27 marca, 2008


Rozchorowała się Stefa...
Leże wiekszość dnia w łożku i próbuje odgonić grypę, która złapała mnie z zaskoczenia za frak. Siedze w mojej komnacie pachnącej paczulą, od paru dni śpiewają mi Depeche, i próbuje cały czas się czymś zajmować bo to najlepszy lek na psyche i soma. Są też takie momenty, że porostu siedze i dziwie się tylko...jak to możliwe że takie słowa wypłynęły z takich ust ? Wracam do żywych, wracam do roboty. o d ż y w a m

Brak komentarzy: