13 września, 2012

Znowu jest późno, 3 nad ranem ... ( jakaś piosenka tak się zaczynała?)
Siedzę w górach,  korzystając z ostatnich tu podmuchów ciepła śpię przy szeroko otwartym oknie. Pies kochany staruszek kaszle, kot wyciągnął swoje czarno-białe łapska i rozkoszuje się snem.
Ja jakoś jeszcze nie mogę, za chwilę przyłożę głowę do poduszki...tak sobie mówię od 4 godzin.
Ostatnio...życie bez mężczyzny, znów wkroczyłam delikatnie w stan samotności i niech tak będzie dopóki nie pojawi się coś soooczyście prawdziwego.
Lubię tą samotność, bo robię wszystko co robić powinnam w zakresie rozwoju własnego, nikt nie mówi jak powinnam wyglądać, co powinnam zrobić i ...żyje mi się bardzo dobrze i wszystko jak się należy układa...i mam energię do życia...żadne męskie ego nie plącze mi się pod nogami i nie zabiera mi tchu.
Na razie jestem na etapie dziecinady, podziwiania odległego aktora, który w całości mógłby być idealny. Ach...jakże ta odległość i infantylne podziwianie są bezpieczne.
Żarty żartami ale chyba pierwszy raz w życiu w temacie dla mnie najważniejszym czyli w miłości mam zupełną pustkę, nie mam wizji, przestałam kombinować, nie myślę kiedy, jak, kto.
Czy to potrzeba odpoczynku, oswojenia się na nowo ze sobą "samotną" ? Czy może zwątpienie, niechęć i zmęczenie ? A może czas na zupełnie inne rzeczy ?
Tak...to jest właśnie ten czas...,a reszta sama przyjdzie...odpowiada mi wielki złoty głos z mojego wnętrza. Jedno jest pewne, że to nie ja będę zabiegać o mężczyzne, mam wielce prawdziwe kobiecą potrzebę aby ktoś tym razem pozabiegał o mnie jak prawdziwy mężczyzna.
Idę spać 3.18

Brak komentarzy: