17 grudnia, 2009


Byłam dziś na świetnym warsztacie psychologicznym, mówiliśmy o terapii, terapii instynktownej, ludzkiej, feel-ingowej, nie tej opartej na sztywnym klinicznym podejściu.
Wykładowca-Pan Andrzej mówił o ludzkich dramatach, zadał pytanie czym są ludzkie dramaty i jak różny mają wymiar na dany moment.
Mówił o rutynie życia, która jest częstym ludzkim dramatem.
To wygląda tak :  praca, dom, pomidorówa, gra wstępna ograniczona do minimum, szybki numerek, od lat ta sama niekochana żona ale są razem tylko z zasady zależności  bo znów w tym miesiącu trzeba złożyć się na czynsz, niespokojny sen, psychotropy i następny dzień...od lat tak samo.
Po tym jedna z kobiet siedzących na sali zadała wykładowcy mniej więcej takie pytanie :
"Tak to częsty ludzki dramat, ale co zrobić gdy sytuacja jest odwrotna, pniemy się po swojej górze,
realizujemy się, rozwijamy ale przychodzi moment kiedy rozglądamy się dookoła i już nie ma  przy nas dawnych znajomych, już z nikim nie mamy wspólnego języka, czujemy się samotnie ."
No właśnie... nasza świadomość w miarę rozwoju rośnie i widzimy, że to  w czym byliśmy przez długi czas wcale nie jest dla nas, że źle się w tym czujemy, że może i należy o tym komuś powiedzieć..., przychodzi moment kiedy po tym przebudzeniu większość znajomych znika, momentami czujesz się samotnie i kosztuje Cię to dużo odwagi ale tak naprawdę wiesz, że oddałeś sobie największą przysługę, uczyniłeś duży komfort, a dalej wszystko co będzie płynąć popłynie w dużej harmonii.  Cierpliwość, cierpliwość,cierpliwość

Brak komentarzy: