Wracam powoli do mojej miłości - fotografii, trzymajcie za nas kciuki :) http://evastefaniafoto.blogspot.com/
28 stycznia, 2012
03 stycznia, 2012
25 grudnia, 2011
"Przykładanie osobistej wartości czy branie rzeczy do siebie to najwyższy wyraz samolubstwa, ponieważ z góry zakładamy, że wszystko dotyczy mojego “ja”. W okresie naszej edukacji czy udomowiania, nauczyliśmy się brać wszystko do siebie.Myślimy, że jesteśmy odpowiedzialni za wszystko. Ja, ja, zawsze ja!
Nic, co robią inni ludzie, nie dzieje się z Twojego powodu. Postępują tak, a nie inaczej, z uwagi na siebie. Wszyscy ludzie żyją w swoim własnym śnie, w swoim własnym umyśle, w świecie zupełnie różnym od naszego. Kiedy bierzemy coś do siebie, zakładamy, ze oni wiedzą, jak wygląda nasz świat, i próbujemy nałożyć nasz świat na ich. Nawet gdy sytuacja wydaje się być bardzo osobista, nawet, gdy inni ubliżają Ci wprost – nie ma to nic wspólnego z Tobą"
"To, co mówią i robią inni oraz opinie, które wygłaszają, wynikają z umów, które zachowują w swym umyśle. Punkt widzenia bierze się z zaprogramowania, jakie nam wszczepiono podczas udomowiania. Gdy ktoś wygłasza opinię na Twój temat, mówiąc: “jesteś gruby”, nie bierz tego do siebie, bo w istocie, osoba ta zajmuje się swoimi własnymi uczuciami, przekonaniami i opiniami.
Może z łatwością wziąć Cię na haczyk jedną niepozorną uwagą i nakarmić każdą trucizną, a ponieważ Ty bierzesz rzeczy do siebie, zjesz wszystko. Zjadasz wszystkie cudze emocjonalne śmieci, które stają się wtedy Twoimi śmieciami. Lecz jeżeli nie weźmiesz tego do siebie, pozostaniesz odporny na truciznę w samym środku piekła.
Odporność na truciznę w samym środku piekła to dar, który ofiarowuje Ci ta właśnie umowa. Kiedy bierzesz rzeczy do siebie, wtedy czujesz się dotknięty, a Twoją reakcją jest obrona swoich przekonań i wywoływanie konfliktów. Robisz z igły widły, ponieważ masz potrzebę posiadania racji i odmówienia jej wszystkim innym. Usilnie się starasz, aby mieć rację – wygłaszając swoje własne opinie.
Na tej samej zasadzie, wszystko, co mówisz i robisz jest projekcją Twojego własnego, prywatnego snu i odzwierciedleniem umów z samym sobą. To, co mówisz, to, co robisz i opinie, które wygłaszasz wynikają z umów, które zawarłeś z samym sobą – a opinie te nie mają nic wspólnego ze mną."
Don Miguel Ruiz-Cztery umowy Tolteków
23 grudnia, 2011
Spokój w górach, jak dobrze znów być sobą, porzucić stan wewnętrznej walki i czuć coraz mocniej, że życie może sobie płynąć spontanicznie i radośnie w zgodzie ze mną. Pogubiłam się ostatnio siedząc w mieście, ale tylko po to żeby znów się odnaleźć, wszystkie bezsensowne koncepcje i iluzje powychodziły na zewnątrz, pojawiło się dobre rozczarowanie od którego można zacząć wszystko od początku z pozytywnym nastawieniem.
Piękna zima za oknem, ostatnie przygotowania do świąt, ukochana osoba obok, piękna choinka, ciepły dom, Elka Fitzgerald śpiewa, tego mi było trzeba.
Piękna zima za oknem, ostatnie przygotowania do świąt, ukochana osoba obok, piękna choinka, ciepły dom, Elka Fitzgerald śpiewa, tego mi było trzeba.
07 grudnia, 2011
23 listopada, 2011
Music to quiet the mind
"Głos wielkiego ducha jest słyszany w świergotaniu
ptaków, szumie wód, słodkim oddechu kwiatów. Im bardziej przybywa mi lat tym bliższa staje się indiańska miłość do ziemi. Ziemia koi, wzmacnia, oczyszcza i uzdrawia. Dlatego ja, stara Indianka wciąż siadam na ziemi. Dla mnie siedzenie lub leżenie na niej umożliwia jaśniejsze widzenie tajemnic życia, głębsze myślenie i odczuwanie."
"Głos wielkiego ducha jest słyszany w świergotaniu
ptaków, szumie wód, słodkim oddechu kwiatów. Im bardziej przybywa mi lat tym bliższa staje się indiańska miłość do ziemi. Ziemia koi, wzmacnia, oczyszcza i uzdrawia. Dlatego ja, stara Indianka wciąż siadam na ziemi. Dla mnie siedzenie lub leżenie na niej umożliwia jaśniejsze widzenie tajemnic życia, głębsze myślenie i odczuwanie."
17 listopada, 2011
"Wraz z innymi mnichami, Gowinda zatrzymał się kiedyś na odpoczynek w owym ogrodzie, który kurtyzana Kamala ofiarowała uczniom Gautamy. Doszły go słuchy o starym przewoźniku, który mieszka nad wodą o jeden dzień marszu stąd i przez wielu uważany jest za mędrca. Kiedy Gowinda ruszał dalej, wybrał drogę wiodącą koło przeprawy, chcąc koniecznie zobaczyć owego przewoźnika. Gdyż, jakkolwiek przez całe życie przestrzegał reguły, a z racji wieku i właściwej sobie skromności cieszył się szacunkiem i czcią młodszych mnichów, w jego sercu nie wygasł niepokój i gorączka poszukiwania.
Dotarł do rzeki, poprosił starego, by go przewiózł, a gdy wysiadali na drugim brzegu, rzekł:
— Świadczysz wiele dobrego nam, mnichom i pielgrzymom, wielu z nas przewiozłeś na drugi brzeg. Czy i ty, przewoźniku, jesteś poszukiwaczem drogi prawdy?
— Mienisz siebie samego poszukiwaczem, o czcigodny — odrzekł Siddhartha i w jego starych oczach zamigotał uśmiech — a czyż nie osiągnąłeś już podeszłego wieku i nie nosisz szaty uczniów Gautamy?
— To prawda, jestem już stary — rzekł Gowinda — ale szukam dalej. Nigdy nie przestanę szukać, takie już chyba moje przeznaczenie. I ty, jak mi się zdaje, kiedyś szukałeś. Czy zechcesz mi coś powiedzieć, o czcigodny?
— Cóż miałbym ci powiedzieć? — rzekł Siddhartha — Może, że za dużo szukasz, że szukając tak dużo, nie możesz znaleźć?
— Jakże to? — rzekł Gowinda.
— Kiedy ktoś szuka — rzekł Siddhartha — wówczas łatwo może się zdarzyć, że oczy jego widzą już tylko to, czego szukają, że nie jest w stanie niczego znaleźć, nic do siebie dopuścić, bo myśli tylko o tym, czego szuka, bo ma przed sobą cel, bo jest opętany myślą o celu. Wszak szukać znaczy mieć cel. Zaś znajdować, to być wolnym, być otwartym, nie mieć żadnego celu. Ty, o czcigodny, jesteś może w istocie poszukiwaczem, bo goniąc za celem, nie dostrzegasz pew nych rzeczy, które masz przed oczyma."
"Siddhartha” Hermann Hesse
07 listopada, 2011
"Dla większości ludzi chwila obecna prawie nie istnieje. Ponieważ to czym są naprawdę zainteresowani to następny moment albo jeszcze kolejny więc, żyją zawsze "w kierunku" przyszłości. Żyją w kierunku następnego momentu i nieświadomie traktują następny moment, następny punkt w przyszłości, do którego muszą dotrzeć jako ważniejszy niż obecny moment. Nie zdając sobie sprawy, że przyszły moment do którego tak desperacko chcą się dostać dziś wieczorem, jutro itd…albo w jakiejkolwiek czynności chcą pozbyć się tego z drogi, chcą znaleźć się już na mecie. Nie rozpoznają, że przyszłość nie istnieje, jedynie jako forma myślowa. Tak więc, kiedy żyjesz zawsze " w kierunku" przyszłości, żyjesz uwięziony w koncepcyjnej rzeczywistości form myślowych, która udaje większe znaczenie dla ciebie niż bezpośrednia rzeczywistość życia, która jest zawsze Teraz ponieważ Twoje życie składa się, w całości z teraźniejszej chwili. Twoje życie nie jest nigdy, nie tym momentem. Nawet jeżeli pamiętasz przeszłość, możesz pamiętać ją jedynie Teraz. Kiedy myślisz o przyszłości, możesz o niej myśleć jedynie Teraz ale ludzie żyją tak jakby obecna chwila była przeszkodą, którą muszą sforsować w celu dostania się do jakiegoś lepszego momentu, który nigdy nie przychodzi. Tak więc, jest to obłąkany sposób życia i to czyni życie ciężkim, to czyni życie wysiłkiem" E.Tolle
02 listopada, 2011
Proste historie łódzkie.
Głowy ludzi siedzących w autobusie kołysały się tak jakby nie miało ich nic już dobrego spotkać. Zdawało się jakby to było zupełnie po za ich kontrolą. Poszarzałe oczy, usztywnione prozą życia karki. Obok mnie starszy pan elegancko ubrany jak na popołudniową mszę, oparty o biurową teczkę, z której przed momentem wyjął plik różnych ulotek zapakowanych starannie w torbę foliową. Pozory są zachowane ale na drugi rzut oka coś mnie w nim niepokoi, spod spodni garniturowych, luźno kantem odstających nogawek z lat sześćdziesiątych wystają spodnie od piżamy.
01 listopada, 2011
25 października, 2011
24 października, 2011
W miarę upływu życia, które przysparza nam trudnych sytuacji wiele osób traci wrażliwość co nazywa się psychopatyzacją. Pozostając jedynie w sferze psychologicznej, przywiązując się do każdej myśli wytwarzanej przez szalony umysł stajemy się "suchymi żywymi trupami" - jak mówi mój profesor Lipiński.
Jak uniknąć utraty wrażliwości ? Mój ulubiony temat to ten, który mówi o związkach i miłości. Ludzie boją się miłości, coraz trudniej im zaufać, poddać się miłości, przestać kontrolować. Wciąż szukając recepty na udany związek, mają wrażenie, że za chwilę ją złapią wciąż nie mogąc jej dogonić, zamiast cieszyć się sobą tu i teraz, biegną zmęczeni pomijając obecną chwile i tym samym tracą prawdziwe życie. W rezultacje wprowadzają do związku zamęt, cierpienie, które daje im poczucie żywości zwiazku ..."walczymy więc nadal żyjemy", w rezultacje odwrażliwiają się w poczuciu strachu i zmęczeni poszukują nadal tej wyobrażonej miłości, pełnej oczekiwań. Zaprzestanie ciągłej gonitwy, zatrzymanie się w sobie czyli w tym momencie, poznanie siebie, wejście do sfery duchowej, a opuszczenie i obserwowanie tej psychologicznej daje nam szanse na wewnętrzną młodość i po prostu porzucenie cierpienia. Rozmawiałam na ten temat z ludźmi ze studiów i niektórzy mówili : "dobrze…ale co to jest duchowość, gdzie jej szukać ( wskazując rękoma na zewnątrz ) , jak duchowość ma nam zapewnić spokój skoro to takie niepewne?, przecież nie potrafię porzucić wymiaru psychologicznego bo moje życie dzieje się właśnie w nim, nie wierze w Boga więc jak mam szukać sfery ducha"
Dla analitycznego umysłu duchowość należałoby wsadzić do pudełka z takim napisem : Duchowość. Co nam daje ? : prawdopodobnie spokój, powinno dać szczęście, dobrą miłość, dobre życie. A czym to jest ? …i tu umysł zaczyna się niepokoić bo na to już nie zna odpowiedzi ponieważ potrzebuje kolejnej koncepcji.
Ludzie nie chcą wyjść z psychologicznego wymiaru i tu mając na myśli ludzi nie mówię o wszystkich po za mną, mówię o sobie, która dziś rano robiąc śniadanie, złapałam się nad tym, że już ponad pół godziny jestem w kuchni, nie będąc w niej naprawdę, krojąc pomidory byłam u swojego chłopaka, w autobusie w górach, u promotora, w dziekanacie, u swoich starych znajomych obaw itd…dałam się ponieść umysłowi jak tylko chciał, nie poczułam zapachu pomidorów, nie poczułam smaku sera błądząc gdzieś nieprawdziwie. Tak mija większości życie. Nie chcemy wyjść z psychologicznego wymiaru przechodząc do duchowego bo dla umysłu to jakieś głupie, nie można znaleźć na to koncepcji, a 'skoro to nie może być poznane, złapane, w żadnej formie to co to za banialuki, może i gdzieś tam jest jakaś duchowość, może i mamy jakiegoś ducha, który może będzie błądził gdzieś tam kiedyś ale to wszystko takie odległe i niepewne' , zostańmy więc tam gdzie byliśmy powtarzając w kółko 90 procent schematów myślowych. Tak dalecy jesteśmy duchowości mając swojego ducha tak blisko, tak bardzo jesteśmy pogrążeni w naszych umysłach, nasza kultura stymuluje je dając nam złudzenie braku wyboru, programuje nas, to przerażające jak bardzo i jak bardzo stajemy się odlegli dla siebie samych.
Subskrybuj:
Posty (Atom)