29 września, 2012

Podróż druga zapisana, przejechana z może z trzysetna.
Autobus spóźnił się piętnaście minut, po dworcu chodzi w tą i z powrotem wystrojona kobieta, która cały czas pod nosem powtarza, a nawet zwraca się do różnych osób z przekonującą (ale nie mnie) pewnością " No!, No! Jak zwykle się spóźnia, wie Pani...wie Pan on zawszę się spóźnia, z a w s z e!"
Jeżdżę tymi autobusami od lat i autobus spóźnił się chyba najwyżej trzy razy. No ale są tacy ludzie, którzy lubią podkreślać czyjś błąd, zwielokrotnić go i rozpowiedzieć dla dobra swojego ego i "rozdźwięczenia" swojej złości.
    Nowy autobus, nowy kierowca. Wsiadam, proszę bilet studencki do Zakopca, kierowca odpowiada, że studenckich już nie ma ale są i tu z uśmieszkiem zaczyna wymieniać wgapiając się w monitor kasy : dla inwalidów wojennych, dla ludzi z rządu, dla ofiar przemocy rodzinnej i wymienia dalej, a ja śmieje się  coraz bardziej. No! znalazł się jeden studencki ale tylko dla Pani!- krzyczy kierowca, patrząc na mnie z chochlikiem w oku.
Jest mało ludzi, mam swoje miejsce z tyłu autobusu, rozkładam się z koszykiem wiklinowym, pudłami, plecakiem, torbą z komputerem.
Jadę tak wygodnie z wyciągniętymi nogami tylko do Częstochowy bo tu niestety wsiada dużo ludzi. Obok mnie siadają dwie osoby, najpierw starszy Pan w garniturze z pięknymi kwiatami, które rozsiewają zapach dookoła, proponuje Panu, że przesunę pudła żeby mógł wygodniej usiąść, a Pan na to zadaje mi pytanie czy jestem malarką i siada na miejscu, z którego zabrałam pudła, a na kolanach kładzie pachnący bukiet kwiatów.
Za chwilę przychodzi kobieta w kapeluszu z pawim piórem i w złotym błyszczącym płaszczu, ma też pończochy samonośne, widać je wyraźnie bo ma krótką sukienkę, ta kobieta jest jakoś bardzo duża, przypomina mi węgierskiego dinoszaurusza , mniejsza z tym, kobieta teraz wyjmuję książkę i opiera ją na dużym kolanie ozdobionym fioletową pończochą, która w jej przypadku jakoś dziwnie nie wygląda zbyt seksi.
Przede mną siedzi paczka znajomych, jedną dziewczynę znam bo jechała ze mną wcześniej dwa razy, jest z koleżanką, która wygląda jak greczynka i ma bardzo delikatny, miły głos. Jest też dwóch chłopaków, jeden z nich głośno opowiada o tym jak ich kolega zasnął w barze na ręce, na której miał " pieszczochę", a kiedy się obudził, miał w czole dziury.
Zakładam słuchawki na uszy i odlatuje.
...Jesteśmy w Krakowie z dużym opóźnieniem, wysiadam z autobusu bo mam chwilę na wyprostowanie nóg i skoczenie do łazienki, wysiadając pytam kierowce ile mam czasu, on pokazuje mi  grupkę ludzi stojących w kolejce po bilet i odpowiada, że zdążę.
Udało się, odmeldowałam się, że jestem, zdążyłam, wsiadłam do autobusu zajęłam swoje miejsce, po jakimś czasie autobus ruszył, ale  zrobił kółko dookoła dworca i stanął znów na tym samym miejscu co mnie trochę zdziwiło ale pomyślałam sobie, że na kogoś czekamy. Założyłam słuchawki na uszy, mija 5 minut...mija kolejne 5, a my stoimy, ale widzę, że ludzie żywo na coś reagują, jakiś Pan stoi na środku i coś mówi, nagle Pan, który siedział obok mnie patrzy na mnie i coś mówi do mnie, zdejmuje więc słuchawki, teraz cały autobus odwrócony jest w moim kierunku, wyrwana z muzycznego transu, pytam co się stało, a ludzie odpowiadają, że kierowca na mnie czekał bo myślał, że nie wróciłam. Krzyknęłam, że jestem! Kierowca, wstał zza kółka i sam musiał sprawdzić jeszcze czy ja to ja. No! Jest Pani! A ja na Panią czekałem! No to zapinamy Pasy i odlatujemy proszę Państwa!
No więc mamy dodatkowe 10-15 minut spóźnienia.

W rezultacie w Zakopcu jestem ok 22, z dwiema godzinami opóźnienia przez korek przed Nowym Targiem, a w domu jestem o po 23. To była długa podróż.



Brak komentarzy: