03 stycznia, 2010

Inspirująca lektura na wieczór...


"Posłuchaj mnie. Kiedyś będziesz wspominała ten okres swojego życia jako słodki czas żałości. Stwierdzisz, że byłaś w żałobie, że miałaś złamane serce, ale że twoje życie uległo zmianie i znajdowałaś się w najbardziej odpowiednim do tego celu miejscu- w pięknym seminarium otoczonym łaską. Wykorzystaj ten czas, wykorzystaj każdą chwilę. Niech się wszystko ułoży samo, tutaj, w Indiach .
-         Ale ja naprawdę go kochałam.
-         Wielka mi rzecz. No więc się w kimś zakochałaś. Nie widzisz, co się stało? Ten gość poruszył pewne miejsce w twoim sercu, głębsze niż mogłabyś się spodziewać. Chce przez to powiedzieć, że zwaliło cię z nóg, mała. Ale ta miłość, którą wtedy czułaś, to dopiero początek. Dopiero posmakowałaś miłości. To tylko ograniczona, drobna, byle jaka miłość zwyczajnych śmiertelników. Poczekaj, a przekonasz się, o ile głębiej potrafisz kochać. A niech to...masz w sobie potencjał, żeby pewnego dnie pokochać cały świat. To twoje przeznaczenie. Nie śmiej się.
-         Nie śmieję się. – Prawdę mówiąc znów lałam łzy. – I proszę, żebyś ty się ze mnie nie śmiał, ale chyba dlatego tak ciężko jest mi zapomnieć tego faceta, bo byłam przekonana, że jest moją bratnią duszą.
-         Pewnie tak było. Twój problem polega na tym, że nie rozumiesz tego wyrażenia. Ludzie uważają, że bratnia dusza oznacza idealne dopasowanie, i tego właśnie wszyscy pragną. Tak naprawdę bratnia dusza to lustro, osoba, która pokazuje ci wszystko, co jest w tobie zdławione, osoba, która zwraca twoją uwagę na samą siebie, żebyś mogła odmienić własne życie. Prawdziwe bratnie dusze to prawdopodobnie najważniejsze osoby, z jakimi mamy do czynienia, bo to one obalają mury, którymi się otaczamy i powodują, że możemy się ocknąć. Ale zostać z bratnią duszą na stałe ? Nie. To byłoby zbyt bolesne. Bratnie dusze pojawiają się w naszym życiu, żeby odsłonić przed nami kolejną warstwę nas samych, po czym odchodzą. I dzięki Bogu. Twój problem polega na tym, że po prostu nie masz ochoty puścić swojej bratniej duszy. Ale to już koniec. Jego celem było potrząsnąć tobą, wyrwać cię z tego małżeństwa, od którego chciałaś się uwolnić, potarmosić nieco twoje ego, pokazać ci jakie nosisz w sobie przeszkody i uzależnienia, rozerwać ci serce, żeby mogło wniknąć do niego nowe światło, doprowadzić cię do takiej rozpaczy i bezradności, żebyś m u s i a ł a przeobrazić  swoje życie, potem przedstawić cię twojej duchowej mistrzyni i zmyć się. To było jego zadanie i świetnie je wykonał, ale teraz jest już po wszystkim. A ty nie chcesz przyjąć do wiadomości , że ten związek miał tak krótki żywot. Jesteś niczym pies przy śmietniku, dziecinko...wylizujesz pustą puszkę, starając się jeszcze coś w niej znaleźć. Ale jak nie będziesz ostrożna, to zakleszczy się ona na twoim pysku i całkiem unieszczęśliwi. Więc daj sobie spokój.
-         Kiedy ja go kocham
-         No to go kochaj
-         Tęsknie za nim
-         No to tęsknij. Przesyłaj mu trochę miłości i światła za każdym razem, kiedy o nim myślisz, a potem daj spokój. Ty po prostu boisz się puścić jego ostatnie kawałki, bo wtedy rzeczywiście będziesz sama, a Ty śmiertelnie lękasz się tego, co się zdarzy kiedy będziesz sama. Musisz jednak zrozumieć. Jeśli opróżnisz całą tę przestrzeń umysłu, którą teraz zajmuje ci obsesja na punkcie tego faceta, powstanie tam próżnia, wolne miejsce...otworzy się p r z e j ś c i e. I zgadnij co świat zrobi z tym przejściem? Wedrze się przez nie – Bóg się wedrze- i napełni cię taką miłością, o jakiej nawet nie marzyłaś. Przestań więc używać go do zatkania tego przejścia. Puść go."


                  Z książki" Jedz, módl się, kochaj"


Brak komentarzy: