06 lipca, 2011

kot w oknie

Siedzę na przystanku z poczuciem chwilowo utraconej lekkości. Obserwuje ludzi w centrum miasta, ludzi z okolic rynku, którzy mają jakiś swój wspólny charakter, smutek na twarzy, brak pewności jutra, odbijają się od nierównego asfaltu i mało kto zaprzyjaźniony jest z obecną chwilą. Podnoszę wzrok rozglądając się po oknach starych zniszczonych kamienic, w jednym z okien siedzi szczęśliwy, łaciaty kot i nie myśli o niczym, po prostu siedzi i też patrzy na ludzi, nie oceniając nikogo.



Brak komentarzy: