13 lutego, 2010


I znów jestem w ukochanych górach, bardzo mnie oczyszczają, jaki tu jest spokój...wystarczył mi jeden wieczorny spacer, górskie powietrze i już odzyskałam spokój.
Pochodzę po moich ukochanych miejscach...za którymi się już stęskniłam..., jutro może wybiorę się na narty. Wróciłam z Łodzi zmęczona, tutaj zahamowałam wraz z wolniej płynącym czasem, harmonijnie dopasowałam się do niego,  szybko odzyskuje siły. Teraz leże, czytam książkę „Małe cuda codzienności” Niny Grelli, słucham Gordot ...i spokojnie odpływam. 

Przeczytałam dziś wywiad z Jaśkiem Melą w wysokich obcasach, bardzo spodobał mi się taki fragment który postanowiłam umieścić:   Kiedy coś tracimy, to zawsze dostajemy coś w zamian bo człowiek nie może być dziurawy (...) Wziąłem też udział w wyprawie na Kilimandżaro. Ania Dymna uzbierała ekipę ludzi połamanych, pokręconych, na wózkach, niewidomych, bez płuc. Pokazaliśmy, że można. A jak my możemy, to możecie i wy.

Brak komentarzy: