniejszych sztuk a zarazem
najlepszy lek dla skołatanej psychiki - szczera rozmowa. Umiemy
prezentować własne poglądy, przemawiać, kłócić się,
opowiadać, ale nie umiemy rozmawiać. Bo rozmowa to nie tylko
wyrzucanie z siebie tego, co nas gnębi, denerwuje czy oburza, to
także wsłuchiwanie się w drugiego człowieka, szczere
zainteresowanie się jego problemami i przeżyciami. I jeśli ktoś
zastanawia się, dlaczego tak trudno dziś o prawdziwą przyjaźń,
także w małżeństwie, to odpowiedź jest jedna- odejście od tego,
co stanowiło niegdyś istotę każdego bliskiego związku dwojga
ludzi, odejście od rozmawiania ze sobą.
Jeden
z psychologów amerykańskich, specjalizujący się w problematyce
konfliktów małżeńskich, przeprowadził niedawno badania dotyczące
czasu poświęcanego na rozmowy pomiędzy przeciętnymi małżonkami.
Czuły mikrofon, podłączony do magnetofonu, rejestrował każde
wypowiedziane w ciągu tygodnia słowo. I cóż okazało się ?
Przeciętne małżeństwo ze 168 godzin, jakie liczy tydzień, na
rozmowę ze sobą poświęciło...17 minut! Podkreślam! 17 minut w
ciągu tygodnia, nie w ciągu dnia !
Jak
więc ci ludzie mieli się wzajemnie rozumieć, czuć ze sobą trwale
związani, skoro praktycznie rzecz biorąc wyłącznie komunikowali
się ze sobą – wydawali polecenia, udzielali informacji, ale nie
rozmawiali, nie starali się spojrzeć w głąb siebie.
Charlie
Sheed, autor popularnych w USA poradników psychologicznych, napisał
w jednej ze swoich książek, iż zaraz po ślubie zawarł ze swoją
żoną swoistą umowę.
Postanowili
przynajmniej raz w tygodniu zjadać jeden wspólny posiłek. Tylko we
dwoje.
Bez
rodziców, przyjaciół, dzieci. Z biegiem lat stawało się to coraz
trudniejsze. Rodziły się dzieci ( pięcioro!), przybywało
obowiązków, ale rytuał trwał. Nawet w okresach największego
obciążenia udawało się im uciec od najbliższych na intymny obiad
lub kolacje we dwoje.
Drugi
punkt umowy przewidywał codzienne piętnastominutowe wnikanie w głąb
siebie.
To
znaczy piętnaście minut absolutnie szczerej rozmowy, wzajemnego
odsłaniania duszy.
To
wystarczyło, by stworzyć bardzo trwały, wręcz modelowy związek.
Charlie
i Marta stali się bowiem nie tylko mężem i żoną, ale parę
najbliższych przyjaciół.
Takie
chwile tylko dla siebie są potrzebne w każdym związku, nie tylko
małżeńskim. Powinni zarezerwować je dla siebie przyjaciele,
rodzeństwo i rodzice z dziećmi.
Któż
z nas potrafi szczerze i otwarcie rozmawiać z dziećmi ? Pouczamy
je, strofujemy, krytykujemy lub chwalimy, ale nie rozmawiamy z nimi
spokojnie, bez pośpiechu – więcej słuchając, niż mówiąc. To
także bardzo ważne. Prawdziwa przyjaźń bowiem częściej słucha,
niż mówi...
Piękną
sztukę rozmowy, którą tak wysoko ceniła starożytność, a
nowożytność znakomicie rozwinęła, zabijają stały pośpiech,
pogoń za groszem, telewizja. Spróbujmy jednak wziąć przykład z
Charliego i Marty Sheddów, a staniemy się sobie prawdziwie bliscy.
Nina
Grella
04 maja, 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)