16 listopada, 2009

Zdjęcia wygrzebane ze starej szafy Hendrixa




1950 r Otwieramy naszą grupę wszech-artystyczną „Bandahory”. Grupa dopiero co się rodzi, a już osiągamy ogromne sukcesy. Dzień po tych zdjęciach wyruszyłyśmy na koncert Hendrixa do jego rodzinnego Seattle. Oczywiście tam wtargnęłyśmy na scenę i od tego czasu Jimi przyjaźni się z nami.  Zostaje fanem naszej sztuki. Osiągamy ogromną popularność. To początek złotego okresu.































1952r Spotkanie z Kofy Lu, moim dobrym kumplem, znanym i cenionym fotografikiem. 
Nasze spotkanie było ciche, dość milczące lecz jak zawsze przepełnione dobrym alkoholem i muzyką świetlików.             






















  





1952r. Ciągłe zmiany. Nowe miejsca. "Schizofreniczne" życie z 
zachowaniem równowagi. Raz w mieście, raz na wsi. W tym czasie miasto brzydnie. Wieś jest dla mnie ukojeniem.
Zaczynam interesować się na poważnie psychologią. Naglę doznaję oświecenia. To przełom w moim życiu. Odkrywam wiele nowych pięknych rzeczy, udaję się w fajną podróż do swojego wnętrza. Od tego czasu zaczynam wiedzieć, że jestem nieskończona i wszystko co chcę się uda. Zaczynam czuć dużą siłę. Wprowadzam się na fajne poddasze, tam rozpoczynam na nowo romans z fotografią. Zaczynam robić dużo sesji zdjęciowych.


 
Bandahory zaczynają sprzedawać pierwsze awangardowe, bardzo odlotowe ciuchy. Coco Chanel nastawia ucho i zaczyna śledzić nasze poczynania. Lagerfeld przychodzi na nasz pokaz i proponuje nam współprace. Rozkwitamy.



3 komentarze:

Unknown pisze...

Anonimie, bardzo proszę grzecznie załóż swojego bloga i tam wstawiaj fragmenty książek i teksty, które mnie nie dotyczą.Zajmij się czymś innym jeśli masz tak duuuużo czasu.

Unknown pisze...

Mnie nie są potrzebne komentarze. W zupełności wystarcza mi rozmowa z przyjaciółmi w rzeczywistości i o wiele bardziej sobie to cenie.
Także dzięki, możesz się zwolnić z tego "obowiązku". Denerwujesz mnie.

ja pisze...

Haha, dobra historia, uśmiałam się, więcej takich!