06 kwietnia, 2010


Znów jestem w ukochanych górach. Oj jak tu wszystko budzi się po zimie..., uwielbiam tutejszą wiosnę. Zawsze kiedy jeżdżę po tych górskich serpentynach i patrzę na te cudownie wymyślone, rozgrzane słońcem góry mam pewność, że  moje największe marzenia już zaczęły się spełniać.
Jadę i śmieję się sama do siebie jak wariatka bo to wszystko mnie szalenie zachwyca, a nawet wzrusza. 
Mhhh.... te łąki zasiane dziko krokusami...mhhh...te promienie, zapachy...
W powietrzu czuć miłość, jest we wszystkim, na każdym kroku. 
Teraz siedzę już pod  piernatami przy otwartym oknie, za którym chichocze deszcz, który ze zniecierpliwieniem spadł jako jeden z pierwszych tej wiosny. Siedzący tuż obok mnie Sinatra, cicho śpiewa oczywiście o miłości, cichutko się dołączam zamykając przy tym spokojne, zmęczone i szalenie rozmarzone oczy.

Brak komentarzy: