03 lipca, 2006







Wracam na działke, tam da się odpocząć, zrobiło się sympatycznie, w ostatnia niedziele zebrała sie rodzina- wszyscy siedzielismy przy stole w kapeluszach słomkowych i smialismy sie z byle czego, ogladalismy mecze z telewizora ustawionego na srodku pola, jezdzilismy na traktoro-czoperze'>- jakze to potrzebne, ...no a wczoraj byłam na ognicho- imprezie, nigdy wiecej...albo i długa przerwa, piekne miejsce, ale cos sie nie ulokowałam tam dobrze przedewszystkim jesli chodzi o spanie...jakies dziewczenta obudziły mnie o 5 rano...chodze zgieta w pół, gne tasmą, gne również tafte, chodze na poznokciach, oczy na zapałkach, głową ocieram o podłoge, potykam się o własna noge...naprawde nigdy wiecej, a wiec wracam dzis na wies...i nigdzie nie daje sie wyciągnąć, a ni tez wciągnąć przez ot to rozrywke nie w tym towarzystwie i nie w tym czasie. p.s pierwsze zdjecie jest z dworca w koluszkach. To w Koluszkac, w Mińsku, W Chile ja Cię znajdę, krzyknę : wróć!

Brak komentarzy: