18 maja, 2006

Groźby skargi i zażalenia...



pisze tu o swoich paranojach, marzeniach np. o tancach na polu orzechów z wymarzonym onym ale po tak odważnym pokazywaniu swojego ja pojawiają się skargi, pojawiały się już różne grożby od różnych, ostatnio i Tymbcia z Antołówki(co ma we drzwiach pałasz, a w oknie kozaka) się do mnie poskarża, że żle pisze, że to jej przeszkadza, że zazdrosc czuje i to na potęgę, grozi mi że będzie gorące podtrzymywać stosunki z tym o którym pisze, a i oto fragmet listu by nie wyszło na to, że zmyslam czy tez znów popadam w jakowes nagie, kwadratowe paranoje, prosze : "ja wiem o kim myslisz! o moim Carterze!Tumor to pseudo Cartera! jak mogłas, ufałam ci mówiąc o mej goracej miłosci do Cartera Piacha Remundozy. ja ci Serpentyno Scarletto Maryjo Kapadocjo Gonzalez pokaże! uwiode La Tosska de Katechetez i zatanczymy namientne tango na twej plantacji orzechów! jeszcze zobaczysz! mam nadzieje, że ci zblednie ten usmiech na twojej twarzy~! Twa dawna powierniczka . Mortadella Anna de Kurtyna Gonzaga" .... otórz najdroższa Tymbciu( pod pseudonimem tak długim ze niestarcza mi palców), w odpowiedzi na twoje łkania i pokazaną wyraźnie nienawisc do mojej skromnej osoby zapraszam cie na zupe cebulową w restauracji u Tetmajera, tam się spotkajmy i rozwiazmy davne porachunki.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dżizus Krajst co tu siem wyrabia!! :D Iv ja Cie odwiedzam w Twych skromnych progach blogowych ale k#$#$^%a hasla zapomnialam i musze sie anonimowac, maj dir tak sobie pisze bo nic mi sie nie chce, no i musze Ci powiedziec ze juz tylko angol ustny mi zostal co oznacza, ze niedlugo czekaja mnie cholernie dlugie wakacje :) slonko piekne musze Cie nawiedzic niebawem i mozem sie przejdziemy do tej twierdzy ociekajacej komercja o nazwie pod literka M :)

taka jedna milejdi :*

Anonimowy pisze...

ZUPA CEBULOWA! phi! też mi zadość uczynienie. Myślisz że to mi wystarczy? po tym co zrobiłaś? czy ty tak w ogóle zdajesz sobie z tego sprawe? w marzeniach sennych śmiałaś pozwolić sobie na chwile uciechy. z Carterem... nie daj Boże z Dagiem. to oznacza wojne. niczym Marquise Isabelle de Merteuil
z Vicomtem Sébastienem de Valmontem walczyć będziemy. chciałaś - masz.