12 listopada, 2009

"Nie powstrzymało mnie to, co ujrzałem, Max...
a raczej to, czego nie zobaczyłem.
Rozumiesz?
To, czego nie widziałem.
W całym tym mieście było wszystko, oprócz końca.
Nie było końca.
To, czego nie widziałem, to jak to wszystko zmierza do końca.
Końca świata.
Na przykład fortepian.
Klawisz początkowy.
Klawisz końcowy.
Wiesz, że jest ich 88. Nikt ci nie wmówi, że jest inaczej.
One nie są nieskończone.
To ty jesteś nieskończony.
To lubię.
Tak mogę żyć.
Postawiłeś mnie na tym mostku i rozłożyłeś przede mną...
klawiaturę złożoną z milionów i bilionów klawiszy, która nigdy się nie kończy.
I to jest prawda, Max. Nigdy się nie kończy.
Ta klawiatura jest bezkresna.
A jeśli ta klawiatura jest bezkresna, wtedy nie możesz grać muzyki.
Siedzisz na niewłaściwym stołku.
To fortepian Boga.
Chryste, widziałeś ulice? Same ulice.
Były ich tysiące.
Jak sobie tam poradzić? Jak wybrać tylko jedną?
Jedną kobietę.
Jeden dom.
Jeden kawałek ziemi, by nazwać go swym własnym, jeden krajobraz, by na niego patrzeć.
Jeden sposób, by umrzeć.
Cały ten świat po prostu cię przygniata.
I nawet nie wiesz, gdzie to się wszystko kończy.
Czy nigdy się nie boisz...że się załamiesz na samą myśl o tym? "

Pakuje się, wyjeżdżam tam gdzie mój umysł ma dla siebie przestrzeń, gdzie mam swój jeden ukochany krajobraz,spokój,spokój,spokój, a przede wszystkim bardzo kochaną osobę.
Zielone góry...nasze tęsknoty. hej!

Brak komentarzy: