09 maja, 2006



nie...dzis znów nie moge napisac ze wszystko jest w porzadku do konca, nie jest dzis najlepszy dzień, brak mi cholernie kogoś kto teraz wyjdzie ze mna na kawe , bo dziś akurat mam wolny wieczór, on też ma czas wiec chetnie się spotka, ale nie ma takiego bo gdzies sie schował gdzies sie poprostu ukrył, wiec staram sie za dnia siedziec jak najdłuzej na sienkiewicza, a to w parku, a to w domu,wiele godzin na rowerze spalajac tam swoja złość i zbędna energie... i tu robic co kolwiek czerpiac skads zupełnie niewidzialna moc, niż w domu byc sam na sam gdzie dostaje paranoji kwadratowych, zamieniam sie w tornado jakiego nikt davno nie widział, tornado z kongo które najpierw robi totalna rozpierduche w pokoju pozniej zas rzuca sie na łożko, nastepnie probuje zabrac sie do roboty co czasem sie udaje...czesto konczy tez na balkonie rysując swoje myśli. oto dwie z nich: W pierwszym dla odczytujacych, nieodczytujacych, odczytanych,nieodczytanych i oczytanych (dla tych którzy nie moga sie odczytac,prosze bardzo- pismo kompyterowe) : wierszyk z rysunku 1: Wyzszosc, co tylko sie jemu wydaje ze moze o kazdej porze, ja tak poprostu miec, na wieczór po 18, przy zupie, przy sniadaniu, na zawołanie, a na-ta-pcza-nie? ... t e ż nie! . tekst do obrazka nr2: Pan Perysław wyjadawszy orzechy nie zauwazył Amfardy w bucie obcasowym znanym Tu i Tam jak i ona sama(znana), atakująca męzczyzn wyjadających...

Click here to watch '06---Dyer-Maker'

Brak komentarzy: