11 października, 2009

Porozmawiajmy...

Na naszych oczach ginie jedna z najcudowniejszych sztuk a zarazem najlepszy lek dla skołatanej psychiki - szczera rozmowa. Umiemy prezentować własne poglądy, przemawiać, kłócić się, opowiadać, ale nie umiemy rozmawiać. Bo rozmowa to nie tylko wyrzucanie z siebie tego, co nas gnębi, denerwuje czy oburza, to także wsłuchiwanie się w drugiego człowieka, szczere zainteresowanie się jego problemami i przeżyciami. I jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego tak trudno dziś o prawdziwą przyjaźń, także w małżeństwie, to odpowiedź jest jedna- odejście od tego, co stanowiło niegdyś istotę każdego bliskiego związku dwojga ludzi, odejście od rozmawiania ze sobą.
Jeden z psychologów amerykańskich, specjalizujący się w problematyce konfliktów małżeńskich, przeprowadził niedawno badania dotyczące czasu poświęcanego na rozmowy pomiędzy przeciętnymi małżonkami. Czuły mikrofon, podłączony do magnetofonu, rejestrował każde wypowiedziane w ciągu tygodnia słowo. I cóż okazało się ? Przeciętne małżeństwo ze 168 godzin, jakie liczy tydzień, na rozmowę ze sobą poświęciło...17 minut! Podkreślam! 17 minut w ciągu tygodnia, nie w ciągu dnia !
Jak więc ci ludzie mieli się wzajemnie rozumieć, czuć ze sobą trwale związani, skoro praktycznie rzecz biorąc wyłącznie komunikowali się ze sobą – wydawali polecenia, udzielali informacji, ale nie rozmawiali, nie starali się spojrzeć w głąb siebie.
Charlie Sheed, autor popularnych w USA poradników psychologicznych, napisał w jednej ze swoich książek, iż zaraz po ślubie zawarł ze swoją żoną swoistą umowę.
Postanowili przynajmniej raz w tygodniu zjadać jeden wspólny posiłek. Tylko we dwoje.
Bez rodziców, przyjaciół, dzieci. Z biegiem lat stawało się to coraz trudniejsze. Rodziły się dzieci ( pięcioro!), przybywało obowiązków, ale rytuał trwał. Nawet w okresach największego obciążenia udawało się im uciec od najbliższych na intymny obiad lub kolacje we dwoje.
Drugi punkt umowy przewidywał codzienne piętnastominutowe wnikanie w głąb siebie.
To znaczy piętnaście minut absolutnie szczerej rozmowy, wzajemnego odsłaniania duszy.
To wystarczyło, by stworzyć bardzo trwały, wręcz modelowy związek.
Charlie i Marta stali się bowiem nie tylko mężem i żoną, ale parę najbliższych przyjaciół.
Takie chwile tylko dla siebie są potrzebne w każdym związku, nie tylko małżeńskim. Powinni zarezerwować je dla siebie przyjaciele, rodzeństwo i rodzice z dziećmi.
Któż z nas potrafi szczerze i otwarcie rozmawiać z dziećmi ? Pouczamy je, strofujemy, krytykujemy lub chwalimy, ale nie rozmawiamy z nimi spokojnie, bez pośpiechu – więcej słuchając, niż mówiąc. To także bardzo ważne. Prawdziwa przyjaźń bowiem częściej słucha, niż mówi...
Piękną sztukę rozmowy, którą tak wysoko ceniła starożytność, a nowożytność znakomicie rozwinęła, zabijają stały pośpiech, pogoń za groszem, telewizja. Spróbujmy jednak wziąć przykład z Charliego i Marty Sheddów, a staniemy się sobie prawdziwie bliscy.

Nina Grella

6 komentarzy:

Unknown pisze...

17 minut - to smutne... Nie dziwi mnie, że związki się rozpadają, pary małżeńskie decydują się na rozwód. To jedna z masakrycznych przyczyn kryzysu pomiędzy dwiema osobami - brak codziennej rozmowy o własnych potrzebach, oczekiwaniach etc. Smutne...

Anonimowy pisze...

Ewa...
jakie to niesamowicie mądre...
to co piszesz...
ja pozniej nie spie po nocy
...w szarej poscieli miotam sie...
szepcząc imię Twoje w koc...
juz nie pamietam...

dzis...jestem nawalony
jak stodoła...
WYBACZ...Plis
KOCHAM KOCHAM KOCHAM

Anonimowy pisze...

...JA CHYBA ZARAZ ZWARiujE....

dzwonie ...112..bez sensu...
dobrze ze nikt nie odebral...

...ale sie narabalem...

HELP ME !!!!

Anonimowy pisze...

....pohaftowalem całą windę i
cały korytarz...
to nie był film...
to nie jest wcale smieszne
wręcz tragiczne...

myślałem ze CIe dzis spotkam..
zobaczę...

Ewa...błagam..

AXL Rose

Anonimowy pisze...

Jakis Kamil Dabrowski pisze ze...
Smutne...???

Wiesz,
FASCYNUJACE POLACZENIA DODAJA
ZYCIU...SMAKU

Anonimowy pisze...

Za smutek mój, a Pani wdzięk
ofiarowałem Pani pęk czerwonych melancholii.
I lekkomyślnie dałem słowo,
że kwiat kwitnie księżycowo, a liście mrą srebrzyście.
Pani zdziwiona mówi: "Cóż, to przecież bukiet zwykłych róż."
Tak, rzeczywiście. Więc cóż Ci dam?