20 października, 2011


Haiku absurdalne  wpadło nam do głowy oczywiście nie wiadomo skąd ale jest bardzo uwalniające i relaksacyjne,  a może nawet prześmiewcze, jak to tak ładnie się mówi pozwala popuścić wodze fantazji i rozwijać wyobraźnie, po godzinie jest męczące ale następnego dnia można zacząć od początku i znów sprawia to przyjemność. Czy ktoś taki absurd lubi albo rozumie - nie wiem ale podzielę się naszym haiku częścią 1 a czy będzie kontynuowane to zależy od naszej rozchulanej, pstrokatej dzikiej fantazji. Haiku część 1 powstała podczas przygotowywania obiadu, co tam Janiak robiła w tym czasie nie wiem gdyż wieczorek poetycki odbył się w marnej cyberprzestrzeni:

Ixon Janiak: 

Podstępny pojemnik na psie odchody pożerał moją korespondencję, podczas gdy trzymałam kredens

Stefania Dworczyk : 

Zagryzawszy piętą niesłaby trunek pomyślałam sobię iżby trzebaby się przyodziać się w kanarkową sukienkę,
 a pstrokatę zwierzę w ten czas sam przebiegło mi po głowie. 

Ixon Janiak: 

Będąc w zakresie planetadoidarnym za za winkla wystawiłam mikser, który upadł na wprost do tego o czym nie wiadomo następnie trzymajac się za skarpetę zbierałam groch  w celu doczepienia implantowych zaczepów przy szyji po chwili  spadałam na góre i już wszytsko było ciemniejsze od najciemniejszej ciemności. 

Stefania Dworczyk : 

Schyliłam się po hybrydowy spinacz hadronów w celu przygotowania szpinaku na zimno, nic by mnie nie zdziwiło gdyby nie fakt że potargałam sobie przy tym włos. Jak włos to i kapusta, myślę, że była surowa bo pachniało jak w stajni.                  Konik sobie jechał i z nagła strzelił kopytem. A to nie fart! - pomyślałam sobie grzejąc ziemniaka, wtedy to z obrzydłej ciemnicy wypadł mi ząb ale w taki sposób, że nawet wróżka od zębów złamawszy obcasa pobiegła na rowerze po pałasz. Nic w tym dziwnego by nie było gdyby nie fakt, że czarne dziury bywają niebezpieczne.

Brak komentarzy: