11 stycznia, 2011

przemykam przez puste, niebezpieczne ulice miasta wraz z muzyką.  Prosta, szara, cicha droga do domu, w powietrzu miejski niepokój, kawałki butelek pękające pod podeszwami, papierosy spływające wraz z topniejącym śniegiem, niewyraźne oczy wystające z bram, kotów albo nieprzytomnych ludzi. Nie umiem się tu odnaleźć choć do domu droga jest prosta, czuje w jednym momencie nienasycenie, które przechodzi przez mój mózg wraz z mocnym dźwiękiem…och! jak mi brakuje… 

Brak komentarzy: