07 lipca, 2006



Zapiski zrodzone ze spokoju i ciszy wiejskiej gdzieś pod promieniami słońca,, z daleka obserwując ludzi i klejąc ich nielogiczne zachowania –inkaustem na skrawku papieru.

...Nagie dziecko nie zniechęcone obrazem rzeczywistości jak ludzie dorośli, nie zniechęceni widokiem gołego dziecka, wybaczający mu nagość- nie dosłowną. Do dosłownej nagości, wewnętrznej- dziecka boją się dopuścić lecz czasem im to wychodzi, a trudność zachowana przy tym wynika z zaniku myślenia abstrakcyjnego. Tu jeszcze mogą się wysilić czasami i wybaczyć w ich mniemaniu niedoświadczenie i głupoty niedoświadczonego, a w moim mniemaniu myśli te są często istoty genialnej, rzadko rodzącej się w dorosłych umysłach.

Do dorosłego życia większość próbuje przywołać to lekkie myślenie- rzecz jasna w sferze abstrakcji ale wychodzi im to ciężko. Staje się to męczące, można by to nazwać swoistą pozą na którą nie chcę się ani patrzeć ani żyć w niej...

Nie chce mówić też przez to że „abstrakcyjne umysły” pełne zmyślnej fantazji ( lecz nie do przesady) nie istnieją w dorosłych duszach. Istnieją. Ale nie wolno ich szukać, spotyka się je przypadkowo, później miło obcuje się z nimi, już nie musząc patrzeć na zrodzone kamienie, które próbują powiedzieć coś: poza, ponad... rzeczywistość, próbują ale nie mają ust, jedynie toczą się na pokaz, w nie śmieszny, także prosty sposób, więc niezwykłe szczęście ma ten kto znajdzie drugiego, takiego jak on, lekko rodzącego miłą dla duszy abstrakcje

Wieś wieś wieś- jak pisałam wczesniej jest w końcu jak odpocząć od miasta

03 lipca, 2006







Wracam na działke, tam da się odpocząć, zrobiło się sympatycznie, w ostatnia niedziele zebrała sie rodzina- wszyscy siedzielismy przy stole w kapeluszach słomkowych i smialismy sie z byle czego, ogladalismy mecze z telewizora ustawionego na srodku pola, jezdzilismy na traktoro-czoperze'>- jakze to potrzebne, ...no a wczoraj byłam na ognicho- imprezie, nigdy wiecej...albo i długa przerwa, piekne miejsce, ale cos sie nie ulokowałam tam dobrze przedewszystkim jesli chodzi o spanie...jakies dziewczenta obudziły mnie o 5 rano...chodze zgieta w pół, gne tasmą, gne również tafte, chodze na poznokciach, oczy na zapałkach, głową ocieram o podłoge, potykam się o własna noge...naprawde nigdy wiecej, a wiec wracam dzis na wies...i nigdzie nie daje sie wyciągnąć, a ni tez wciągnąć przez ot to rozrywke nie w tym towarzystwie i nie w tym czasie. p.s pierwsze zdjecie jest z dworca w koluszkach. To w Koluszkac, w Mińsku, W Chile ja Cię znajdę, krzyknę : wróć!

29 czerwca, 2006










Na chvile wróciłam z dzialki do miasta..., ono od razu wsysa, ponuryzm...az zaczełam się zastanawiać czy coś się nie stało, czy za lada chwila ma się zacząć wojna i wszyscy chodzą na to z opuszczonymi głowami..., wiec jak tylko zrobie co mam zrobić wracam na działke, panie doktorze...niech pan mnie już odłączy ....od miasta. Na dzialce najwiecej czasu spedzam z małym, prowadzimy"lekkie" rozmowy o robaszkach, jowejkach, mamutach z epoki lodowcowej,traktojkach,"lepszych gupotach"wuja Tadea, co chwile gramy w piłe, niczym sie nie przejmujemy, ja się bardzo wczuwam w role małej iv i przychodzi mi to gładko. gdybym tak miała jeszcze z kim innym takie relacje.ale niektórzy się mnie tak boją, że strach się spotkać....tak...i wracając tu do miasta oczywiście musiałam zajrzeć na strone pevnego pana który sie mnie tak własnie boi...po cholere mi to było. nie nawidze odrealnionego, wirtualnego zycia,takiego"życia " obok Życia. Życie na wsi mi odpowiada, robie co chce, słucham piosenek ciotki Jadwigi która chodzi po podwórku i wyspiewuje stare przeboje(skręciłam film o niej), gram w piłe z małym, robie zdjecia, jem co jest, i jestem szcześliwa(prawie, bo jednak wciaż kogoś brak) Wiec uciekam tam. Zostawiam po sobie zdjecia.

24 czerwca, 2006

...Pam pam pam. Bim bom. Nie wiem czy odczuwam takie zmęczenie, że w głowie tylko wszędobylskie siano i niedomówienia czy kurcze coś co mnie męczy ciągnie się za mną tak długo i nic się nie zmienia a tak bardzo a tak bardzo a tak bardzo bym chciała żeby było inaczej. Nie wiem co powoduje strach. Jak napisał mi ostatnio kolega Kosa, nie zawsze układa nam się z innymi po naszej myśli(które czasem aż wrą i kipią). No nic, musze się z tym uporać, wyjeżdżam stąd na działkę do tuszyna samotnie. Nie będę na nikogo czekać. Mając to gdzieś bo czekania i złudnych nadziei mam dość, wiec znów zaczyna się lato solo i pewnie tak się też skończy. Przepraszam za mój wszedobylski pesymizm ale wynika on z dwóch rodzajów zmęczenia. Dość o sobie. Byłam dziś z Mamusią na filmie skok przez płot, poszłyśmy usłyszeć naszych zdolnych dubingujących tam jeże: Marcela i Kacpra. Myśle, żę był to swojego rodzaju prezent dla mamy bo dziś ma imieniny. Lecz jest tak potfornie zmęczona, a zmęczenie to nie ma końca i jakoś trochę się martwię o nią. Ehh. Jakoś damy rade razem. Finito , te quiero, te adoro

23 czerwca, 2006


codzienne zatramwajowanie III.

już nie pisane(choć myśle o tekscie do tych zdjeć), a jak narazie oglądane . pierwsze ze zdjęc nazwe :(Forest Gump) w drodze do Mexyku.

Piękne słońce, Electrical storm

18 czerwca, 2006




wczoraj mimo zmęczenia po całym dniu chłopcy nabrali sił wieczorem...i zaczęła się niezła impreza w domu a raczej w dworze : Elvis i jego dwór...możecie zobaczyć filmik na którym jest Elvis bo on nadal żyje oraz Szalony pianista-czarny charakter. Filmik nie jest poprawiany w zaden sposób ale chodzi o niesamowite doznania jakich dostarcza Elvis i spółka.

17 czerwca, 2006







zdjecia chłopaków, w wiekszości jednak Kacpra, poniważ on był chętny i bardziej cieprliwy marcel miał natomiast inne ciekawe zajęcia, choć na dwóch jest i Marcel. Nic wiecej nie piszę. oglądajcie sobie.

14 czerwca, 2006



...i jest jeszcze wieczór upalny i bananowy koktajl na którego zaraz się wykradam rowerem odjezdzając. mus co się rodzi w upale i w głodzie. (o czym opowiadają zdjecia moje, na 1 pokazuje wykradanie sie, a na drugim głod mój ;))


miejscami-świete miasto - tak nazwe te 2 zdjecia. jest ich cała seria ale wstawiam narazie tylko 2, tak...w tym miejscami swietym mescie trudno jest życ,ale co pocieszające to, to, że co dzien można wyjsc na rower, co dzien można wyjść w okolice: "Kwintes Łodzi" i zatrzymać moment czyjegos zycie na papierze..i przez to siła nie ucieka choć problemy są ogromne... ale są jeszcze
Wiosenne gwiazd obroty
Księzyc bezczelnie złoty
Poety swit mazurski
I koncert brandenburski
Przypomnij sobie że...
Jest jeszcze śledź w śmietanie
Metafizyczne danie
I jabłoń w twym ogródku
Sadzona w chwili smutku
Są spacery nad rzeką
Wiosenny chór słowików....

ostatnio spotkałam moją dawną miłość ...ahhh, powiedział nawet że obaczył moja etiudę i bardzosz się podobała, a dostał ją od mojego brada, niezwykle miło mi się zrobiło gdy to usłyszałam. W wolne dni najprawdopodobniej przyjeżdżają małe szkrabięta Kacper i Marcel , już nie mogę się doczekać i przygotowuje się do roli

13 czerwca, 2006






vitom, nie napisze dzis wiele bo spieszno mi, wskakuje zaraz na roveiro i z pracovni lece do domu, dzis wybrałam sie na wycieczke rowerowo fotograficzną, po łódzkim swiecie podwórek i podziemi.co po za tym?po za tym walczymy z problemami nonstop. wstawiam zdjecia, prosze:

08 czerwca, 2006

gloomy week




tak mi sie kur*a zycie skomplikowało przez ten tydzien...no cóż myślałam już ze wszystko wychodzi na prostą ale jednak to nie takie łatwe znów runeło wszystko w dół, no coż jak to kiedyś powiedział mi mój brat czego nie zapomne do konca życia: "życie kopneło cię w dupe? to oddaj mu dwa razy mocniej"...zobaczymy jak to będzie narazie staram się nie podłamywać za bardzo i jeszcze być w miare "trzeźwa"-tak życiowo, i pozbierana, bo jak sie rozkrusze to znów nie pozbieram siebie a przez to nie bede mogła pomóc osobie, która napravde tego potrzebuje. pieprze cie miasto, jesteś jak stare ciasto.miasto pasożycie niecierpie cię nad życie...

05 czerwca, 2006



dziendobry.co slychać pani e.? jak zwykle wszystko robie na ostatnią chwile nie będe narzekać, mam zamiar naprawiać i patrzeć co będzie dalej, nad niczym głeboko się nie nastawiam, i zrodziła sie bardzo przydatna idea : ja i odczucia, ja nie jestem uczuciem, szczęscie jest szczęsciem, ja jestem ja, przygnebienie-przygnębieniem i ja obok, to bardzo przydatne bo skutki po...szczesciu, nie są przygnebiające,a przygnebienie szybciej znika itd, itd... takie mądrości. Kuruje się po wypadku, bo to i owo pobolewa- a to plecy, a to noga. wstawiam zdjecia, bo pisanie idzie mi ciężko,.

Dos gardenias para ti
Con ellas quiero decir:
Te quiero, te adoro, mi vida
Ponle toda tu atención
Porque son (que sera) tu corazón y el mio

Dos gardenias para ti
Que tendrán todo el calor de un beso
De esos besos que te dí
Y que jamás encontrarás
En el calor de otro querer

A tu lado vivirán y se hablarán
Como cuando estás conmigo
Y hasta creerás que te dirán:
Te quiero.
Pero si un atardeces
Las gardenias de mi amor se mueren
Es porque han adivinado
Que tu amor me ha traicionado
Porque existe otro querer.

01 czerwca, 2006



Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dzieciaka, wszystkim dzieciakom. a szczególnie wam.

vitam, Vitam ja powypadkowa Iva, miałam własnie wczoraj wypadek, razpo, poraz pierwszy zostałam potracona, w godzinach popołudniowych jechałam spokojnie(jak rzadko) na rowerze, pevien pan nie zauważywszy mnie, uderzył samochodem we mnie, a ja odbiwszy się wleciałam na drugi samochód,pan wysiadł z samochodu, najpierw obejrzał swoje przedłuzenie(wgniecione przeze mnie), a pozniej spytał jak sie czuje i czy moge chodzić, chopaki-skejciaki z ośki zaczeli wyzywać faceta od *uja itd. :> jestem troszku poobijana, pobolewa mnie to i tamto i przez ten tydzien chodzić będe pieszo. co po za tym?pada deszcz, lekko ukośnie w prawo jak teraz patrze , siedze w pracovni i przeglądam zdjęcia. tararara trt rtr.

30 maja, 2006

vstawiam piosnke którą gramy przy różnych okazjach z dzievczentami: Tymbcią DAnutą Mendozą de Gonzagą, Sanchez Ollą Espaną de Petarrdą , Evą Futrinną de Eczevarią Mielonkom. Ostatnio miałyśmy koncert niezapowiedziany w muzeum kinematografii, dam znać jeśli będzie zbliżał się nastepny występ...:>Click here to watch 'numer-popisowy'

29 maja, 2006


To co napravde mnie cieszy, to nie ty, to coś większego niż ty i ja. To coś -co odkryłam- jest podobne do symfonii, jest osobliwym rodzajem orkiestry grającej jakąś melodie w twojej obecności. Gdy odchodzisz i spotykam się z innymi ludzmi oni grają inne melodie równie piękne, ale nie takie ja twoja
Click here to watch 'Two-Sleepy-People---Kay-Kyser-Orchestra-v_Harry-Babbitt--Ginny-Simms-1938'

22 maja, 2006






wstawiam kilka zdjec z tych nowych, w których łódz pieknie mi się objawiła, zdjecia z manufaktury i nietylko.jedno ze zdjec(ja w czarno białej art budce) zostało zrobionE przez mego padre

18 maja, 2006

Groźby skargi i zażalenia...



pisze tu o swoich paranojach, marzeniach np. o tancach na polu orzechów z wymarzonym onym ale po tak odważnym pokazywaniu swojego ja pojawiają się skargi, pojawiały się już różne grożby od różnych, ostatnio i Tymbcia z Antołówki(co ma we drzwiach pałasz, a w oknie kozaka) się do mnie poskarża, że żle pisze, że to jej przeszkadza, że zazdrosc czuje i to na potęgę, grozi mi że będzie gorące podtrzymywać stosunki z tym o którym pisze, a i oto fragmet listu by nie wyszło na to, że zmyslam czy tez znów popadam w jakowes nagie, kwadratowe paranoje, prosze : "ja wiem o kim myslisz! o moim Carterze!Tumor to pseudo Cartera! jak mogłas, ufałam ci mówiąc o mej goracej miłosci do Cartera Piacha Remundozy. ja ci Serpentyno Scarletto Maryjo Kapadocjo Gonzalez pokaże! uwiode La Tosska de Katechetez i zatanczymy namientne tango na twej plantacji orzechów! jeszcze zobaczysz! mam nadzieje, że ci zblednie ten usmiech na twojej twarzy~! Twa dawna powierniczka . Mortadella Anna de Kurtyna Gonzaga" .... otórz najdroższa Tymbciu( pod pseudonimem tak długim ze niestarcza mi palców), w odpowiedzi na twoje łkania i pokazaną wyraźnie nienawisc do mojej skromnej osoby zapraszam cie na zupe cebulową w restauracji u Tetmajera, tam się spotkajmy i rozwiazmy davne porachunki.