

Kicisza nie odstępuje mnie na krok. Mamy swoje tajemnice ...
Tu w Dunajcu mamy
takie swoje ulubione miejsce ( z psem Miszkolcem)na łące z widokiem na tatry
, pod skrzypiącym drzewem, które od czasu do czasu straszy mnie strzelając z gałęzi, a później chichocze swoimi liśćmi ze mnie. Uwielbiam pod nim leżeć i czytać
książkę albo po prostu leżeć i nie myśleć o niczym albo o wszystkim. Dziele się ze skrzypiącym czymś co mi siedzi na głowie, ono zabiera je z głowy swoimi gałęziami, później wystrzela je gdzieś do jakiejś odległej wsi i wracam stamtąd lżejsza i wolniejsza...
Sienkie, kochane Sienkie...wspominam często.
Ile tam się rzeczy wydarzyło, ile tam się weny kurzyło nad moją głową.
Ile sesji się tam odbyło, ile muzyki, świetnych ludzi, ile rozmów do rana w kuchni,
ile pijanych nocy winem, ile wspomnień ciepłych, ile pasji w powietrzu tam hulało swego czasu. Oj piękny to był czas tam...piękny...