06 grudnia, 2005

I co mi z tego, że ja latam z drachem kolorowym, i co mi z tego ze zjem drygli cztery kilo, i co mi z tego ze na krańcówkę ja pojadę z fifką w zębach, będę się szlajać w fildekosach siędę okrakiem gdzieś w bramie klapiti w desperze iskając patola. Cóż mi z tego, że bajdorem w złości o ścianę cisnę. Coż mi z tego że sobie extra cajgi kupie. To coż że ja cwaniaka, farfocli, leberki jeść nie byde. Galas wysprzątam i najsexowniejsze helanko zakupie... Wódeczki kojsik stukne na odważkę. Klajniaków ja w spokoju zostawie. Klabzdrą ja nie będę. Cóż mi z tego że się chyptać przestanę. Cóż ...że ja się z chomątami się nie zadaję, cztujdy nie robię. Co z tego mam.... gdzie absztyfikant mój co byle nie był by chomątem, ni najduchem. TYTKALejlaTA

Brak komentarzy: