04 lipca, 2010

Wczorajsza prywatka studencka była wspaniała, co prawda byłam zmeczona po tylu egzaminach i skończonej sesji momentami nieobecna duchem. Tak czy inaczej było magicznie. Chetnie bym to powtórzyła jeszcze kiedyś tylko z troche wiekszą obecnością umysłu i ducha. Dziś czuje w żyłach wino zamiast krwi, co nadal uzupełniam dziś kolejnymi lampkami wina, potrzebny mi był taki relaks. Teraz leże w hamaku... z winem (hi hi, że ja jeszcze mogę pić...), głową jestem troche tu na miejscu, troche w górach, i częścią nad morzem.

Brak komentarzy: