02 marca, 2010

Leżąc w półmroku, na zmęczonym łóżku pachnącym leczniczą cebulą i niegroźną grypą, zadałam sobie pytanie ... tak, to pytanie, o którym tyle wcześniej pisałam.
Przyszedł On...cholera...właśnie nie On, a Ona-odpowiedź.
Przyszła odpowiedź i powiedziała: Stefa, jeśli ma do Ciebie przyjść coś dobrego to przyjdzie z lekkością, nie będziesz musiała upierdliwie o tym myśleć, zapomniałaś czegoś my się uczyły ?
Więc wiemy już też, że nie ma PRZYPADKÓW. Znaleźliśmy dziś : żabę z monetą w pysku, słonia, i wisiorek z matką boską.
Kuruje się, moje nogi niecierpliwią się do wyjścia, moja dusza pije gdzieś w barze, leże i na zmianę czytam po raz któryś Zero ograniczeń, szyje kolejną czapkę i śmigam bezsensownie po internecie, oglądałam również 25 godzinę, ten film mocno mną poruszył.
Mam dziwny nastrój...oj nie, nie jest zły, jest dobry...znów tak mocno zatopiłam się w moim świecie, czuje wszystkie zapachy, wszystkie moje dźwięki. Chciałabym kiedyś pokazać komuś ten kawałek mojego świata. Myślę, że od razu się rozpoznamy.

Brak komentarzy: