11 grudnia, 2005

jeszcze siedze, nie spie, kozly fikam, nie nie nie fikam popadam ze skrajnosci v skrajnosc, przed chwilą vpadł do mnie Piotrek-pilot(chyba virtualnie ale nie yestem do konca pevna) i przyniósł mi tęcze (foto)co bym sie usmiechneła-bardzo miło mi sie zrobiło)powietrze nadal cięzkie i gęste ciezko oddychac.siedze tu jak wyrzut sumienia i tak gderam .stefo idz żesz się v końcu vyspij.

Brak komentarzy: