19 kwietnia, 2006


stan nie minal i jak zadko moge zlokalizovac co go povoduje tak teraz wiem doskonale, samotnosc. futrina pusta. niech ktos oddwiedzi niespodziewanie.jak i ja to czynie czasem. moze ja odwiedze kogos kto tak samo potrzebuje tego jak ja. Albo zupelnie na odwrot... wyjechac bardzo daleko.nikogo nie znac. z nikim nie zastanawiac sie nad niczym waznym. z nikim nie musiec rozmawiac. nic nikomu tlumaczyc.na nikogo wiecznie czekac.tylko na konduktora, którego na szczescie nie kocham, ktory sprawdzi mi bilet i podaruje mi swoj usmiech na który nieczekałam tak długo jak na uśmiech kogoś zupełnie innego.usiade gdzies w barze.nikt tam mnie nie bedzie znał. nikt nie bedzie mnie pytał czy czasem mnie nie uraził. tylko kubanczyk barman zapyta z którym mnie trzyma 5 minutowa wiez ludzka,czy drink nie jest za słodki. ...ale zyje tu i czekam, ze wpadnie tu ktos, ze usiadzie, usmiechnie sie do mnie jak konduktor. nic nie bedzie mówił. bedzie. czekam.

1 komentarz:

bubbabababab pisze...

konduktorzy sie nie usmiechaja