03 listopada, 2009

Strach przed zupełnym spokojem



Wczoraj w ciągu dnia mój spokój przerodził się znów w totalny chaos.
Musiałam się uspokoić, zasnąć wreszcie.  Bez jakieś pomocy nie było o tym mowy, znowu  oddawałam się zupełnie zbędnym rozmyślaniom.
Medytacja – gdyby nie to dzisiejszy dzień byłby do niczego, nie mówiąc o nocy.
Medytacja z sylabom  OM.
Nagle, w którejś minucie poczułam coś dziwnego czego dotąd nie znałam – głęboki spokój.
Przestraszyłam się ale kontynuowałam dalej.
Po kilku minutach poczułam jakbym unosiła się centymetry nad moim ciałem.
Poczułam zupełny spokój ale tak się go przestraszyłam, że nie umiałam w nim trwać.
Otworzyłam szeroko, przestraszone oczy i przełknęłam ślinę.
Próbuje teraz zrozumieć dlaczego tak bardzo się boje zupełnego spokoju.
Może jestem jak dziki zwierz. Zupełny Spokój  musi mnie dopiero ujarzmić. Potrzyma mnie chwilę na wodzy, kiedy tracę świadomość sytuacji poddaje się mu, po czym jak się na moment przebudzę, szeroko otwieram przestraszone oczy i  wierzgam nogami. Musimy się siebie nauczyć.

Brak komentarzy: